Agnieszka Zakrzewicz swą dziennikarską pracę rozpoczęła w Radiu Watykańskim. Dziś, mieszkając od 20 lat w Rzymie i pracując jako korespondent zagraniczny dla polskich mediów, opowiada o kulisach Kościoła i Watykanu. W szczególności o tych sprawach, które najbardziej dotykają problemu kobiet w funkcjonowaniu tej instytucji, pedofilii, homoseksualizmu, sekularyzacji współczesnego społeczeństwa oraz przemian Kościoła katolickiego w epoce „postwojtyłowej“. W blogu „W cieniu San Pietro“ znajdziecie wszystko to, o czym otwarcie pisze prasa zagraniczna, a o czym z trudnością przeczytacie w prasie polskiej.

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Kliknij "lubię to" - W cieniu San Pietro fan page na Facebook

sobota, 26 kwietnia 2014

129. Ojciec Lombardi tłumaczy podwójną kanonizację


Ks. Federico Lombardi - rzecznik Watykanu. Foto: A. Zakrzewicz
Kościół katolicki nie rozpoczyna procesu kanonizacyjnego jeśli dana osoba nie ma tzw. „fama di santità” – czyli potocznie mówiąc „sławy świętości”. To znaczy: jest otaczana powszechnym kultem, wierni wierzą w jej heroiczność cnót, zwracają się do niej o wstawiennictwo i pomoc. Dopiero wtedy może rozpocząć się proces kanonizacyjny.

W przypadku tych dwóch papieży Jana XXIII i Jana Pawła II – i to jest warte podkreślenia – ich powszechny kult był już bardzo silny w momencie gdy umierali. Lud Boży kochał bardzo tych papieży, uważał, że były to wielkie osobowości, które zrobiły bardzo wiele zarówno dla wierzących jak i niewierzących na całym świecie – a więc w ich przypadku mieliśmy do czynienia z działaniem Boga szczególnie intensywnym.

Gdy umierał Jan XXIII – nie wszyscy to pamiętają – również na Placu św. Piotra zgromadziły się tłumy modląc się za niego bardzo gorliwie. Agonii papieża Angelo Roncallego towarzyszyły momenty wielkiego uniesienia. Od tamtego czasu papież ten cieszył się olbrzymim szacunkiem, był doceniany i wszyscy byli przekonani o fakcie, że to prawdziwy „Człowiek Boga”. Roncalli zmarł podczas Soboru Watykańskiego II, który powołał. Już wtedy niektórzy ojcowie soborowi chcieli go ogłosić świętym przez aklamację podczas obrad. Inni - bardziej ostrożni - uważali, że wszyscy powinni przejść drogę do świętości wyznaczoną przez Kościół. Paweł VI w swojej mądrości podjął decyzję o tym, aby jednak rozpocząć regularny proces beatyfikacyjny i otworzył go jeszcze podczas soboru. Chciał dać czas historykom i Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, aby dokładnie zbadali wszystkie dokumenty.
Jana XXIII od samego początku był uznawany za jednego z najlepszych papieży i nazywany „Papa buono”.
Również gdy zmarł papież Jan Paweł II – jak pamiętamy – na Placu św. Piotra zgromadziły się tłumy. Pojawiły się napisy „Santo subito!” i wierni podchwycili to hasło od razu. Lud Boży był przekonany od samego początku o świętości Wojtyły.
Tak więc w przypadku tych dwóch papieży „fama di santità” pojawiła się natychmiast po ich śmierci.

Proces beatyfikacji i kanonizacji wymaga, aby Kościół zapoznał się z całym dorobkiem kandydatów, ze wszystkim co napisali, czego dokonali. Zbierane są również świadectwa. Jest to więc proces krytyczny. Pierwszym krokiem jest ogłoszenie heroizmu cnót – czyli deklaracja, że dana osoba przeżyła swoje chrześcijańskie życie we wspaniały, heroiczny sposób – o wiele bardziej szczególny niż inni. Po zatwierdzeniu tego przez Kongregację Spraw Kanonizacyjnych papież ogłasza heroizm cnót chrześcijańskich poprzez specjalny dekret.

W przypadku kandydatów, którzy nie są męczennikami, Kościół chce zweryfikować czy wstawiennictwo u Boga osoby tak bardzo kochanej przez Lud Boży jest rzeczywiście skuteczne. To znaczy – czy modląc się do niego wierni dostępują łask i dobrodziejstw duchowych lub materialnych.

Ks. Federico Lombardi - rzecznik Watykanu. Foto: A. Zakrzewicz
Aby miała miejsce beatyfikacja konieczny jest jeden cud. Osób, które zgłaszają się utrzymując, że otrzymały łaskę, zostały uzdrowione lub stało się coś bardzo ważnego w ich życiu – np. narodziło się dziecko, którego nie mogli mieć – na skutek modlitwy do kandydata na błogosławionego jest bardzo wiele. Ludzi, którzy twierdzą, że otrzymali łaskę od Boga dzięki wstawiennictwu Jana Pawła II są setki. Wymagany jest jednak jeden bardzo specjalny cud – taki, którego nie może wytłumaczyć nauka. Taki cud jest uznawany za szczególną Bożą łaskę potwierdzającą skuteczne wstawiennictwo kandydata na błogosławionego. Chodzi głównie o uzdrowienia, które wychodzą poza kompetencje medycyny i są potwierdzone przez świadectwa. Po przestudiowaniu takiego przypadku, gdy dochodzi się do wniosku, że mamy do czynienia ze szczególną łaską, której inaczej nie można wytłumaczyć i miała ona miejsce dzięki modlitwie i wstawiennictwu oraz zatwierdzeniu tego przez Kongregację Spraw Kanonizacyjnych, może nastąpić beatyfikacja. Do kanonizacji potrzebny jest drugi cud.

W przypadku obu papieży Jana XXIII i Jana Pawła II – aż do ich beatyfikacji zostały zachowane te procedury. Został uznany cud w postaci uzdrowienia zarówno za wstawiennictwem Roncallego jak i Wojtyły. Jan XXIII w 2000 roku został ogłoszony błogosławionym właśnie przez Jana Pawła II. Do jego kanonizacji nie był jednak wymagany drugi cud – i to jest wyjątek.
W przypadku Jana Pawła II wyjątkiem było coś innego. Ponieważ entuzjazm wiernych był tak wielki – papież  Benedykt XVI zezwolił, aby proces beatyfikacyjny rozpoczął się od razu, bez pięcioletniego okresu oczekiwania, który normalnie jest wymagany. Kościół wprowadził ten pięcioletni okres, aby sprawdzić czy adoracja wiernych jest prawdziwa i długotrwała, czy tylko przechodnia, wywołana emocjami.   

Reszta procedur kanonicznych w przypadku Jana Pawła II była respektowana – tyle tylko, że beatyfikacja, jak i kanonizacja ruszyła „szybszą ścieżką”. Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych ma setki kandydatur do rozpatrzenia – gdyby Karol Wojtyła musiał czekać w kolejce jak inni nie wiadomo ile by to trwało. Dlatego ta sprawa stała się priorytetowa dla Kościoła w stosunku do innych. Kanonizacja Jana Pawła II miała więc przebieg regularny, ale przyśpieszony. W jego przypadku - pierwszym uznanym cudem było uzdrowienie francuskiej zakonnicy Marie Simon-Pierre Normand.  Tego samego dnia, w którym odbywała się beatyfikacja – 1 maja 2011 roku – miało miejsce inne wydarzenie: niewytłumaczalne ozdrowienie Floribeth Mory Diaz z Kostaryki. Po odpowiedniej weryfikacji tego przypadku przez Kongregację Spraw Kanonizacyjnych oraz przez lekarzy – uznano go za cud, który pozwolił na kanonizację.

Jeżeli chodzi natomiast o drugi ważny cud w przypadku Jana XXIII był on długo oczekiwany, choć wiele osób sygnalizowało, że po modlitwie do niego otrzymywało łaski duchowe i materialne. Przedstawiciele diecezji z Bergamo, z której pochodził Angelo Roncalli napisali więc do papieża Franciszka, prosząc go aby – jak to jest w jego mocy – dopuścił do kanonizacji bez konieczności potwierdzenia cudu. Dwa cudy w celu osiągnięcia świętości są wymagane przez regulamin Kościoła, a nie zapisane w Biblii – papież może więc dać dyspensę i zdecydować o kanonizacji. Motywacja tego gestu jest jasna: sława świętości Jana XXIII jest powszechna i nie podlega dyskusji, w wielu diecezjach świata jest rozpowszechniony jego kult i wielu wiernych modli się do niego, jest wiele kościołów poświęconych jemu – kult Roncallego jest więc uniwersalny. Minęło 50 lat od jego śmierci.  Upłynęło również pięćdziesiąt lat od Soboru Watykańskiego II, który był wielkim dziełem Jana XXIII, mającym pozytywny wpływ na Kościół i ludzkość. Postulator zwrócił się więc do papieża Franciszka z zapytaniem czy nie uważa, że kanonizacja Jana XXIII w rocznicę Soboru Watykańskiego II nie byłaby ważnym znakiem łaski.

Jak wiemy – Bergoglio rozpatrzył pozytywnie tę prośbę i zdecydował, że dwóch wielkich papieży XX wieku będzie kanonizowanych razem. Jan XXIII rozpoczął sobór, Jan Paweł II brał w nim udział jako młody biskup i podczas swojego pontyfikatu inspirował się nim. Ci dwaj papieże, którzy teraz zostaną świętymi są więc w sposób szczególny związani z Soborem Watykańskim II.
Wracając z Rio De Janeiro, Franciszek odpowiadał na pytania dziennikarzy, mówiąc, że Angelo Roncalli mu się podoba, ponieważ był zwykłym, prostym księdzem pochodzącym ze wsi i że musiała nim kierować wola Boża, gdyż powołanie soboru wymagało wielkiej odwagi. O Karolu Wojtyle mówił, że był wielkim misjonarzem jak św. Paweł i objechał niemal cały świat niosąc dobrą nowinę wszystkim, nawet w najdalszych zakątkach ziemi.
Ideą tej podwójnej kanonizacji bez wątpienia jest powrót Kościoła do korzeni Soboru Watykańskiego II.

 Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu

128. Trzeci żyjący papież w Rzymie


Foto: A. Zakrzewicz

"Nie udzielam błogosławieństw, nie mam na sobie oryginalnego stroju. 
Nie jestem papieżem, jestem sobowtórem". 

Na Fori Imperiali – głównej, archeologicznej ulicy Rzymu znowu siedzi Juliusz Plisko, ze Słowacji, przebrany za papieża Jana Pawła II. Pozwala się fotografować i pozuje do zdjęć pamiątkowych dla turystów, którzy tłumnie przybyli do Wiecznego Miasta na kanonizację Karola Wojtyły i Angelo Roncalliego. Podobieństwo do polskiego papieża jest niesamowite.
Juliusz Plisko tym razem jednak tylko spokojnie siedzi i nie błogosławi, nawet gdy turyści go o to proszą.

Kilka miesięcy temu został zatrzymany przez policję, ponieważ stał na rzymskiej ulicy odgrywając pantomimę błogosławieństwa. Turyści byli tak zafascynowani jego performace, że wszyscy chcieli robić sobie z nim zdjęcia. Zdobył też światowy rozgłos jako trzeci żyjący papież w Rzymie po Franciszku i Benedykcie XVI, bo zagraniczne media nie omieszkały pokazać jego zdjęć.

Z tego powodu, oczywiście, teraz Juliusz Plisko umieścił kartę, która jasno określa jego rolę: "Nie udzielam błogosławieństw, nie mam na sobie oryginalnego stroju. Nie jestem papieżem, jestem sobowtórem". 

Zapytany o to, dlaczego przebiera się akurat za Jana Pawła II, tłumaczy dyplomatycznie, że był to dla niego wielki papież i człowiek, tak jak dla milionów osób na świeci i chce sprawić radość tym wszystkim ludziom, którzy jeszcze teraz chcą mieć zdjęcie z papieżem. 

Ciekawe czy i tym razem policja znowu go „uprzątnie”? Na razie stoi i zbiera na tacę...



Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

127. Kanonizacja Jana XXIII i Jana Pawła II w 3D - Kościół potrzebuje cudów by czynić cuda



Jan XXIII otworzył Watykan na świat poprzez Sobór Watykański II i spowodował, że telewizja zainteresowała się religią, pokazując po raz pierwszy jej wymiar duchowy i globalny.

Jan Paweł II nie tylko pozwolił telewizji wejść za Spiżową Bramę i śledzić się na każdym kroku czujnemu oku kamer największych networków - papież Polak dzięki telewizorom i antenom satelitarnym wszedł do domów wszystkich wiernych, nawet w najodleglejszych zakątkach ziemi.

Papież Franciszek natomiast będzie bohaterem eksperymentu multimedialnego bez precedensu w dotychczasowych dziejach ludzkości - kanonizacja w 3D dwóch wielkich poprzedników, transmitowana przez 9 satelit Eutelsatu, którą obejrzą na żywo setki milionów wiernych, w telewizji i w kinach całego globu. Będą się czuli tak, jakby razem z nim stali na Placu Świętego Piotra.

Nie wykluczone, że w uroczystości weźmie udział także papież emeryt Benedykt XVI.
Jeżeli do tego dojdzie - czterech wielkich papieży (dwóch żyjących i dwóch zmarłych) wystąpi wspólnie w jednej z najbardziej zaawansowanych technologicznie produkcji telewizyjnej, zrealizowanej przez Centro Televisivo Vaticano (CTV) przy współpracy Sony i Sky oraz innych partnerów. Czegoś podobnego świat jeszcze nie widział... Wkraczamy w erę multimedialnej mistyki.

Skromnie i bez przesady

Watykan zapowiada, że podwójnej kanonizacji, która nastąpi 27 kwietnia 2014 roku (w Niedzielę Miłosierdzia Bożego) na Placu Świętego Piotra w Rzymie, przyświeca duch skromności.
Rzeczywiście nie będzie wielkiego, zbiorowego czuwania wiernych w Circo Massimo, jak to miało miejsce przed beatyfikacją Karola Wojtyły, która odbyła się 1 maja 2011 roku. Nie będzie niepotrzebnych wydatków na nowe arrasy, relikwiarze i wystawne ozdoby. Pieniądze uzbierane w diecezji Bergamo, z której pochodził błogosławiony Angelo Roncalli zostaną przeznaczone dla biednych...

Wielki dzień poprzedzi "biała noc modlitwy" połączona z lekturą fragmentów Biblii i tekstów dwóch błogosławionych w jedenastu kościołach w centrum Wiecznego Miasta, otwartych dla pielgrzymów.

Jak poinformował na konferencji prasowej watykański rzecznik ojciec Federico Lombardi, msza kanonizacyjna, której będzie przewodził Franciszek rozpocznie się o godzinie 10:00 rano i będzie koncelebrowana przez blisko tysiąc duchownych, wśród nich kardynałowie, arcybiskupi i biskupi przybyli z całego świata.

Zostaną wykorzystane te same arrasy z podobiznami błogosławionych wystawione już podczas ich beatyfikacji. Również relikwiarz Jana Pawła II będzie ten sam. Dla Jana XXIII (beatyfikowanego razem z Piusem IX w 2000 roku) zostanie wykonany bliźniaczy relikwiarz, gdyż wcześniej ciało Roncallego nie było poddane ekshumacji. W uroczystości wezmą udział dwie kobiety, których cudowne uzdrowienie za pośrednictwem Wojtyły zatwierdziła Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych - francuska zakonnica Marie Simon-Pierre Normand oraz Floribeth Mory Diaz z Kostaryki. Papież Bergoglio zwolnił natomiast Jana XXIII z "certyfikacji" cudu.

Po mszy kanonizacyjnej zostanie otwarta bazylika, by wierni mogli oddać cześć nowym świętym przy ich grobowcach, na których zostanie zmieniona jedynie ich ranga z „beato” na „santo”.

Nie można przewidzieć ilu pielgrzymów przybędzie do Ryzmu na podwójną kanonizację. Dyrektor watykańskiego Biura Prasowego po raz pierwszy ostudził nadgorliwość entuzjastów, którzy strzelali jak z procy mówiąc o 5 milionach. Lombardi wytłumaczył, że Plac Świętego Piotra może pomieścić co najwyżej 250 tys. wiernych, a Rzym liczy 3 miliony mieszkańców. Na beatyfikację Jana Pawła II przyjechało 1,5 miliona ludzi.
Najazdu wiernych, którzy jak lancknechci wezmą Romę, nikt się więc nie spodziewa - zwłaszcza, że tym razem będzie można wziąć udział w podwójnej kanonizacji w znacznie bardziej komfortowy sposób: zakładając specjalne okulary i rozsiadając się wygodnie w fotelu przed telewizorem lub w kinie.

Zwiastun transmisji w 3D z kanonizacji Jana XXIII i Jana Pawła II
zobacz film w 2D na You Tube

Na kanonizację do kina czyli duchowość w 3D

Jorge Maria Bergoglio wprowadził do Watykanu nowy jezuicki styl. Z jednej strony skromność, z drugiej widowiskowość.

Kanonizacja Jana XXIII i Jana Pawła II to największe przedsięwzięcie multimedialne w dotychczasowej historii świata. Pięciogodzinna transmisja obrazu trójwymiarowego będzie przekazywana przez dziewięć satelit mających zasięg globalny (Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Soczi (7-23 luty 2014) będące do tej pory największym osiągnięciem technologicznym pod względem ilości godzin transmisji w HD były przekazywane tylko przez cztery satelity). Po raz pierwszy setki milionów widzów w różnych krajach obejrzą na żywo wszystko, jakby osobiście byli na Placu Św. Piotra.

Za realizację obrazu telewizyjnego odpowiada Watykańskie Centrum Telewizyjne (CTV) przy współpracy z firmą Sony i Sky - brytyjską telewizyjno-radiową satelitarną platformą cyfrową.  Przekaz satelitarny odbędzie się dzięki Eutelsat, który zapewni globalną dystrybucję. Obsługę techniczną oferuje DBW Communication - spółka specjalizująca się w produkcji programów i filmów 3D w technice 4K (posiadająca również dywizję MovieDrone do zdjęć powietrznych). Dystrybucją trójwymiarowej kanonizacji na żywo w ponad 500 kinach całego świata zajmuje się Nexo Digital. Uplink bezpośrednio z Placu Św. Piotra do satelitów wykona GlobeCast.

Dokumentacja z kanonizacji, która będzie rejestrowana przez 5 kamer 4K, 13 kamer 3D i 15 kamer HD, reżyserowanych ze specjalnego wozu transmisyjnego OB Van przeznaczonego do przekazywania relacji na żywo, zostanie zapisana w formacie 4K, tak aby w przyszłości historycy mogli obejrzeć nawet najdrobniejszy szczegół całego wydarzenia.

Dzięki reżyserii Watykańskiego Centrum Telewizyjnego, którego dyrektorem jest prałat Dario E. Viganó, wszystkie kamery zostaną zainstalowane w najdogodniejszych punktach Placu San Pietro, aby umożliwić widzom ogląd imprezy, bazyliki oraz fantastyczne zdjęcia panoramiczne, jakich do tej pory nie zrealizowała żadna telewizja.

W krajach, w których nadaje platforma cyfrowa Sky, kanonizację w 3D można obejrzeć w telewizji. Transmisja będzie trwała od godziny 07:30 UTC do 12:00 UTC na zasadach free-to-air, umożliwiająć każdemu nadwacy bezpłatny przekaz na żywo z tego wydarzenia.

W 20 innych krajach świata wierni będą mogli iść do kin, które przyłączyły się do inicjatywy i zobaczyć to wielkie wydarzenie religijne jak film trójwymiarowy. We Włoszech projekcja jest przewidziana w 150 kinach. Również Amerykę Łacińską ogarnęła kanonizacyjna kinomania. Niestety - jak poinformował mnie menadżer Nexo Digital - w chwili ogłoszenia przez Watykan tej historycznej inicjatywy multimedialnej - w Polsce nie było zbyt dużego entuzjazmu ze strony dystrybutorów 3D. We wszystkich krajach zainteresowani widzowie mogą udać się do kin całkowicie bezpłatnie.

Na tym jednak jeszcze nie koniec. W miejscowości Sotto il Monte w prowincji Bergamo, gdzie urodził się papież Jan XXIII, odbędzie się trójwymiarowa transmisja mszy kanonizacyjnej dzięki najnowszemu projektorowi Sony Digital Cinema (SRX-R515P) z optyką 3D i przekazującym obraz w formacie 4K. Jednym słowem wszystko to, co wydarzy się na Placu Świętego Piotra w Rzymie, wydarzy s jednocześnie w malutkiej górskiej miejscowości w Lombardii. To będzie dopiero cud technologii!
Szkoda, że nikt w Polsce nie wpadł na pomysł, że można to zorganizować również w Wadowicach... Chyba coś nas omija.

Konferencja prasowa w Watykanie zapowiadająca "wielki spektakl wiary"

Ewangelizacja z pomocą nowych technologii

Na czym więc polega tajemnica kanonizacji dwóch wielkich papieży, która czeka nas już za kilka dni? Będzie skromna, ale widowiskowa.

Po transmisji meczu “Juventus vs Copenhagen” (27 października 2013) w technologii UltraHD i po transmisji Olimpiady w Soczi - podwójna kanonizacja celebrowana przez papieża Bergoglia to jeden z największych eksperymentów technologicznych w historii telewizji i kina.

O kosztach całego przedsięwzięcia Watykan nie wspomniał ani słowem. Wiadomo tylko, że głównym "sponsorem" produkcji - bez wątpienia bardzo kosztownej - jest Zakon Rycerzy Kolumba – największa na świecie katolicka organizacja świecka o charakterze charytatywnym.

Oczywiście inicjatywa Watykańskiego Centrum Telewizyjnego jest solą w oku wielkich networków telewizyjnych i narodowych stacji państwowych. BBC czy CNN jak zwykle wynajmą za wielkie pieniądze dach z widokiem na Watykan, w możliwie jak najlepszym miejscu. Dziennikarze innych telewizji będą relacjonować z końca Via Conciliazione z Bazyliką Świętego Piotra w tle, a brak spektakularnych zdjęć nadrobią w studio "gadające głowy".

Oprócz trójwymiarowej telewizji i kina oraz produkcji najlepszej jakości obrazu w wysokiej rozdzielczości dla potomnych, Watykan w swojej duchowej ofensywie multimedialnej sięga też po media społecznościowe. Powstał portal okolicznościowy www.2papisanti.org, account na Twitterze @2popesaints, specjalna aplikacja na iPhona oraz Androida “Santo Subito” poświęcona Karolowi Wojtyle. Oczywiście podwójna kanonizacja będzie odbywać się na Facebooku i YouTube. Do tego wszystkiego jeszcze gry i quizy dedykowane świętym wynoszonym na ołtarze.

Papież Franciszek powiedział, że Watykan musi przeskoczyć fosę technologiczną, która oddziela go od reszty świata i że Kościół potrzebuje nowej hermenautyki duchowości. Nowoczesna technologia musi pozwolić wierze dotrzeć na najodleglejsze peryferie świata, do najbiedniejszych, żyjących na marginesie. Ma rację, bo anten satelitarnych nie brakuje w slumsach Ameryki Łacińskiej czy w palmowych chatach Afryki. Bergoglio wie dobrze o tym.

"Wielki spektakl wiary" - używając przenośni arcybiskupa Claudia Maria Celli - Przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Środków Społecznego Przekazu - jakim będzie trójwymiarowa kanonizacja Jana XXIII i Jana Pawła II jest nową metodą ewangelizacji, która przekracza nowe granice. To współczesna forma misji jezuickich.



Multimedialna kontrreformacja papieża jezuity

Kościół od wieków posługuje się obrazem jako jednym z najlepszych narzędzi hermenautyki biblijnej. Potrafił zrozumieć rolę wielkich artystów i wykorzystać ich w służbie propagandy religijnej.

Pomyślmy jakie wrażenie w XII wieku robiły na wiernych freski Giotta z Bondone w bazylice św. Franciszka w Asyżu i w Kaplicy Scrovegnich w Padwie, ilustrujące życie wielkiego świętego oraz historie ze Starego i Nowego Testamentu. Jak nas zachwyca do dziś Kaplica Sykstyńska, której ściany i sufit zostały ozdobione przez najlepszych artystów Renesansu: Pietro Perugino, Sandro Botticelli, Cosimo Rosselli, Luca Signorelli, Pinturicchio, Domenico Ghirlandaio i oczywiście Michał Anioł, któremu zawdzięczmy wyobrażenie historii stworzenia i sądu ostatecznego.

Również w odpowiedzi na reformację, Kościół rzymskokatolicki sięgnął po sztukę. Formą ideologicznej walki z protestantyzmem był rozwój kaznodziejstwa, budowanie okazałych świątyń i zdobienie ich wspaniałymi malowidłami oraz dekoracjami barokowymi. Wiernych miały przyciągać rozbudowane liturgie, widowiskowość i bogata oprawa ceremonii, pełne emocji, wręcz teatralne nabożeństwa. Sobór trydencki sformułował zadania i cele sztuki oraz architektury religijnej: miały one reprezentować Kościół triumfujący i bezpośredni kontakt z Bogiem. Zgodnie z ideą kontrreformacji wszystkie dziedziny sztuk plastycznych miały współgrać ze sobą w przekazywaniu wiernym mistycznego przesłania.

I dziś rozmyślając o "wielkim spektaklu wiary" w 3D jaki odbędzie się 27 kwietnia 2014 roku, nie tylko na Placu Świętego Piotra, ale i w kinach i w telewizorach całego świata, nie można nie pomyśleć o iluzjonistycznym, trójwymiarowym fresku zdobiącym sklepienie Kościoła Świętego Ignacego Loyoli w Rzymie i wysławiającego jego pobożne życie, którego autorem był jezuita Andrea Del Pozzo - wielki architekt, malarz i teoretyk mistyki jezuickiej "bezpośredniego doświadczenia Boga" przełożonej na język sztuk plastycznych.

DVD z trójwymiarowym „wielkim spektaklem wiary” w technice 4K będące zapisem mszy kanonizacyjnej z 27 kwietnia 2014 roku, które zostanie oddane do Archiwum Watykańskiego jako dokument dla potomnych jest w pewnym sensie nowym dziełem sztuki, nie mniej ważnym niż freski Giotta, Michała Anioła i Andrea Del Pozzo. Przyszłość to potwierdzi.

W epoce technologicznie zaawansowanej sekularyzacji, gdzie konkurentami wiary stały się telewizja, kino i media społecznościowe, nie wystarczą już figurki Matki Boskiej płaczące krwistymi łzami. Kościół potrzebuje nowych cudów by czynić cuda i walczyć o rząd dusz. Papież jezuita wie o tym dobrze i potrafi sięgnąć po doświadczenie kontrreformacji.

Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu

Andrea Del Pozzo,  trójwymiarowy fresk zdobiący sklepienie Kościoła Świętego Ignacego Loyoli w Rzymie

La canonizzazione di GIOVANNI XXIII e GIOVANNI PAOLO II in diretta al ci...

126. Gdyby przeprowadzić wybory na świętego, Karol Wojtyła by je wygrał



 OPINIE:

John L. Allen Jr. – dziennikarz amerykański specjalizujący się od lat w sprawach Kościoła katolickiego. Od 1997 roku jest korespondentem „National Catholic Reporter”, komentuje wydarzenia z Watykanu dla CNN i pisze dla nowojorskiego „Newsweeka”. Jest także autorem kilku książek o Benedykcie XVI między innymi Papież Benedykt XVI: Biografia Josepha Ratzingera (Rebis, Poznań 2006) i Benedykt XVI: Początki pontyfikatu (Rebis, Poznań 2005) – a także monografii Opus Dei (Świat Książki, Warszawa 2006).
 ----------------------------------------------------------------------------------
Przed beatyfikacją Jana Pawła II napisał Pan artykuł, opublikowany w amerykańskim „Newsweeku”, pod tytułem Fast-Track Saint (Przyśpieszony święty)*, w którym krytykował Pan zbyt szybkie wyniesienie na ołtarze sługi Bożego Karola Wojtyły. Dlaczego beatyfikacja papieża Polaka wywołała tyle polemik także w stanach Zjednoczonych?
Kiedy błogosławionym ma zostać jakiś papież, zawsze rodzi się pytanie, czy beatyfikuje się jego, czy raczej jego pontyfikat. To są dwie różne rzeczy. Na pontyfikat składają się także pomyłki, problemy, kontrowersje. Jan Paweł II, który rządził Kościołem przez dwadzieścia siedem lat, ma na swoim koncie wielkie sukcesy, ale także wielkie porażki. Moim zdaniem polemika wokół tej beatyfikacji wybuchła dlatego, że nie wiadomo, czy był to początek drogi do uświęcenia Karola Wojtyły, czy do uświęcenia jego długich rządów.
Czy więc beatyfikacja była próbą zamknięcia sprawy Maciela, a wraz z nią całego skandalu pedofilii?
Myślę, że beatyfikacja Jana Pawła II wynikała z głębokiego przeświadczenia, że był on święty i jest święty. Jeżeli jednak w Watykanie ktoś myślał, że w ten sposób zamknie się dyskusję o pedofilii – przeliczył się, bo wraz z wyniesieniem Wojtyły na ołtarze skandal nadużyć seksualnych wcale się nie zakończył i nie zakończy się, dopóki cała sprawa nie zostanie rozliczona. Moim zdaniem problem pedofilii w Kościele katolickim jest wciąż otwarty i żaden gest Watykanu go nie zamknie.
Pomimo wielu skandalów, które wyszły na jaw po śmierci papieża Polaka, Wojtyła zostanie świętym.
Mamy w ostatnich latach także inne przykłady „przyśpieszonych kanonizacji” – Matka Teresa z Kalkuty, Ojciec Pio i Josemaría Escrivá de Balaguer. Ich kult wśród wiernych zdecydował o tym, że tak szybko stali się świętymi. Osobiście uważam, że kanonizacja powinna być najbardziej demokratyczną procedurą w Kościele katolickim. Każda beatyfikacja czy kanonizacja powinna opierać się na zbiorowym przeświadczeniu – wręcz na ludowym przekonaniu – że dana osoba jest święta. W przypadku Jana Pawła II to przekonanie jest faktem. Gdyby przeprowadzić wybory na świętego, Karol Wojtyła by je wygrał, wyprzedzając wszystkich swoich poprzedników. Myślę więc, że nic nie stoi na przeszkodzie jego kanonizacji. Pośpiech, z jakim dokonano beatyfikacji i kanonizacji, tłumaczy także to, że ludzie Jana Pawła II są jeszcze w Watykanie, ale ich kariery zbliżają się ku końcowi – chcieli więc jak najszybciej doprowadzić do zakończenia procedur.
1 John L. Allen Jr., Fast-Track Saint, „Newsweek”, 17 kwietnia 2011.
 -------------------------------------------------------------------------------------------------
Fragment rozmowy pochodzi z książki AGNIESZKI ZAKRZEWICZGłosy spoza chóru. Rozmowy o Kościele, papieżach, homoseksualizmie, pedofilii i skandalach”, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszywa 2013

125. Adwokat diabła – Giovanni Franzoni o świętości Karola Wojtyły


Giovanni Franzoni
Giovanni Franzoni – były duchowny, jeden z ostatnich żyjących uczestników Soboru Watykańskiego II. Studiował w Collegio Capranica i w Papieskim Ateneum Świętego Anzelma w Rzymie. Święcenia przyjął w 1955 roku. W 1964 został wybrany na opata klasztoru Świętego Pawła za Murami przy bazylice papieskiej i w tej roli uczestniczył w pracach soboru. Dwunastego lipca 1973 roku złożył dymisję ze swojej funkcji. Nazywano go antypapieżem. W 1974 roku został zawieszony a divinis, a dwa lata później zredukowany do stanu laickiego. W 2005 roku zeznawał w procesie beatyfikacyjnym papieża Jana Pawła II, przedstawiając swoje zarzuty. Od czterdziestu lat skupia się wokół niego wspólnota podstawowa świętego Pawła w Rzymie. Autor licznych publikacji, wśród których wielkim echem odbił się list duszpasterski z 1973 roku La terra è di Dio (Ziemia należy do Boga). W 2010 ukazała się jego książka o kapłaństwie kobiet La donna e il cerchio spezzato (Kobieta i przerwany krąg).
----------------------------------------------------------------------
W 2005 roku wraz z innymi teologami podpisał się Pan pod Apelem o jasność w sprawie beatyfikacji Jana Pawła II (15), skierowanym do rzymskiego wikariatu. Zeznawał Pan również jako świadek w procesie beatyfikacyjnym papieża Polaka, przedstawiając swoje zarzuty. Jakie są Pana wątpliwości co do świętości Karola Wojtyły?
Wątpliwości jest kilka.
W celu złożenia zeznania w procesie diecezjalnym zostałem wezwany przez trybunał wikariatu. Złożyłem przysięgę, musiałem podpisać zeznanie, przynieść dokumentację zarejestrowaną na CD.
Dawniej w procesach beatyfikacyjnych czy kanonizacyjnych uczestniczył adwokat diabła (16). Urząd ten został zniesiony. Pozostawiono jednak możliwość składania zeznań na korzyść lub przeciwko beatyfikacji czy kanonizacji. W procesie beatyfikacyjnym Jana Pawła II nikt nie chciał zeznawać przeciw – zrobiłem to ja. Z punktu widzenia ludzkiego Jan Paweł II był osobą zasługującą na szacunek, był prawdziwym polskim patriotą, był wielkim papieżem, ale nie był świętym z kilku powodów.
Pierwszym z nich jest uciszenie teologów. Papież Jan Paweł II ściął głowę rzymskokatolickiej teologii. Leonardo Boff, Bernhard Häring, Tissa Balasuriya, wszyscy przedstawiciele teologii wyzwolenia, Hans Küng i inni zostali uciszeni lub oddaleni z Kościoła przez byłe Sant’Uffizio.
Drugim jest uwikłanie w skandal Banco Ambrosiano i chronienie przed prokuraturą włoską arcybiskupa Paula Marcinkusa – a sprawy te są związane z zabójstwem Roberta Calviego – oraz przemilczenie wszystkich afer banku watykańskiego IOR, których konsekwencje ciągną się jeszcze dziś. Instytut Dzieł Religijnych nie działał zgodnie z naukami Pisma Świętego. Działał jak wszystkie inne banki, a nawet mniej przejrzyście niż ich większość. Wykorzystując różnicę czasu, sprzedał olbrzymią ilość dolarów, obniżywszy ich kurs, a następnego dnia zakupił je po niskiej cenie. Ta operacja została skrytykowana przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Mój parafianin podczas modlitwy na mszy powiedział do mikrofonu: „Boże, proszę Cię, abym mógł żyć w świecie, w którym Kościół nie będzie krytykowany przez międzynarodowe instytucje finansowe”. IOR przez lata działał w sposób bezwzględny, kierowany przez Marcinkusa. Owszem, to Paweł VI powołał go na to stanowisko, ale Karol Wojtyła go na nim pozostawił i to za jego pontyfikatu miały miejsce największe afery.
Trzecią sprawą jest to, że Jan Paweł II przyczynił się do zabójstwa arcybiskupa Oscara Romero. W Managui rozmawiałem z siostrą Vigil, która pracowała w centrum ekumenicznym Valdivieso. Powiedziała mi, że w Madrycie spotkała arcybiskupa Oscara Romero wracającego z Rzymu i widziała, jak płakał. Powiedział jej, że został bardzo źle potraktowany przez Wojtyłę, któremu przywiózł grubą teczkę z dokumentacją dotyczącą osób zaginionych i zabitych przez szwadrony śmierci w Nikaragui. Niedługo po tym, jak objął urząd arcybiskupa San Salvadoru, oddziały paramilitarne zabiły jego najbliższego współpracownika, jezuitę Rutilia Grande. Romero przez całą noc czuwał nad ciałem i – jak sam twierdził – wtedy „się nawrócił”. Porzucił konserwatywne poglądy i zdecydował się wykorzystać radio episkopatu do informowania o tym, kto zniknął, kto został zabity, czyje zmasakrowane ciało znaleziono w rowie... Od tego czasu również jemu grożono śmiercią. Romero udał się więc do Rzymu na audiencję u Jana Pawła II, któremu chciał przedstawić zebraną dokumentację dotyczącą ofiar. Wojtyła wziął ją i rzucił w kąt, krzycząc: „Nie przynoście mi rzeczy, których nie mam czasu czytać! Musicie lepiej porozumiewać się z rządem!”. Romero powiedział siostrze Vigil: „Nigdy w życiu nie czułem się tak osamotniony jak w Rzymie”. To naprawdę trudno wybaczyć Wojtyle, zwłaszcza że zaraz potem Óscar Romero został zastrzelony, gdyż szwadrony śmierci wiedziały, że nie ma poparcia papieża. Jeden z biskupów nikaraguańskich powiedział: „Niektórzy z nas ukrywają pod sutanną czerwoną koszulę”, wydając tym samym wyrok na arcybiskupa. Kiedy papież pojechał do San Salvadoru, uścisnął rękę wojskowego, który wydał rozkaz zastrzelenia Romero.
Czwarty powód – podczas rozlicznych podróży Jana Pawła II przełożone zakonów kobiecych zwracały się do niego, wyrażając gorące życzenie, by także Kościół rzymskokatolicki otworzył się na kapłaństwo kobiet oraz na większy ich współudział. Wojtyła kategorycznie zamknął przed nimi drzwi.
Kolejny powód, dla którego moim zdaniem Jan Paweł II nie jest świętym, to oczywiście ukrywanie księży pedofilów. Wojtyła odpowiada bezpośrednio za tuszowanie sprawy Hansa Hermanna Groëra (17), który nigdy nie poniósł kary za swoje nadużycia seksualne i wobec którego nigdy nie został otwarty nawet proces kanoniczny. Podczas pontyfikatu Jana Pawła II praktyka ukrywania i tuszowania skandali była powszechna na każdym szczeblu. Niektórzy biskupi, odpowiedzialni za tuszowanie skandali i przenoszenie księży z parafii do parafii, zostali w końcu zmuszeni do dymisji. Mówili jednak później, że to prefekt Kongregacji Nauki Wiary radził im tak postępować. Kościół, który ma szacunek dla swoich wiernych, powinien mieć odwagę dokonać pełnego samooczyszczenia. Nie wystarczy tylko płakać nad grzechami pojedynczych księży, trzeba przyznać się też do tego, że cały system jest zły.
Za swoją depozycję w procesie beatyfikacyjnym i za Apel o jasność zostałem skrytykowany także przez środowiska postępowe, które uważają beatyfikacje i kanonizacje za obrządki przestarzałe. Osobiście uważam, że postąpiłem właściwie, respektując również dawny obyczaj Kościoła i występując w roli adwokata diabła. Wiele osób nie wiedziało i nie zdawało sobie sprawy z cieni pontyfikatu Jana Pawła II, bo o nich w ogóle nie mówiono.
Na procesie beatyfikacyjnym pojawiła się także siostra Vigil, która swego czasu opowiedziała mi historię arcybiskupa Romero. Przywiozła ze sobą paczkę podpisów na rzecz beatyfikacji. Kiedy zapytałem ją, czemu tak radykalnie zmieniła zdanie, odpowiedziała mi: „Lud już zapomniał”.
Są rzeczy, których nie należy zapominać. Można je wybaczyć, o ile wcześniej ktoś dokona aktu skruchy. Wojtyła nigdy nie przyznał się do popełnionych błędów, a powinien był to zrobić.
Skoro ludzie tak łatwo zapominają o faktach, poczułem się w obowiązku przypomnieć o nich publicznie, narażając się nawet na krytykę przyjaciół, bo na przykład Hans Küng nie podpisał się pod Apelem o jasność.
 -------------------------------------------------------------------------

15 La beatificazione di Giovanni Paolo II: appello alla chiarezza, „MicroMega”, 28 grudnia 2009. Pod apelem podpisali się: Jaume Botey, teolog i pisarz, Barcelona; José María Castillo, teolog, San Salvador; Giancarla Codrignani, pisarka, Bolonia; Rosa Cursach, teolożka, Palma de Mallorca; Casiano Floristán, teolog, Salamanca; Giovanni Franzoni, teolog, Rzym; Filippo Gentiloni, dziennikarz i pisarz, Rzym; Giulio Girardi, teolog, Rzym; Martha Heizer, teolożka, Innsbruck; Casimir Martí, teolog i historyk, Barcelona; Ramon Maria Nogués, teolog, Barcelona; José Ramos Regidor, teolog, Rzym; Juan José Tamayo, teolog, Madryt, Adriana Zarri, teolożka, Ivrea, Vittorio Bellavite („My jesteśmy Kościołem”), Rzym.
16 Promotor wiary (łac. promotor fidei) – urzędnik występujący podczas procesu kanonizacyjnego i beatyfikacyjnego, potocznie określany mianem „adwokata diabła” (łac. advocatus diaboli). Jego zadaniem jest doszukiwanie się przyczyn, dla których kandydat na błogosławionego lub świętego nie zasługuje na ten zaszczyt. Ma to na celu upewnienie sądu kanonizacyjnego co do zalet kandydata, a także wyjaśnienie odpowiednio wcześnie wszelkich mogących się pojawić wątpliwości. Urząd ten istniał od 1587 roku, gdy wprowadził go papież Sykstus V, do 1983, kiedy papież Jan Paweł II zastąpił go urzędem promotora sprawiedliwości, który czuwa nad zachowaniem norm prawnych podczas procesu, przygotowuje pytania dla świadków oraz powołuje biegłych, a w razie stwierdzenia poważnych nieprawidłowości może przerwać proces. Ma także za zadanie weryfikację wszystkich negatywnych informacji dotyczących kandydata na ołtarze. Może także żądać uzupełnienia akt po przeprowadzeniu procesu diecezjalnego.
17 „30 marca 2010: kardynał Schöenborn, zmęczony atakami na Benedykta XVI, przebija gumowy mur mediów i mówi: «Kardynał Ratzinger chciał ukarać biskupa pedofila Groëra, ale został zablokowany przez środowisko Kurii»”. Źródło: „Il blog degli amici di Papa Ratzinger” (Decyzje i przykład papieża Benedykta XVI w walce z problemem pedofilii w Kościele. Chronologia).
 ---------------------------------------------------------------------------
Fragment rozmowy pochodzi z książki AGNIESZKI ZAKRZEWICZGłosy spoza chóru. Rozmowy o Kościele, papieżach, homoseksualizmie, pedofilii i skandalach”, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszywa 2013

http://wcieniusanpietro.blogspot.it/p/version1.html