Agnieszka Zakrzewicz swą dziennikarską pracę rozpoczęła w Radiu Watykańskim. Dziś, mieszkając od 20 lat w Rzymie i pracując jako korespondent zagraniczny dla polskich mediów, opowiada o kulisach Kościoła i Watykanu. W szczególności o tych sprawach, które najbardziej dotykają problemu kobiet w funkcjonowaniu tej instytucji, pedofilii, homoseksualizmu, sekularyzacji współczesnego społeczeństwa oraz przemian Kościoła katolickiego w epoce „postwojtyłowej“. W blogu „W cieniu San Pietro“ znajdziecie wszystko to, o czym otwarcie pisze prasa zagraniczna, a o czym z trudnością przeczytacie w prasie polskiej.

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Kliknij "lubię to" - W cieniu San Pietro fan page na Facebook

niedziela, 30 sierpnia 2015

149. Józef Wesołowski – czyli jak niesprawiedliwości stało się zadość


„Sprawa abp Wesołowskiego to test dla Franciszka” – komentowali włoscy watykaniści gdy Bergoglio wstąpił na tron papieski i rozpoczął pierwsze reformy.
Śmierć byłego nuncjusza oskarżonego o pedofilię zamyka definitywnie proces, który mu wytoczono w Watykanie, a tym samym kwestię zadośćuczynienia moralnego dla ofiar oraz współodpowiedzialności domniemanych wspólników wysokiego hierarchy.
To wielka porażka Franciszka.  W Watykanie wszystko wróciło do normy – znowu zamiata się pod dywan…

----------------------------------------------------------
 
Jak wynika z informacji oficjalnych podanych przez biuro prasowe Stolicy Apostolskiej – „W godzinach porannych (piątek 28 sierpnia 2015 r.) został znaleziony martwy w swoim miejscu zamieszkania w Watykanie, były nuncjusz apostolski prałat Józef Wesołowski”. Zwłoki odkryto w jego pokoju, przed telewizorem, w domu ojców spowiedników z bazyliki watykańskiej, gdzie przebywał w oczekiwaniu na proces. Pierwsze badania wskazywały, że zgon nastąpił z przyczyn naturalnych. W wyniku sekcji zwłok nakazanej przez watykańskiego Promotora Sprawiedliwości i przeprowadzonej niezwłocznie (w piątek po południu) - stwierdzono, że przyczyną śmierci był atak serca.
Uroczystości pogrzebowe Wesołowskiego zaplanowano w kaplicy Gubernatoratu Państwa Watykańskiego w poniedziałek po południu, pod przewodnictwem papieskiego jałmużnika abp Konrada Krajewskiego. Najprawdopodobniej we wtorek, jeżeli zostaną załatwione wszystkie formalności, ciało zostanie przewiezione do Polski. Nie podano miejsca pochówku.

Polski duchowny - który otrzymał święcenia kapłańskie z rąk kard. Karola Wojtyły w 1972 r. oraz sakrę biskupią w 2000, gdy Polak był już papieżem, a potem zrobił zawrotną karierę dyplomatyczną (był nuncjuszem apostolskim w latach 2000–2002 w Boliwii, w 2002–2008 w Kazachstanie, Tadżykistanie, Turkmenistanie i Uzbekistanie, w 2008–2013 na Dominikanie i jednocześnie delegatem papieskim w Portoryko i na Haiti) - miał być najwyższym byłym dostojnikiem Kościoła sądzonym za pedofilię i pierwszym, którego proces w tej sprawie miał toczyć się w Watykanie.

Ciążyło nad nim pięć oskarżeń: posiadanie pornografii dziecięcej; akty pedofilskie także przy współudziale swojego asystenta i kochanka, byłego diakona Francisco Javiera Occi Reyesa); paserstwo materiałów pedopornograficznych (w tym filmy ze scenami gwałtu); wyrządzenie poważnych szkód psychicznych i moralnych swoim ofiarom; postępowanie obrażające religię i moralność chrześcijańską wynikające z odwiedzenia stron pornograficznych.

Zamiast komentarza, przypomnimy tylko fakty dotyczące tej historii:

-       Wiadomość o tym, że nuncjusz apostolski na Dominikanie abp Józef Wesołowski został odwołany ze stanowiska w związku z oskarżeniami o pedofilię obiegła świat w pierwszych dniach września 2013 r. Informację podał portal Vatican Insider (04.09.2013). Potwierdził ją w końcu watykański rzecznik prasowy - ojciec Federico Lombardi, informując, że decyzję podjął papież Franciszek 21 sierpnia 2013 r. Jak napisał wtedy Vatican Insider - "Potwierdziło się tylko to, co było wiadomo już od dłuższego czasu: że nuncjusz papieski miał inklinacje “non sanctas”. Od kilku miesięcy również w Rzymie krążyły plotki co do skłonności alkoholowych prałata."

-       Już od roku dominikańska dziennikarka Nuria Piera, szefowa kanału informacyjnego NCDN, prowadziła dochodzenie w sprawie nuncjusza, który był widywany w nadbrzeżnej dzielnicy Zona Colonial, w pobliżu plaży Montesinos, miejsca uznawanego za punkt spotkań prostytuujących się nieletnich i ich klientów. Materiał pokazujący Wesołowskiego w stroju sportowym oraz zeznania jego ofiar (Wesołowski wykorzystywał seksualnie także chłopca cierpiącego na epilepsję w zamian za lekarstwa), zostały wyemitowane przez telewizję NCDC zaraz po odwołaniu dyplomaty papieskiego. Na początku nikt nie wierzył… Episkopat Dominikany złożył jednak oficjalne oświadczenie oraz przeprosiny dla ofiar, a prokuratura dominikańska rozpoczęła śledztwo i próbowała starać się o ekstradycję.

-       Jak ustaliła prasa dominikańska w lipcu 2013 r, arcybiskup Santo Domingo, kard. Nicolás de Jesús López Rodríguez, wysłał do Stolicy Apostolskiej dokumentację z konkretnymi oskarżeniami. Zawierała ona m.in. list diakona Francisco Javiera Occi Reyesa, aresztowanego przez dominikańską policję 2 lipca 2013 r. Reyes był kochankiem i wspólnikiem Wesołowskiego, który wysyłał go, aby „łowił” dla niego młodych i biednych chłopców. Sekretariat Stanu dopiero wtedy zajął się sprawą, poinformował papieża, a ten zdecydował o odwołaniu, stosując promulgowane przez siebie normy w Motu Proprio dotyczące papieskiej dyplomacji. Istnieją jednak przypuszczenia, że już Benedykt XVI był informowany o skłonnościach "non sanctas" swojego ambasadora. Mimo tego Wesołowski opuścił Dominikanę z honorami przysługującymi nuncjuszowi - na lotnisku oczekiwał w salonie VIP-ów, odleciał w pierwszej klasie. Kościół dominikański (który starał się o jego odwołanie) i Watykan, wiedząc dobrze, że duchowny jest pedofilem, pozwolił mu opuścić terytorium kraju, w którym dopuścił się przestępstw na nieletnich.

-       Po wyjeździe nuncjusza z Dominikany, Kanał 37 telewizji NCDN wyemitował reportaż dziennikarza Tony Pichardo, zatytułowany: “Poder y abuso tras la sotana” (Władza i nadużycia w sutannie), w którym były wójt Juncalito - Pedro Espinal, opowiedział o tym, jak wraz z ojcem Wojciechem Gilem i 15 chłopcami udali się do willi nuncjatury niedaleko Juan Dolio w San Pedro de Macorís (Boca Chica), w odwiedziny do abp. Wesołowskiego. Na Dominikanie w sposób naturalny łączono sprawę dwóch polskich duchownych oskarżonych o pedofilię i posiadanie materiałów pedopornograficznych. W Polsce byłemu michalicie stawiano zarzuty z art. 202 § 4a kk. Nie było jednak nigdy żadnej możliwości prawnej zbadania materiałów pedopornograficznych w posiadaniu Wesołowskiego. Polscy śledczy nie otrzymali dominikańskich dokumentów, które wysłano do Stolicy Apostolskiej, a która z kolei odmówiła przesłania ich do Polski. W grudniu 2014 r., z powodu braku pomocy prawnej z Watykanu, Prokuratura Okręgowa w Warszawie zawiesiła swoje śledztwo ws. Wesołowskiego.

-       Reakcja papieża Franciszka nie była aż tak błyskawiczna... Od odwołania Wesołowskiego z Dominikany (21 sierpnia 2013 r.) do jego aresztowania w Watykanie, we wrześniu 2014 r., upłynął ponad rok.
Aby coś drgnęło potrzebne były presje na specjalnej konferencji Komitetu ONZ ds. Praw Dziecka, gdzie był przesłuchiwany papieski przedstawiciel.
Stolica Apostolska rozpoczęła proces kanoniczny pierwszego stopnia przeciwko swojemu wysokiemu dostojnikowi, który doprowadził do orzeczenia o wydaleniu go ze stanu duchownego (27 czerwca 2014 r.). Wesołowski odwołał się w ostatnim momencie. W międzyczasie spacerował spokojnie ulicami Rzymu i mieszkał w tym samym hotelu dla hierarchów kościelnych, w którym zatrzymywał się Bergoglio, jeszcze jako kardynał. Jeździł nawet do Szwajcarii. Dopiero kiedy biskup pomocniczy Dominikany Victor Masalles spotkał go w Wiecznym Mieście i napisał o tym na Twitterze, pytając jak to możliwe? - papież zdecydował o przeniesieniu go do Opactwa Św. Pawła poza Murami - obszar ekstraterytorialny Watykanu. Były nuncjusz był kontrolowany, ale mógł spokojnie wychodzić. Gdyby jednak Interpol wydał list gończy - policja nie mogłaby go aresztować.

-       Po aresztowaniu (23 września 2014 r.), włoski dziennik Corriere della Sera jako pierwszy podał, że w komputerze nuncjatury należącym do Stolicy Apostolskiej znajdowało się ponad 130 tys. filmów wideo i 86 tys. fotografii o charakterze pedopornograficznym - "archiwum grozy" podzielone na cztery kategorie. Oprócz materiałów z nieletnimi chłopcami (których lubił nuncjusz), była również pedopornografia dziewczęca. Ślady po 45 tys. innych usuniętych dokumentach znajdowały się w jego osobistym komputerze. Papieski ambasador miał olbrzymie zdolności informatyczne jak na duchownego. Zaistniało niebezpodstawne podejrzenie, że należał do sieci pedofilskiej i miał wspólników. Włoska prasa informowała również, że dochodzenie w sprawie nuncjusza dotyczyć będzie jego podróży służbowych (min. do Frankfurtu w latach 2011-2013 oraz do Afryki, Indii, Kostaryki, Japonii, Szwajcarii i Danii). Wesołowski odwiedzał portale pedopornograficzne, które organizowały spotkania z nieletnimi za granicą. Ktoś o tym wszystkim wiedział i ktoś mu w tym pomagał. Ktoś go również chtonił…

-       Były nuncjusz papieski w dzień swojego aresztowania pojawił się w Watykanie z dokumentacją lekarską w ręku, dzięki czemu - nie został osadzony w celi, gdzie przebywał Paolo Gabriele, bohater skandalu Vatileaks, lecz - zastosowano wobec niego areszt domowy. Na proces przed trybunałem watykańskim oczekiwał więc w domu ojców spowiedników z Bazyliki Św. Piotra, wśród których jest siedmiu Polaków. Na podstawie niedyskrecji krążących później można przypuszczać, że na decyzję Franciszka o aresztowaniu obywatela Watykanu, miał wpływ fakt, że Wesołowski również podczas pobytu w Rzymie (w rezydencji, a później w papieskiej bazylice), zajmował się nadal „kolekcjonowaniem” pedopornografii i być może jej paserstwem.

-       Jak donosiła włoska prasa już 24 października 2014 r., Wesołowskiego widziano jak spokojnie przechadzał się po terenie Watykanu. Spotkało go wiele osób i nie ukrywało zdumienia. Watykańskie biuro prasowe nie wydało żadnego oświadczenia w tej sprawie – władze Stolicy Apostolskiej nie sprecyzowały, czy odwołano areszt domowy, czy upłynął jego termin lub inne wyroki albo rozporządzenia wpłynęły na złagodzenie aresztu.

-       Proces Wesołowskiego miał się rozpocząć już w grudniu ub.r. – ale ze względu na konieczność uzupełnienia materiału dowodowego, termin opóźniał się. W końcu pierwsza rozprawa została wyznaczona na 11 lipca 2015 r., przy udziale 4 sędziów, dwóch prokuratorów, obrońcy i 10 wybranych dziennikarzy. Trwała 6 minut. Oskarżony był nieobecny, bo jak przekazano w ostatniej chwili, trafił do szpitala na oddział intensywnej terapii. Proces odroczono bezterminowo po odczytaniu aktu oskarżenia. Już wtedy wielu obserwatorów watykańskich zaczęło powątpiewać czy kiedykolwiek do niego dojdzie…

-       Jak ustalił włoski dziennik Il Fatto Quotidiano – Wesołowski w piątek po południu (10 lipca 2015 r.), został przewieziony do szpitala Policlinico Gemelli. Był w stanie konfuzji na skutek zażycia leków i alkoholu, a w rezultacie zdiagnozowano mu banalny spadek ciśnienia. W pierwszym momencie spekulowano o próbie samobójczej – lekarze wykluczyli ją jednak. Wesołowski nie był nigdy na oddziale intensywnej terapii! – jak podał Watykan – nie był poddawany reanimacji, nie dano mu też nigdy tzw. „czerwonego kodu” na pogotowiu (pacjent wymagający pierwszeństwa). Po zaledwie trzech dniach pobytu w szpitalu, wrócił do miejsca swojej rezydencji w Watykanie. Papież Franciszek, który wtedy znajdował się na pielgrzymce w Ameryce Południowej, po powrocie był tym wszystkim bardzo zirytowany.

-       Obrońca Wesołowskiego – Antonello Blasi był zaskoczony jego zgonem. Mówił, że spotkał go kilka dni wcześniej, w dobrej formie i gotowego do współpracy z watykańskim wymiarem sprawiedliwości.

-        Śmierć z przyczyn naturalnych byłego wysokiego dostojnika papieskiego zamyka definitywnie sprawę. Dochodzenia prowadzone w Watykanie i w Polsce zostaną umorzone.


Tak wyglądają fakty. Wszelkie spekulacje na temat przyczyn śmierci Józefa Wesołowskiego nie mają dziś sensu. Może za jakiś czas – nowe niedyskrecje, informacje, poszlaki, a może i nawet nowe fakty pozwolą rzucić więcej światła na to, co w nocy z 27 na 28 sierpnia 2015 r., stało się w Watykanie, w pokoju nr 5 Kolegium Penitencjarzy, usytuowanego naprzeciw Domu Św. Marty, gdzie mieszka papież Franciszek.

Nie ma natomiast wątpliwości, że ta śmierć rzuca nowy cień na Watykan, przypominając najgorsze wydarzenia z najnowszej historii najmniejszego państwa na świecie: potrójne zabójstwo-samobójstwo mające miejsce 4 maja 1998 r., w którym zginęli: ówczesny dowódca Gwardii Szwajcarskiej Alois Estermann, jego żona Gladys Meza Romero i młody strażnik Cedric Tornay (druga autopsja wykonana w Lozannie była sprzeczna z tą przeprowadzoną w Watykania i mówiła o zabójstwie Tornaya a nie o jego samobójstwie); tajemnicze zaginięcie Emanueli Orlandi w dniu 22 czerwca 1983 r. – 13-letniej obywatelki watykańskiej, która wyszła z domu w Watykanie i do tej pory nie odnaleziono jej żadnego śladu; śmierć papieża Jana Pawła I, który umarł na atak serca w nocy 28 września 1978 r., zaledwie po 33 dniach swojego pontyfikatu (sprawa, która na przestrzeni lat wywołała wiele spekulacji).

Być może nigdy nie dowiemy się prawdy o domniemanych wspólnikach Wesołowskiego i siatce pedofilów, z którą współdziałał. Duchowny pełniący funkcję ambasadora papieskiego w wielu krajach wyrządził krzywdę najprawdopodobniej dziesiątkom dzieci, gdyż był „drapieżnym pedofilem seryjnym”. Jedno jest tylko pewne – niesprawiedliwości stało się zadość…

Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu