Agnieszka Zakrzewicz swą dziennikarską pracę rozpoczęła w Radiu Watykańskim. Dziś, mieszkając od 20 lat w Rzymie i pracując jako korespondent zagraniczny dla polskich mediów, opowiada o kulisach Kościoła i Watykanu. W szczególności o tych sprawach, które najbardziej dotykają problemu kobiet w funkcjonowaniu tej instytucji, pedofilii, homoseksualizmu, sekularyzacji współczesnego społeczeństwa oraz przemian Kościoła katolickiego w epoce „postwojtyłowej“. W blogu „W cieniu San Pietro“ znajdziecie wszystko to, o czym otwarcie pisze prasa zagraniczna, a o czym z trudnością przeczytacie w prasie polskiej.

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Kliknij "lubię to" - W cieniu San Pietro fan page na Facebook

poniedziałek, 18 listopada 2013

117. Papież wymiata śmieci


116. Giacomo Galeazzi, watykanista: polscy biskupi nie zrozumieli, że w Watykanie trwa rewolucja


Giacomo Galeazzi, watykanista: polscy biskupi nie zrozumieli, że w Watykanie trwa rewolucja



fot. WP.PL / Paweł Kozioł
opinie
Myślę, że polscy biskupi wciąż nie zrozumieli, że w Watykanie trwa rewolucja. Nadszedł kres Kościoła mętnego, który ukrywa swoje grzechy - mówi w rozmowie z tygodnikiem "Newsweek" Giacomo Galeazzi, watykanista turyńskiego dziennika "La Stampa". Wywiad przeprowadziła Agnieszka Zakrzewicz.

Czytaj również teksty Agnieszki Zakrzewicz dla Wirtualnej Polski

Zdaniem watykanisty w Polsce jeszcze nie zrozumiano, że po śmierci Jana Pawła II w Watykanie odbyła się prawdziwa rewolucja. - W polskim Kościele obserwujemy postawy i zachowania jakby z innej epoki. Kościół stary, okopany w tradycjonalizmie, ultrakonserwatywny, hierarchiczny, zadufany w sobie oraz pełen bogactwa i przepychu już się wyczerpał. Klerykalizm stanie się zbytkiem jak papieskie luksusy. Im szybciej dotrze to do polskiego Kościoła, tym lepiej dla niego - uważa Galeazzi.

Klerykalizm stanie się zbytkiem jak papieskie luksusy. Im szybciej dotrze to do polskiego Kościoła, tym lepiej dla niego Giacomo Galeazzi, watykanista
Podkreślił także, że Polacy muszą zrozumieć, kim jest Bergoglio. - Franciszek tłumaczy, że biskupi muszą być pasterzami, którzy prowadzą swoje stado i podążają za nimi. Wierni pojęli to od razu. Niektórzy hierarchowie Kościoła nie chcą jednak tego zrozumieć - ocenił watykanista.

Zaznaczył jednak, że także włoski Kośćiół nie nadąża za zmianami. - Nie chce zauważyć, że nadszedł kres Kościoła mętnego, który ukrywa grzechy i promuje zmowę milczenia. Dziś jedyną linią jest przejrzystość, jedynym stylem skromność - przypominał.

Zapewnił jednocześnie, że Polska jest nadal bardzo ważna dla Watykanu. - To płuco w Europie. Papież Franciszek chce poznać lepiej polski Kościół i wskazuje mu kierunek działania. Nie będzie to proste, gdyż polski Kościół jest potężny, bogaty i wpływowy - ocenił Galeazzi. - Polski katolicyzm o charakterze popularnym i ludowym jest doceniany przez Papieża, który zdecydował się obchodzić Światowe Dni Młodzieży w Krakowie. Ale nie będą już tolerowane ultranacjonalistyczne wyskoki i skandale - dodał.

Źródło: Newsweek

niedziela, 17 listopada 2013

115. Dlaczego Franciszek przeszkadza mafii?


Wszelki plagiat, przedruk oraz wykorzystywanie całości materiału lub jakiejkolwiek jego części bez zgody autora jest wykroczeniem i roszczenia z tego tytułu będą dochodzone na drodze sądowej.




"Kto do tej pory żerował na władzy i bogactwie pochodzącym bezpośrednio z Kościoła jest nerwowy i zaniepokojony. Papież Bergoglio rozbiera ośrodki władzy ekonomicznej w Watykanie. Gdyby bossowie mafijni mogliby mu podłożyć nogę, nie zawahaliby się.
Nie wiem czy przestępczość zorganizowana jest w stanie coś zrobić, ale bez wątpienia myśli o tym. Może być to niebezpieczne." – słowa prokuratora Reggio Calabrii - Nicola Gratteriego, które obiegły świat, są ważnym ostrzeżeniem.

Dlaczego Franciszek przeszkadza mafii?

13 marca 2013 roku na tronie papieskim zasiadł Jorge Maria Bergoglio, który przyjął imię Franciszka i od razu dał do zrozumienia, że chce powrócić do idei "Kościoła ubogich" i ma poważny zamiar zreformować Kurię Rzymską.
Zaledwie cztery miesiące później - 28 czerwca 2013 roku został aresztowany prałat Nunzio Scarano, który pracował przez lata jako księgowy w watykańskiej administracji finansowej APSA*, zarządzającej majątkiem Stolicy Apostolskiej. Włoska prokuratura oskarżyła go, wraz z funkcjonariuszem włoskich tajnych służb Giovannim Zito i pośrednikiem finansowym Giovannim Carenzio, o oszustwo finansowe i próbę nielegalnego przemytu ze Szwajcarii do Włoch 20 milionów euro należących do rodziny biznesmenów D'Amico. Scarano prowadził też podejrzane operacje finansowe w Salerno, w Reggio Calabria. Na jego konto wpływały co miesiąc czeki w wysokości 15-20 tys. euro[i], co w mieście zdominowanym przez Ndranghetę budzi pewne podejrzenia. Ponadto - przyjaciel księgowego APSA - Massimiliano Marcianò, zeznał w lipcu podczas przesłuchania w prokuraturze w Salerno, że był świadkiem wraz z księgowym, jak do dwóch ciężarówek zaparkowanych przed Watykanem były ładowane w wielkim pośpiechu torby pełne sztab złota.[ii] Scarano wyjawił mu również, że ma raport dotyczący wszystkich przekrętów finansowych dokonanych w APSA.
Dwa tygodnie po aresztowaniu byłego watykańskiego księgowego, ojciec Federico Lombardi podał do wiadomości publicznej, że Stolica Apostolska zablokowała wszystkie jego konta w Instytucie Dzieł Religijnych. Dochodzenie w jego sprawie było częścią większego śledztwa prokuratury włoskiej, prowadzonego już od 2010 roku, gdy zamrożono przelew 23 mln. euro i wpisano do rejestru podejrzanych byłego prezesa IOR – Ettore Gottiego Tedeschi oraz dyrektora generalnego Paola Ciprianiego.
Dwa dni przed tym kolejnym skandalem, który spadł na Watykan jak grom z jasnego nieba, papież Franciszek powołał 26 czerwca br., specjalną komisję, która miała zbadać działalność banku IOR, by "zapewnić lepsze zharmonizowanie jego działań z misją Kościoła". Otrzymała ona wgląd we wszystkie dokumenty i dane, i zadanie złożenia raportu końcowego papieżowi. W jej skład weszło czterech prałatów (Juan Ignacio Arrieta Ochoa de Chinchetru, Peter Bryan Wells, kard. Raffaele Farina i kard. Jean-Louis Pierre Tauran - wchodzący już w skład komisji kardynalskiej kontrolującej IOR, kierowanej jeszcze wtedy przez kard. Tarcisia Bertonego, sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej) i amerykańska prawniczka z Harvardu profesor Mary Ann Glendon.
Już w maju nowy prezes Ernst von Freyberg, zapowiedział, że do końca roku Instytut Dzieł Religijnych otworzy swoją stronę internetową, na której po raz pierwszy będzie publikował dokumenty dotyczące swojej działalności oraz sprawozdania finansowe. Słowo się rzekło - 1 października 2013 roku, po raz pierwszy w swojej historii prywatny bank watykański upublicznił swój bilans w internecie.* Zostało powołane też biuro prasowe do współpracy z dziennikarzami.
Bank kierowany przez von Freyberga zapewnił sobie również doradztwo prestiżowej międzynarodowej instytucji certyfikującej Promontory Financial Group (PFG). Elizabeth McCaul i Raffaele Cosimo, szefowie Promontory, będą pełnić funkcję Senior Advisors nadzorujących funkcjonowanie IOR. Ponadto włoski bankier Antonio Montaresi, z dużym bagażem profesjonalnym i doświadczeniem w USA, został powołany jako Chief Risk Officer, którego rola polega na nadzorowaniu przestrzegania międzynarodowych norm zapobiegających praniu brudnych pieniędzy. PFG rozpoczęła „przeczesywanie” wszystkich kont bankowych w poszukiwaniu operacji podejrzanych i nieprawidłowości – nie tylko w IOR, ale także i w APSA.
Jak ujawnił Ernst Von Freyberg w wywiadzie udzielonym "l'Osservatore Romano", w tym roku w IOR wykryto siedem podejrzanych transakcji. Jego zdaniem wykrycie tych nieprawidłowości to "dobra wiadomość", bo świadczy o tym, że niedawno wprowadzony system nadzoru nad bankiem zaczął działać ze skutkiem.

Dwa banki w Watykanie robią sobie konkurencję w praniu pieniędzy

1 lipca 2013 roku, dyrektor i wicedyrektor banku watykańskiego IOR - Paolo Cipriani i Massimo Tulli - zrezygnowali ze stanowisk[iii], w związku ze skandalem prałata Nunzia Scarano - księgowego APSA. Jak stwierdził watykanista Paolo Rodari, mogło zaistnieć ryzyko, że włoska prokuratura wyda na nich nakaz aresztowania. Biuro prasowe Watykanu podało że, Cipriani i Tulli zrezygnowali "w najlepszym interesie Instytutu Dzieł Religijnych i Stolicy Apostolskiej", a dymisja została bezzwłocznie przyjęta przez komisję kardynałów, kierowaną przez kard. Tarcisia Bertonego.
Obowiązki dyrektora generalnego przejął tymczasowo Ernst von Freyberg. Rolando Marranci został mianowany zastępcą dyrektora generalnego, a Antonio Monteresiemu powierzono funkcję kierowania sprawami ocen ryzyka operacji bankowych. Były to nominacje przejściowe.
Jak wynika z przecieków z prokuratury, które dostały się do włoskiej prasy – Scarano zaczął współpracować ze śledczymi i w lipcu opowiedział, że APSA – choć nie powinna – działała jak regularny bank, oferując usługi również klientom świeckim spoza Watykanu i robiąc konkurencję IOR. Gwarantowano im wyższe procenty i konta szyfrowane. APSA miała patrymonium w gotówce w wysokości 600 – 700 mln euro lub większe, a pieniądze te były inwestowane na całym świecie, tam gdzie przynosiły największe interesy i kontrolowane przez zwierzchników banku. Jak można wnioskować z przecieków, które dostały się do prasy włoskiej – centralny bank Stolicy Apostolskiej już od dłuższego czasu prowadził operacje bankowe zabronione statutowo, w dodatku podejrzane. Jednym słowem – nie tylko IOR ale i APSA zajęła się eksportowaniem olbrzymich kapitałów za granicę i praniem brudnych pieniędzy. W tym celu APSA stała się klientem IOR.
Księgowy Administracji Dóbr Stolicy Apostolskiej twierdził, że udał się do kard. Bertonego i prosił, aby zrobił on porządek w APSA, został jednak całkowicie zignorowany.[iv]
11 lipca 2013 roku papież Franciszek poprzez motu proprio w kwestii reformy watykańskiego kodeksu karnego, zaostrzającej kary za pedofilię i znoszącej dożywotnie więzienie, nakazał surowsze przestrzeganie norm dotyczących przestępstw finansowych oraz współpracę z cywilnymi organami i prokuraturą innych państw w tym zakresie. Normy weszły w życie od września br.
Poprzez kolejne motu proprio wydane 8 sierpnia 2013 roku[v], wdrażające "nadzór ostrożnościowy" (vigilanza prudenziale), papież Franciszek wzmocnił władzę AFI (Urząd Informacji Finansowej kontrolujący wszystkie organy Kurii Rzymskiej). Normy weszły w życie 10 października 2013 roku jako „Ustawa 18”, która kompletuje pierwszą „Ustawę 127”, wprowadzoną 1 kwietnia 2011 r., w ramach Konwencji monetarnej pomiędzy Państwem Watykańskim a Unią Europejską z 17 grudnia 2009 r. (2010/C 28/05) i ustanawiającej nowe normy dotyczące zapobiegania oraz przeciwdziałania praniu brudnych pieniędzy pochodzących z działalności przestępczej i z terroryzmu oraz przeciwstawienia się fałszowaniu waluty. Ustawa 18 definitywnie ogranicza międzygraniczny przepływ waluty i deponowanie gotówki w banku watykańskim do 10 tys. euro, czyli efektywnie blokuje możliwość prania wielkich sum pieniędzy i tym samym kończy epokę wnoszenia na teren Państwa Watykańskiego walizek wypchanych gotówką – co było obyczajem przez tak wiele lat.[vi]
W kwietniu br., z informacji przenikających do włoskiej prasy wynikało, że Bergoglio rozważał nawet zamknięcie IOR. Teraz jednak wydaje się, że w Watykanie myśli się o dokonaniu fuzji pomiędzy IOR i APSA. Gdyby do tego doszło reforma Franciszka byłaby tak rewolucyjna dla Kurii Rzymskiej jak posunięcia administracyjne dokonane przez Pawła VI.
W sierpniu promotor sprawiedliwości Stolicy Apostolskiej - Giampiero Milano, wystosował drogą dyplomatyczną do prokuratury rzymskiej oficjalną prośbę o współpracę w kwestii prania brudnych pieniędzy.[vii] To wydarzyło się po raz pierwszy w historii, bo do tej pory Państwo Watykańskie miało wielkie trudności by odpowiadać na rekwizycje sądowe dotyczące tego problemu. Z niedyskrecji, które przeciekły zza spiżowej bramy wynika, że promotor sprawiedliwości wydał również rozporządzenie, aby chronić dokumenty całej afery przed zniknięciem lub zniszczeniem, po tym jak były dyrektor Cipriani bez uprzedzenia złożył wizytę w swoim byłym biurze.
31 sierpnia 2013 papież Franciszek przyjął rezygnację kardynała Bertone z funkcji sekretarza stanu (złożoną ze względu na podeszły wiek), który 15 października br. oficjalnie przeszedł na emeryturę. Jego miejsce zajął arcybiskup Pietro Parolin. Przez wielu obserwatorów to właśnie Bertone był uważany za przeszkodę na drodze do osiągnięcie pełnej przejrzystości finansów watykańskich i to on zatrzymał reformę Ratzingera.

Papież wszedł w drogę Ndraghecie

Na tym jeszcze nie koniec – lub raczej to dopiero początek... Jak 4 listopada br. doniósł dziennik "Il Fatto Quotidiano", który od samego początku wybuchu afery Vatileaks śledzi z wielką uwagą to, co dzieje się w Watykanie - prezes Von Freyberg rozesłał do wszystkich posiadaczy kont w banku watykańskim dość szczegółowy kwestionariusz z prośbą o ujawnienie danych personalnych, zawodu i z zapytaniem z jakich źródeł pochodzą zdeponowane pieniądze oraz w jaki sposób zasilają swoje konta.[viii] Do tej pory anonimowość w Instytucie Dzieł Religijnych była gwarantowana bardziej niż w niektórych bankach szwajcarskich. Oznacza to jedno - Franciszek zdecydował się na radykalny krok zamknięcia wszystkich podejrzanych kont i depozytów w IOR, istniejących niezgodnie ze statutem banku. Niekoniecznie musi być gorzkim żartem stwierdzenie, że szykuje się drugi akt afery Vatileaks.
Operacja, którą przeprowadza papież jest bez wątpienia jedną z najbardziej ryzykownych i niebezpiecznych. Franciszek chce wreszcie wypędzić „dym Szatana, który przez jakąś szparę wszedł do świątyni Boga" wraz z „bankierami Boga” - Sindoną i Calvim, zmieniając przez te wszystkie lata jedynie swój swąd: Cosa Nostra, Banda z Magliany, a teraz Ndrangheta.
W tym kontekście ostrzeżenie prokuratora Reggio Calabrii - Nicola Gratteriego, które obiegło świat, ma swoje uzasadnienie: "Kto do tej pory żerował na władzy i bogactwie pochodzącym bezpośrednio z Kościoła jest nerwowy i zaniepokojony. Papież Bergoglio rozbiera ośrodki władzy ekonomicznej w Watykanie. Gdyby bossowie mafijni mogliby mu podłożyć nogę, nie zawahaliby się."[ix] Gratteri powiedział to właśnie w wywiadzie udzielonym tej włoskiej gazecie 13 listopada br.
Ndrangheta nie jest mafią zmilitaryzowaną jak Cosa Nostra, która w latach 90-tych ubiegłego wieku sterroryzowała Włochy dokonując serii zamachów bombowych. Ten dokonany 28 lipca 1983 roku w pobliżu Bazyliki Laterańskiej, w którym na szczęście nie było ofiar – miał być ostrzeżeniem także dla Watykanu. Jest jednak mafią bardzo niebezpieczną, bo działa po cichu, w ukryciu, bez robienia hałasu.
Choć jest mało prawdopodobne, aby Ndrangheta szykowała zamach na Franciszka, jest pewne, że swoją reformą finansów watykańskich i Kurii Rzymskiej, papież wszedł mafii w drogę. Bergoglio to osoba niewygodna dla wielu, trudno się więc dziwić słowom Gratteriego: "Nie wiem, czy zorganizowana przestępczość jest w stanie coś zrobić, ale jestem pewien, że to jest rozważane. Zagrożenie jest możliwe".
Słuszna jest natomiast obserwacja Johna Dickie, który uważa, że zamach jest mało prawdopodobny nie dlatego, że mafiosi mają zbyt dużo respektu przed Ojcem Świętym, czy ze strachu przed ewentualnymi konsekwencjami, lecz raczej z faktu, że kontrola w banku watykańskim potrwa dłużej. Będzie więc dość czasu, by brudne pieniądze wycofać i ulokować gdzieś indziej.
Ale żeby mafia mogła wycofać pieniądze z banków watykańskich, ktoś musiał już na to wyrazić zgodę…
„Należy zdać sobie sprawę, że otwiera się faza podziemnej konfrontacji. Reforma Franciszka dotyka grubych interesów, przeszkadza nielegalnym układom pomiędzy mafiami i sektorem duchownych, denerwuje małych i dużych spekulantów, wywołuje silny opór i bierność. Jest to puszka Pandory, pełna robactwa, którą trzeba otworzyć. Nieprzejrzyste operacje APSA, setki kont zamkniętych w IOR, o których nic nie wiadomo, siostry zakonne krążące z łapówkami po 150 tys. dolarów w banknotach 100-dolarowych, biskupi (np. Marinelli z Urbino), którzy oficjalnie zarabiają mniej niż 1500 euro miesięcznie i dokonują przelewów dla krewnych w wysokości ponad miliona euro.” – napisał Marco Politi w komentarzu w „Il Fatto Quotidiano”, 14 listopada br.[x]

Wychodzą wciąż nowe afery

Choć śledztwa prokuratury – zarówno tej rzymskiej, jak i salernitańskiej - są okryte ścisłą tajemnicą, do prasy przeciekają jednak informacje niepokojące, jak ta, że DIA (Dyrekcja Śledcza Antymafii) zarekwirowała w połowie listopada Gran Hotel Gianicolo, położony w panoramicznej pozycji niedaleko od Watykanu, sprzedany tuż przed Rokiem Świętym (2000) niejakiemu Giuseppe Mattiani, którego prokuratura salernitańska uważa za biznesmena połączonego z Ndranghetą.[xi] Obiekt należący do kongregacji kościelnej "Dama apostolica del Sacro Cuore" został sprzedany aferzystom kalabryjskim po zaniżonej cenie i na akcie notarialnym jest podpis tylko jednej siostry zakonnej. Informacje takie jak ta otwierają niestety inny rozdział skandali watykańskich jakim są malwersacje nieruchomości.
Nie ma wątpliwości, że w ostatnich latach Ndrangheta, która stała się dominującą organizacją przestępczą we Włoszech i zastąpiła Cosę Nostrę, dokonała ekspansji terytorialnej, podpijając Rzym i Północ Włoch. Udało jej się to dzięki dobrze zorganizowanej armii "białych kołnierzyków" - lobbystów i aferzystów prowadzących interesy w jej imieniu, także z Watykanem. Emblematyczny jest przykład Giulio Lampady, który w lipcu br. został skazany przez sąd pierwszej instancji na 16 lat więzienia za stowarzyszenie mafijne i pranie brudnych pieniędzy Ndranghety. Były sekretarz stanu Tarcisio Bertone odznaczył Lampadę Orderem Rycerskim Świętego Sylwestra[xii] (takie wysokie odznaczenie watykańskie otrzymał na przykład Bogdan Zdrojewski, minister kultury, poseł Platformy Obywatelskiej, któremu order nadał papież Jan Paweł II). Lampada podsłuchiwany przez wywiad antymafijny mówił przez telefon: "Teraz w diecezji będą musieli zwracać się do mnie Wasza Ekscelencjo!".
Przypomina się historia bossa rzymskiej Bandy z Magliany - Enrica De Pedisa, który za przysługi oddane Wikariuszowi Rzymu - kard. Ugo Polettiemu został pochowany w latach dziewięćdziesiątych w krypcie watykańskiej bazyliki Sant'Apolineare, z której prokuratura rzymska "wysiedliła" go dopiero w maju 2012 roku. Kochanka De Pedisa – Sabrina Minardi ujawniła w 2008 roku, że na zlecenie bossa w młodości nosiła torby pełne pieniędzy do Watykanu, przeznaczone dla abp Paula Marcinkusa – prezesa IOR.
I jak wynika z dochodzeń prowadzonych w Rzymie aktualnie – osławiona Banda z Magliany nadal robi brudne interesy. Kilka dni przed wywiadem udzielonym przez Gratteriego, włoska Gwardia Finansowa zajęła dobra na 25 mln euro należące do historycznego eksponenta Magliany – Ernesta Diottalevi (sądzony w procesie o zabójstwo Roberta Calviego i uniewinniony z braku dowodów) – w tym luksusowy apartament przy Fontannie Di Trevi. Najnowsze informacje, które przeciekły do prasy włoskiej mówią o tym, że prokuratura rzymska prowadzi dodatkowe dochodzenie dotyczące układów jakie łączyły Diottaleviego z Paolo Oliveiro, prawą ręką ojca Renato Salvatore - generalnego przełożonego Zakonu Posługujących Chorym ojców kamilianów.[xiii] Generał zakonu i Oliveiro zostali aresztowani na początku listopada przez Gwardię Finansową i oskarżeni o próbę ograniczenia wolności dwóch zakonników, którzy sprzeciwiali się powtórnemu wyborowi ojca Salvatore. Powodem aż tak drastycznego posunięcia była kontrola nad szpitalami kamilianów w Kampanii i Calabrii. Śledztwo jest częścią jeszcze szerszego dochodzenia dotyczącego prania pieniędzy w latach 2000-2012, w które są zamieszani aferzyści, bankierzy, politycy, menadżerzy, członkowie masonerii, skorumpowani przedstawiciele prawa, i także ludzie Kościoła.
Znając te wszystkie fakty i śledząc działania włoskiej Antymafii - alarm podniesiony przez prokuratora Gratteriego, który odbił się szerokim echem w mediach światowych, wydaje się słusznym ostrzeżeniem, by zadbać lepiej o bezpieczeństwo papieża, który ze względu na swoją otwartość, ciągły kontakt z ludźmi i trudną misję, może stać się łatwym celem nie tylko dla włoskiej mafii, ale choćby dla przypadkowego szaleńca.

Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu




---------------------------------------------------------------------------------------------

*APSA czyli Administracja Dóbr Stolicy Apostolskiej (łac. Administratio Patrimonii Sedis Apostolicae) i jest jednym z urzędów Kurii Rzymskiej działającej przy Stolicy Świętej. Jest on odpowiedzialny za zarządzanie aktywami należącymi do Stolicy Apostolskiej w celu zapewnienia środków finansowych niezbędnych dla funkcji Kurii Rzymskiej. Urząd jest kierowany przez kardynała wspomaganego przez radę kardynałów i składa się z dwóch części: zwyczajnej i nadzwyczajnej, pod kierunkiem sekretarza prałata. W rzeczywistości APSA to rodzaj banku centralnego – choć często mylnie tę rolę przypisuje się bankowi IOR (Istituto per le Opere di Religione) czyli Instytutowi Dzieł Religijnych. APSA została powołana do życia w 1967 roku przez papieża Pawła VI i była reformowana przez Jana Pawła II. Jej zadaniem jest dbać o wydatki Stolicy Apostolskiej – biorąc pieniądze z działalności, która przynosi dochody i rozdzielając je na poszczególne „ministerstwa” papieskie (Dicasteri), które dochodów nie przynoszą. Co roku na przełomie czerwca i lipca APSA podaje do wiadomości publicznej budżet Stolicy Apostolskiej, prezentowany na konferencji prasowej. Przez 23 lata - od 1969 do 1996 roku -  Stolica Apostolska miała zawsze dziurę budżetową. W drugiej fazie pontyfikatu Karola Wojtyły zaczęto przywiązywać wagę do tego, aby nie było deficytu. Za rządów Benedykta XVI, który do przejrzystości finansowej przywiązywał dużą wagę nie zawsze się to udawało. Na przykład w 2009 APSA deklarowała, że dochody Stolicy Świętej wyniosły 250.200 mln euro, a wydatki 254.300 mln euro – czyli dziura budżetowa wynosiła 4.100 mln euro. 
 
---------------------------------------------------------------------------------------------
 
*1 października 2013 roku IOR z woli papieża Franciszka po raz pierwszy w swojej historii ujawnił swój bilans publikując go w internecie. Nowy prezes Ernst von Freyberg był bardzo zadowolony z rezultatów finansowych osiągniętych w 2012 roku. Instytut Dzieł Religijnych odnotowała zysk netto w wysokości 86.600.000 euro, w porównaniu do 20.300.000 euro w 2011. W 2012 roku prywatnemu bankowi watykańskiemu zostały powierzone aktywa klientów na sumę 6,3 mld euro - 2,3 mld euro w formie depozytów, 3,2 mld euro w umowach o zarządzanie aktywami przez IOR i 0,8 mld euro w gotówce. Kapitał własny banku wzrósł z 741 mln euro do 769 mln euro (3,6


[i] Marco Lillo, Soldi a pioggia sui conti del “monsignor 500 euro”. D’Amico indagato per evasione, Il Fatto Quotidiano, 28 czerwca 2013.

[ii] Marco Lillo, “Furgoni di lingotti d’oro in Vaticano”, Antimafia, 10 lipca 2013.

[iii] Ior, si dimettono il dg Cipriani e il suo vice Tulli, Il Sole24 ore, 1 lipca 2013.

[iv] Scarano su operazioni sospette nel Vaticano: “Apsa con tassi migliori dello Ior”, Il Fatto Quotidiano, 12 czerwca 2012.

[v] http://www.vatican.va/holy_father/francesco/motu_proprio/documents/papa-francesco-motu-proprio_20130808_prevenzione-contrasto_it.html
[vi] Konto w IOR mogło być otwierane w euro lub w innej walucie. Klienci – oczywiście ci wybrani – byli identyfikowani poprzez zakodowany numer, a więc ich tożsamość była całkowicie anonimowa i chroniona. Po dokonaniu operacji bank nie wydawał żadnych potwierdzeń ani dokumentów. Wszystko odbywa się za pomocą przelewów. Do tej pory z IOR wychodziły przelewy do innych banków na świecie na bardzo duże sumy, bez podania nadawcy ani pochodzenia pieniędzy. Był to więc raj fiskalny, solidny jak banki szwajcarskie czy te na Bahamach. Ale tu nie trzeba było przemierzać kilometrów i ryzykować kontroli granicznej. Z terytorium Włoch do Watykanu można było wejść, wnosząc dowolną ilość gotówki w walizce.

[vii] Francesco Antonio Grana, Scarano la prima volta del Vaticano: “Chiesta rogatoria a Italia per riciclaggio”, Il Fatto Quotidiano, 2 sierpnia 2013.

[viii] Francesco Antonio Grana, Vatileaks, questionario Ior ai correntisti per sapere da dove vengono i soldi, Il Fatto Quotidiano, 4 listopada 2013.

[ix] Beatrice Boromeo, Papa Francesco, il pm Gratteri: “La sua pulizia preoccupa la mafia”, Il Fatto Quotidiano, 13 listopada 2013.

[x] Marco Politi, Papa Francesco e il verminaio che lo circonda, Il Fatto Quotidiano, 14 listopada 2013.

[xi] Beatrice Boromeo, Roma-Reggio Calabria: Affari, clan e prelati, santi intrecci, Menti InFormatiche, 13 listopada 2013.

[xii] Ibidem.
[xiii] Angela Camuso, La banda della Magliana negli affari del faccendiere dei padri Camilliani, Corriere della sera, 16 listopada 2013.

czwartek, 14 listopada 2013

114. Mafia urządza spotkania w kościele. Biskup przymyka oko?


data: 2013-08-16

Mafia urządza spotkania w kościele. Biskup przymyka oko?

Mafia urządza spotkania w kościele. Biskup przymyka oko?
(fot. Jupiterimages)


Zebrania mafijne w kościele św. Madonny z Polsi

W 2010 roku włoskiej policji udało się nakręcić ukrytą kamerą spotkanie mafijne 'ndranghety w sanktuarium św. Madonny z Polsi (zwanej Madonną z Gór), znajdującym się w kalabryjskiej gminie San Luca, na zboczu wzgórza Aspromonte. Brał w nim udział Domenico Oppedisano - uznawany za szefa "Prowincji", czyli za aktualnego przywódcę mafii z Kalabrii - który wydawał rozkazy i w hermetycznym języku pełnym chrześcijańskiej symboliki tłumaczył strategie kryminalne organizacji.

- Każdego roku, we wrześniu, przywódcy kalabryjskiej mafii z całego świata zjeżdżają się do sanktuarium Madonny z Polsi, aby przedyskutować wspólną strategię kryminalną. Wtedy to awansuje się w hierarchii, dzieli się terytorium, wydaje się wyroki śmierci i decyduje czy otworzyć, czy zamknąć locale - już od trzech lat o spotkaniach mafijnych w kościele mówi prokurator Nicola Gratteri.

Film nakręcony wtedy przez agentów włoskiej Antymafii miał duży rezonans medialny. Biskup Giuseppe Fiorini Morosini, kiedy zobaczył co dzieje się w jego diecezji, napisał list do mafiosów, który został odczytany w święto Matki Boskiej z Gór, krytykując w nim otwarcie obyczaje 'ndranghety i stwierdzając, że nie mają one nic wspólnego z chrześcijaństwem.


Takich postaw wśród duchownych z południa Włoch jest niestety mało. Większość księży żyjących w lokalnych społecznościach zdominowanych przez mafię przymyka oko lub całkowicie zamyka oczy na problem przestępczości zorganizowanej. Jedni robią to ze strachu - co jest zrozumiałe i uzasadnione, inni świadomie cementują pakt władzy przestępczej traktując przychylnie mafiosów, gdyż mafia w zamian jest bardzo szczodra: daje wysokie datki na tacę, odnawia kościoły i gwarantuje spokój.

Niebezpieczna organizacja

Rytuały i przysięgi 'ndranghety przepełnione chrześcijańską symboliką, które nie zmieniły się od XVIII wieku, dziś wydają się patetyczne. Inne mafie - cosa nostra czy camorra zmodernizowały swój kodeks honorowy, odchodząc od zasad, które stały się przestarzałe i niewygodne dla bossów, jak na przykład postępowanie w stosunku do kobiet.

Zjazdy najwyższych przedstawicieli kalabryjskiej mafii w sanktuarium Madonny z Polsi, święcenie locali, czy zmuszanie młodych chłopców przyjmowanych do organizacji by przysięgali z płonącym obrazkiem świętym w dłoni, to rzeczy, które mogą dziwić lub nawet śmieszyć. Rzeczywistość jest jednak przerażająca - dziś 'ndrangheta stała się najpotężniejszą i najbardziej niebezpieczną organizacją przestępczą na świecie! Z Kalabrii przeniosła się na Północ Włoch, gdzie prowadzi swoje interesy, piorąc brudne pieniądze pochodzące z przemytu narkotyków, hazardu i handlu bronią w legalnych biznesach, takich jak restauracje, bary, sklepy i firmy odzieżowe, kantory i lombardy, a nawet galerie sztuki. Kalabryjska mafia stała się obecnie pierwszą organizacją przestępczą w Stanach Zjednoczonych, rozprzestrzeniła się na Europę Zachodnią i za terytoria nowej konkwisty kryminalnej uważa Europę Wschodnią, gdyż tu można najlepiej prać brudne pieniądze inwestując w legalne interesy.

Siłą 'ndranghety jest to, że w przeciwieństwie do innych organizacji mafijnych, większość jej członków jest ze sobą blisko spokrewniona. Często zostaje się jej członkiem poprzez sam fakt urodzenia się w rodzinie do niej należącej. Klany kalabryjskie to tak zwane 'ndrine. ‘Ndrina kontroluje małe terytorium jak wieś czy dzielnica miasta, a jej szefem jest tzw. capobastuni. Kilka ‘ndrin tworzy locale, będące organem i miejscem spotkań kilku klanów z większego terytorium. Nad nimi jest już tylko "la Santa" (Święta), zwana też Società Maggiore (Najwyższa Społeczność). Na Kalabrii jest obecnie 155 'ndrin zrzeszających około 6 tys. ludzi.

Jeśli chodzi o hierarchię to na samym dole znajdują się tak zwani picciotti d’onore, czyli żołnierze; na następnym szczeblu dowodzący nimi cammorista. Kolejnym szczeblem jest santista a następnym vangelista, czyli ewangelista - nazwa pochodzi stąd, iż ewangeliści muszą przysięgać wierność grupie na Pismo Święte. Następni w hierarchii są quintino, którzy podlegają już tylko samemu szefowi zwanemu Capobastone Provinciale.

Dla NaSygnale.pl Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu