Agnieszka Zakrzewicz swą dziennikarską pracę rozpoczęła w Radiu Watykańskim. Dziś, mieszkając od 20 lat w Rzymie i pracując jako korespondent zagraniczny dla polskich mediów, opowiada o kulisach Kościoła i Watykanu. W szczególności o tych sprawach, które najbardziej dotykają problemu kobiet w funkcjonowaniu tej instytucji, pedofilii, homoseksualizmu, sekularyzacji współczesnego społeczeństwa oraz przemian Kościoła katolickiego w epoce „postwojtyłowej“. W blogu „W cieniu San Pietro“ znajdziecie wszystko to, o czym otwarcie pisze prasa zagraniczna, a o czym z trudnością przeczytacie w prasie polskiej.

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Kliknij "lubię to" - W cieniu San Pietro fan page na Facebook

poniedziałek, 11 maja 2015

143. Franciszek zmienia kurs Jana Pawła II, tym razem w polityce


"Katolicka partia polityczna nie ma przyszłości, nie jest potrzebna. Kościół to nie partia polityczna. Katolicy jednak muszą angażować się czynnie w politykę" - słowa papieża Franciszka wypowiedziane na spotkaniu ze Wspólnotami Życia Chrześcijańskiego, promowanymi przez jezuitów, które padły tuż przed 1 Maja, znowu zaskoczyły wszystkich.


Włoski dziennik Huffington Post kierowany przez Lucie Anunziatę, zwrócił uwagę na to, że słowa Bergoglia poprzedzają nową epokę w polityce włoskiej, tak jak swego czasu otwierał ją słynny list Jana Pawła II z 6 stycznia 1994 r. Huffington Post przypomniał: "Polski papież zarejestrował trzęsienie ziemi, upadek i zmierzch Pierwszej Republiki. Pomimo to podkreślał konieczność i aktualność stworzenia nowego systemu, nowej siły politycznej inspirowanej na płaszczyźnie społecznej i politycznej przez tradycję oraz kulturę chrześcijańską społeczeństwa włoskiego".



Trzy miesiące późnej na włoską scenę polityczną wkroczył Sylvio Berlusconi i jego partia Forza Italia, która nie ukrywała aspiracji i inspiracji chrześcijańskich oraz niezłomnej gotowości stania na straży tychże wartości. Berlusconi z błogosławieństwem włoskiego Episkopatu i Watykanu rządził Włochami przez blisko 20 lat. Pobił rekord Benita Mussoliniego piastując funkcję premiera najdłużej w historii Włoch - przez 3340 dni. Przyjmował nawet Eucharystię jako rozwodnik nie ożeniony powtórnie. Odpłacił się sowicie przyznając Kościołowi ulgi podatkowe. Za jego rządów umocnili się obdżektorzy sumienia, utrudniający dokonywanie aborcji gwarantowanej przez prawo, pigułka dnia następnego nigdy nie weszła do wolnej sprzedaży, wszelkie próby wprowadzenia ustawy o związkach partnerskich zakończyły się niepomyślnie.

Układ pobogłosławiony w liście Jana Pawła II, trwał aż do momentu, w którym po skandalu Bunga Bunga sami włoscy wierni oddolnie potępili premiera. Zresztą Watykan wiedział już wtedy, że Berlusconi skazany w procesie za oszustwo podatkowe i sądzony za seksualne wykorzystywanie nieletnich, nie jest asem politycznym, na którego warto stawiać.



Model Wojtyły przewidujący konieczność tworzenia partii chrześcijańskich i ich popierania z ambon, nie ograniczał się tylko do Włoch. Zgodnie z wizją polityczną polskiego papieża, który miał za sobą doświadczenie komunistyczne - partie chrześcijańskie mogły mieć jedynie matryce prawicowe, a z tym co stało po lewej stronie sceny politycznej należało walczyć jak z wrogiem. Znamy to dobrze z polskiej autopsji.



Zmiana kursu



Słowa papieża Franciszka które sygnują całkowitą zmianę kursu Watykanu w sprawach politycznych, poprzedziły we Włoszech uchwalenie nowej ordynacji wyborczej, zwanej potocznie "Italicum", umacniającej lewicowego premiera Matteo Renziego i utwierdzającej wszystkich w przekonaniu, że może być on długoletnim następcą Berlusconiego. Poza tym Renzi jest jedynym włoskim lewicowym premierem, na którego z Watykanu spogląda się z pewną sympatią. Reprezentuje mutację genetyczną włoskiej lewicy od marksizmu-leninizmu do katolicyzmu społecznego.



Jak pisze Huffington Post: "Zmiana kursu Bergoglia jest córką naszych czasów i wywodzi się przede wszystkim z opcji teologicznej, a później politycznej. Papież, który prosi katolików o to, by się otworzyli, wyszli do społeczeństwa i wymieszali się w nim, nie może zwracać się do polityków z zawezwaniem do walki, stawiania barykad, zwierania szyków. Franciszek powierza partiom tylko rolę łącznika, amalgamacji i wskazuje katolikom drogę dwubiegunową do dojrzałego bipolaryzmu politycznego".



Mylą się jednak ci, którzy mają nadzieję, że argentyński papież wskrzesi chrześcijaństwo inspirowane marksizmem i teologię wyzwolenia. Mylą się również ci, którzy upatrują w nim lidera europejskiej lewicy, pokładając wszelkie nadzieje. Owszem - Bergoglio dziś, jako jedyny, mówi o prawach człowieka, o handlarzach śmierci żerujących na wojnie i tragedii ludzkiej, o pokoju i rozbrojeniu, o głodzie, o tragedii imigrantów, o ksenofobii i nacjonalizmach rosnących w Europie, o bezrobociu, o pracy na umowy śmieciowe, o równouprawnieniu kobiet (przynajmniej pod względem płacy...). To odważne słowa dające nadzieję nie tylko wierzącym i chciałoby się usłyszeć je z ust wielu lewicowych polityków. Pod względem doktrynalnym i światopoglądowym - zwłaszcza w sferze seksualnej i reprodukcyjnej - Kościół nie zmieni jednak nigdy swoich pozycji. Nie dla aborcji, nie dla antykoncepcji, nie dla invitro, nie dla eutanazji, nie dla związków jednopłciowych - w tych sferach pozostanie zawsze konserwatywny, a są to przecież tematy bardzo drogie wielu postępowym "lewakom".



Nie wykluczone, że już wkrótce powrócą do łask "lewicowi chrześcijanie" modni za czasów Soboru Watykańskiego II. Ale jak pogodzić w ramach jednej partii lewicującego wierzącego katolika z lewicowym ateistą, wierzącym jedynie w świeckie państwo?

Polityka Karola Wojtyły w stosunku do polityki była bitwą pod Wiedniem. Gwałtowna zmiana kursu Jorgea Maria Bergoglia może okazać się koniem trojańskim dla światowej lewicy.





Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu