Agnieszka Zakrzewicz swą dziennikarską pracę rozpoczęła w Radiu Watykańskim. Dziś, mieszkając od 20 lat w Rzymie i pracując jako korespondent zagraniczny dla polskich mediów, opowiada o kulisach Kościoła i Watykanu. W szczególności o tych sprawach, które najbardziej dotykają problemu kobiet w funkcjonowaniu tej instytucji, pedofilii, homoseksualizmu, sekularyzacji współczesnego społeczeństwa oraz przemian Kościoła katolickiego w epoce „postwojtyłowej“. W blogu „W cieniu San Pietro“ znajdziecie wszystko to, o czym otwarcie pisze prasa zagraniczna, a o czym z trudnością przeczytacie w prasie polskiej.

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Kliknij "lubię to" - W cieniu San Pietro fan page na Facebook

niedziela, 29 czerwca 2014

135. Wstrząsające wyznanie włoskiego świadka koronnego: "Emanuela Orlandi została porwana i zabita. Młode dziewczyny, takie jak ona, brały udział w orgiach, czarnych mszach i obrzędach satanistycznych."


"Emanuela Orlandi została porwana i zabita. Młode dziewczyny, takie jak ona, brały udział w orgiach, czarnych mszach i obrzędach satanistycznych. Jej ciało, podobnie jak i innych zaginionych dziewcząt, nigdy nie opuściło murów Watykanu. Biedna Emanuela jest tam pochowana, w bardzo dużym grobie zamkniętym przez marmurową płytę. I trzeba go szukać." - te szokujące rewelacje opublikowały ostatnio włoskie gazety cytując świadka koronnego Vincenza Calcarę, który - zanim zaczął współpracować z policją - przez lata był członkiem sycylijskiej Cosy Nostry.

Przed Wielkanocą Calcara napisał list do papieża Franciszka z prośbą o prywatną audiencję, gdyż - jak twierdzi - ma trzy sekrety do ujawnienia dotyczące Emanueli Orlandi, mafii i relacji niektórych przedstawicieli Kościoła z organizacją przestępczą. Ponieważ Calcara nie otrzymał odpowiedzi - oddał kopię listu włoskim mediom.
Świadek koronny udzielił też wywiadu magazynowi "Giallo". Opowiedział: 

"Na przełomie kwietnia i maja 1981 roku, ja i grupa mafiozów, w której był Matteo Messina Denaro i jego ojciec Francesco, wyruszyliśmy z Sycylii do Rzymu, gdzie czekał na nas pewien notariusz, zmarły w ubiegłym roku. Nazywał się Salvatore Albano i pochodził z Palermo. Przekazaliśmy mu 10 miliardów lirów w banknotach. On był referentem mafii, ale utrzymywał stosunki z niektórymi osobami z Watykanu i z włoskiego wywiadu. Kiedy przyjechaliśmy do wspaniałej willi, zastaliśmy tam arcybiskupa Paula Marcinkusa. Przekazaliśmy pieniądze, które zostały zainwestowane później w Ameryce Łacińskiej. Po miesiącu czasu, boss mojej rodziny mafijnej kazał mi przekazać trzy kilogramy kokainy właśnie Marcinkusowi. Spotkanie miało miejsce pod kolumnadą na Placu Św. Piotra. Kokainę przywiozłem z Mediolanu, gdzie pracowałem na lotnisku Linate, choć byłem już skazany na 15 lat więzienia za zabójstwo. Kiedy po jakimś czasie wróciłem na Sycylię, z ciekawości zapytałem mojego bossa: "Do czego były potrzebne te trzy kilogramy kokainy osobom tak wysoko postawionym?". On mi odpowiedział: "Narkotyki są wykorzystywane podczas orgii z obrzędami satanistycznymi, w których biorą udział niektórzy przyjaciele mafijni i osoby z kręgu władzy państwowej.
W Watykanie kończą dziewczyny, które później znikają bez śladu." W 1986 roku miałem dodatkowe potwierdzenie. Siedziałem wtedy w więzieniu i w celi wraz ze mną był boss Francesco Luppino. Minęły trzy lata od zniknięcia Emanueli i pewnego dnia w telewizji pokazywali program o niej. Powiedziałem: "Co za dziwna historia tej Emanueli Orlandi. Ja kilka lat temu dostarczyłem trzy kilogramy kokainy do Watykanu. Boss powiedział mi wtedy, że niektórzy watykańscy prałaci odbywali orgie z obrządkami satanistycznymi." Luppini odpowiedział: "To nie nowość. My też dostarczaliśmy kokainę do Watykanu. Dziewczyny? Są tam też tacy, co lubią się rozerwać. Ile ich już zniknęło. Po tym jak zostaną wykorzystane, są zabijane, aby nie mówiły. Teraz udają, że szukają Orlandi, ale ona już nie żyje." Byłem zszokowany tym wyznaniem, później jednak zrozumiałem, że wszystko to, co mówiło się o sprawie Orlandi było tylko wymyślonymi historiami, aby zmylić dochodzenie. Wszystko to, co tu opowiadam, zeznałem już sędziemu Paolo Borsellino, który nie zdążył przeprowadzić dochodzenia, gdyż został zabity."


Vincenzo Calcara od lat współpracuje z włoskim wymiarem sprawiedliwości jako świadek koronny. Zeznawał w wielu procesach i został uznany za świadka wiarygodnego. Dzięki jego zeznaniom wielu mafiozów trafiło do więzienia. To on jako pierwszy opowiedział o praniu brudnych pieniędzy w Watykanie i uprzedził sędziego Borsellino, że mafia wydała na niego wyrok. Nie pomogło to jednak - sędzia Antymafii zginął w zamachu bombowym w 1992 roku. Historię 10 miliardów lirów przekazanych notariuszowi Albano, u którego byli obecni abp Marcinkus i bankier Roberto Calvi, Calcara opowiedział publicznie w 2002 roku w wywiadzie dla dziennika "La Repubblica".

To również Vincenzo Calcara zeznał w 1993 roku przed prokuraturą palermitańską, że dowiedział się od swego bossa Michele Lucchesego, że zamach na Jana Pawła II, mający miejsce 13 maja 1981 roku został zaplanowany na posiedzeniu kopuły mafijnej z udziałem pewnego prałata, gdyż "ten papież niszczył równowagę polityczną i ekonomiczną. Z tych samych powodów został wyeliminowany papież Luciani." Wtedy również zeznał, że był  obecny w pobliżu Placu Św. Piotra w momencie zamachu na Karola Wojtyłę, ponieważ zaraz potem wraz z innymi dwoma mafiozami mieli odebrać dwóch Turków i zawieść ich na północ Włoch. Na umówionym spotkaniu pojawił się jednak tylko jeden Turek z "Szarych Wilków" (bo drugi - Ali Agca dał się złapać). Mafiozi zawieźli go w okolice Paderno Dugano, zastrzelili i pochowali na wrzosowisku. Sędzia Rosario Priore, który prowadził trzecie dochodzenie w sprawie zamachu na Jana Pawła II i brał pod uwagę zarówno ślad mafijny jak i wewnętrzny (watykański), przesłuchał ponownie Vincenza Calcarę w 1994 roku i kazał przekopać teren wskazany przez niego jako mogiłę domniemanego drugiego zamachowcy tureckiego. Niestety żadnego ciała tam nie znaleziono, choć jak wiadomo był to "cmentarz mafijny". Tamte zeznania Calcary nie znalazły potwierdzenia dowodowego, zostały uznane więc za niewiarygodne. Zresztą sławny włoski świadek koronny opowiedział w swoim życiu już nie jedną bajkę...

Pierwszą osobą, która uwiarygodniła hipotezę orgii seksualnych z obrzędami satanistycznymi w Watykanie był nie kto inny, jak naczelny egzorcysta watykański - ojciec Gabriele Amorth, w wywiadzie udzielonym w 2012 roku watykaniście Giacomo Galeazziemu. "Jak twierdził również prałat Simone Duca, watykański archiwista, były organizowane imprezy, w których jako odpowiedzialny za <<rekrutację dziewczyn>> brał udział także żandarm Stolicy Apostolskiej. Myślę, że Emanuela padła ofiarą tego kręgu. Nigdy nie wierzyłem w międzynarodowy spisek, mam powody sądzić, że był to przypadek wykorzystywania seksualnego, w wyniku którego wkrótce po porwaniu nastąpiło morderstwo i ukrycie ciała. W sprawę był również zaangażowany personel dyplomatyczny obcej ambasady przy Stolicy Apostolskiej." - to powiedział ojciec Amorth. Słowa brzemienne nawet jak na watykańskiego egzorcystę...

Czy Vincenzo Calcara, który nadal korzysta z przywilejów świadka koronnego, ale pisze książki, prowadzi swój blog i od czasu do czasu karmi włoską prasę sensacyjnymi oskarżeniami - mówi prawdę, czy robi sobie autopromocję, zafascynowany medialnym sukcesem kolegi terrorysty - Ali Agcy, który też pisał listy do papieży i produkował sensacyjną literaturę?
Calcara chce zeznawać przed włoską prokuraturą. Nie wiadomo jednak, czy ta będzie chciała go przesłuchać, bo szukać marmurowego sarkofagu w Watykanie, w którym leżą liczne zwłoki nastolatek, a wśród nich ciało Emanueli Orlandi - to tak, jak szukać wiatru w polu...

Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.