Agnieszka Zakrzewicz swą dziennikarską pracę rozpoczęła w Radiu Watykańskim. Dziś, mieszkając od 20 lat w Rzymie i pracując jako korespondent zagraniczny dla polskich mediów, opowiada o kulisach Kościoła i Watykanu. W szczególności o tych sprawach, które najbardziej dotykają problemu kobiet w funkcjonowaniu tej instytucji, pedofilii, homoseksualizmu, sekularyzacji współczesnego społeczeństwa oraz przemian Kościoła katolickiego w epoce „postwojtyłowej“. W blogu „W cieniu San Pietro“ znajdziecie wszystko to, o czym otwarcie pisze prasa zagraniczna, a o czym z trudnością przeczytacie w prasie polskiej.

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Kliknij "lubię to" - W cieniu San Pietro fan page na Facebook

piątek, 27 września 2013

Dyskusja o problemie pedofilii w Kościele katolickim w Polsce i na świecie z udziałem Agnieszki Zakrzewicz - korespondentki zagranicznej z Rzymu, autorki "Głosów spoza chóru" oraz "Watykańskiego labiryntu", książek będących zbiorem rozmów o współczesnych problemach Kościoła i Ekke Overbeeka - korespondenta mediów holenderskich, autora "Lękajcie się", pierwszej w kraju książki dającej głos polskim ofiarom pedofilii.








Dni Świeckośći 2013. Kościół wątpliwy moralnie.

niedziela, 15 września 2013

Agnieszka Zakrzewicz i i Ekke Overbeek zapraszają na dyskusję o problemie pedofilii w Kościele katolickim w Polsce i na świecie - Kraków, piątek, 20 września 2013




W ramach tegorocznych Dni Świeckości w Krakowie

zapraszamy na dyskusję o problemie pedofilii w Kościele katolickim w Polsce i na świecie z udziałem Agnieszki Zakrzewicz - korespondentki zagranicznej z Rzymu, autorki "Głosów spoza chóru" oraz "Watykańskiego labiryntu", książek będących zbiorem rozmów o współczesnych problemach Kościoła i Ekke Overbeeka - korespondenta mediów holenderskich, autora "Lękajcie się", pierwszej w kraju książki dającej głos polskim ofiarom pedofilii.

                                              
Piątek, 20 września 2013 roku, godz. 17.00
Arteteka - Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Krakowie
Ul. Rajska 12 (wejście od ul. Szujskiego)

"Jak to jest w Polsce z tym molestowaniem seksualnym przez księży?" - to pytanie zadaje sobie wiele osób.
Śledząc doniesienia prasy, można odnieść wrażenie, że problem pedofilii klerykalnej dotyczy wielu krajów, ale nie Polski. Jak dotąd ojczyzna papieża Jana Pawła II wydawała się być krajem nieskazitelnym, tym lepszym miejscem, w którym pedofilia wśród duchownych nie miała miejsca. Czy tak jest naprawdę? Czy jesteśmy zieloną wyspą moralności, czy może raczej białą plamą na mapie wstydu, gdzie nie brakuje przemilczanych i skrzętnie ukrywanych ludzkich tragedii?
Jaką rolę w tym wszystkim odgrywa autocenzura polskich mediów oraz służalcze podejście organów państwowych do Kościoła? Dlaczego w Polsce chroni się jedynie sprawców,  a nieliczne, odważające się przerwać milczenie ofiary skazuje na ostracyzm? Dlaczego wszelkie próby podjęcia tematu otrzymują natychmiast etykietkę antyklerykalnych oszczerstw?
Od ujawnienia tajnego dokumentu watykańskiego, który pod groźbą ekskomuniki zmuszał do milczenia tych wszystkich, którzy dowiedzieli się o nadużyciach seksualnych, a także ofiarę, minęło już kilka lat. Wciąż toczą się dyskusje na jego temat i zdania są podzielone.
Dziś jednak sytuacja zmieniła się diametralnie. Benedykt XVI ogłosił politykę jawności, przejrzystości, zera tolerancji i zadośćuczynienia ofiarom. Papież Franciszek chce podążać tą samą drogą i oznajmił, że problem pedofilii to "kwestia wiarygodności Kościoła".
W Polsce odnosi się jednak wrażenie, że ich słowa jeszcze nie dotarły do wszystkich biskupstw i parafii, zwłaszcza na głęboką polską prowincję; że tu nadal obowiązuje Crimen sollicitationis.
Pedofilia nie dotyczy tylko Kościoła, to palący problem społeczny, który dotyka wielu i obchodzi tych, którzy mają na względzie dobro dzieci. Jak długo będziemy jeszcze słyszeć: "To nie wasza sprawa!"?
Szczegóły na kpis.pl


113. Sprawa abp Wesołowskiego



Wiadomość o tym, że nuncjusz apostolski w Dominikanie arcybiskup Józef Wesołowski został odwołany ze stanowi­ska w związku z oskarżeniami o pedofilię obiegła świat błyskawicznie w pierwszych dniach września. Informację podał należący do włoskiego dziennika „La Stampa” portal "Vatican Insider" (04.09.2013). Potwierdził ją w końcu watykański rzecznik prasowy - ojciec Federico Lombardi, informując, że decyzję podjął papież Franciszek 21 sierpnia br.
Polski duchowny został wezwany do Watykanu w celu wyjaśnienia stawianych mu zarzutów. O jego oddaleniu z urzędu informowała krótka nota, bez podania żadnych motywacji.
Jak napisał "Vatican Insider" - "Potwierdziło się tylko to, co było wiadomo już od dłuższego czasu: że nuncjusz papieski miał inklinacje “non sanctas”. Od kilku miesięcy również w Rzymie krążyły plotki co do skłonności alkoholowych prałata. Nic jednak nie zapowiadało oddalenia".
Według włoskiego portalu bomba wybuchła już w lipcu, gdy arcybiskup Santo Domingo, kardynał Nicolás de Jesús López Rodríguez, wysłał do Stolicy Apostolskiej dokumentację z konkretnymi oskarżeniami. Sekretariat Stanu zajął się sprawą, poinformował papieża, a ten zdecydował o odwołaniu, stosując dopiero co promulgowane normy w Motu Proprio dotyczące papieskiej dyplomacji. Franciszek postąpił zgodnie z wypracowaną w ostatnich latach procedurą uruchamianą w przypadku oskarżeń duchownych o nadużycia seksualne wobec nieletnich: osobę oskarżoną odwołał z funkcji kościelnej i zarządził postępowanie wyjaśniające, które w takich przypadkach od 2002 r. prowadzi Kongregacja Nauki Wiary.
Dominikańskie Forum na Rzecz Świeckiego Państwa im. Eugenio Maria de Hostosa stwierdziło, że Wesołowskiemu pozwolono wyjechać z Dominikany bez postawienia mu zarzutów i bez pociągnięcia do odpowiedzialności. Ucieczkę umożliwił Kościół katolicki.
Ojciec Lombardi pytany o to na konferencji prasowej w Rzymie, odpowiedział, że Watykan nie ma intencji ukrywać nuncjusza Wesołowskiego i będzie współpracował z cywilnym wymiarem sprawiedliwości, jeśli fakty okażą się prawdziwe.


Prawda, fałszywa afera medialna, czy zemsta?

Abp Wesołowskiego przez prawie rok śledzili dominikańscy dziennikarze. Skandal wybuchł po tym, jak lokalna telewizja wyemitowała reportaż Nurii Piera, szefowej kanału informacyjnego NCDN. Na filmie widać polskiego duchownego przebranego za turystę (w spodniach dresowych, białej koszulce i czapeczce), przechadzającego się w nadbrzeżnej dzielnicy Zona Colonial, w pobliżu plaży Montesinos, miejsca uznawanego za punkt spotkań prostytuujących się nieletnich i ich klientów. Pokazany jest też arcybiskup w cywilu pijący duże piwo. Dziennikarze z ukrytą kamerą rozmawiali z okolicznymi mieszkańcami, którzy widywali nuncjusza w tym znanym miejscu nie cieszącym się dobrą sławą oraz z nieletnimi, którzy go poznali i otrzymywali od niego pieniądze. W odpowiedzi, na zarzut że Piera nie przedstawiła żadnego konkretnego dowodu, dziennikarka przeprowadziła rozmowę z nieletnim, który był domniemaną ofiarą Wesołowskiego. Chłopak rozpoznał go na zdjęciu i twierdził, że znał polskiego duchownego jako "Giuseppa". Nuria Piera podała też informację, że wiele światowych mediów nagłośniło sprawę, ale tylko polska prasa wysuwała wątpliwości co do prawdziwości oskarżeń.
W dominikańskich mediach pojawiły się doniesienia, że nuncjusz sypiał z dziećmi podczas jednego z obozów religijnych w Juan Dolio. Wybierał ponoć zawsze piątkę najmłodszych. Informacja ta była jednak dementowana przez miejscowy dziennik "Diario Libre", który przytaczał oświadczenia rodziców twierdzących, że ich wypowiedzi zostały zmanipulowane.
"Diario Libre" przedrukował również artykuł Ismaela Rodrígueza Sáncheza, który w portorykańskim portalu "elnuevodia.com", przypominał o tym, jak nuncjusz Wesołowski próbował ingerować w politykę Portoryko, stając po stronie nacjonalistycznej partii Partido Nuevo Progresista i wchodząc w poważny zatarg z abp Roberto Octavio Nievesem, byłym przewodniczącym Konferencji Episkopatu Portoryko w latach 2000-2007. Nieves pod koniec lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku był biskupem pomocniczym archidiecezji w Bostonie i przyjął sakrę biskupią z rąk kardynała Bernarda Francisa Lawa - oskarżonego o zatuszowanie jednego z największych skandali pedofilii klerykalnej. Również na  portorykańskiego arcybiskupa zostały złożone doniesienia do Watykanu o tym, że ukrywał księży pedofilów. Okazały się one później fałszywe, a były rozpowszechniane właśnie przez sprzymierzeńców nuncjusza Polaka, chcących usunąć arcybiskupa San Juan di Porto Rico. Jak podał "Vatican Insider" - zaraz po odwołaniu Wesołowskiego sądzono, że jest ono związane właśnie z tą historią, szybko jednak wybuchł światowy skandal. W tej sytuacji nasuwa się samo: "Kto mieczem wojuje, od miecza ginie"...
Natomiast według dominikańskich mediów sprawa papieskiego dyplomaty z Polski, który otrzymał święcenia kapłańskie z rąk. ks. kard. Karola Wojtyły w 1972 roku, może wiązać się z dochodzeniem prowadzonym wobec innego jego rodaka, 36-letniego ks. Wojciecha Gila, proboszcza w Juncalito, znanego w Dominikanie jako „padre Alberto”, którego obwinia się o molestowanie co najmniej 14 niepełnoletnich chłopców. Być może zniknął on z karaibskiej wyspy, zanim prokuratura wszczęła dochodzenie, właśnie dzięki pomocy Wesołowskiego. Gil został pod koniec maja zawieszony w pełnieniu czynności kapłańskich.



Kluczowy skandal

Sprawa abp Józefa Wesołowskiego jest bardzo delikatna i powinna zostać uczciwie wyjaśniona. Jeśli zarzuty przeciwko niemu zostały sfabrykowane i padł ofiarą zemsty oraz nagonki medialnej, zostanie zrehabilitowany. Coraz więcej rzeczy wskazuje jednak na to, że poważne oskarżenia mogą być prawdziwe i Kościół wie o tym.
Prymas Dominikany kard. Nicolás de Jesús López Rodríguez wezwał wymiar sprawiedliwości do zdecydowanego działania w kwestii oskarżeń duchownych o pedofilię i zastosowania sankcji przewidzianych w kodeksie karnym. „Ten, kto źle czynił, niech odpowiedzialnie oczekuje na konsekwencje swych czynów” - napisał hierarcha w liście odczytanym na konferencji prasowej w siedzibie Konferencji Episkopatu Dominikany i poprosił o wybaczenie ewentualne ofiary „bezdusznych, którzy ich wykorzystywali”. Stwierdził, że konieczne jest oczyszczenie Kościoła przez wykluczenie z posługi kapłańskiej tych, którzy postępują niegodnie i „nie zasługują na miano kapłanów” i prosił o pomoc w tym uczciwych duchownych.
To pierwszy taki krok ze strony Kościoła w Ameryce Łacińskiej, bo do tej pory była ona białą plamą na mapie skandalu pedofilii. Molestowanie seksualne do dziś było tam tematem tabu, nie ma stowarzyszeń ofiar, nie prowadzi się statystyk i nie wybuchają większe skandale oprócz sprawy Marciala Maciela Degollado.
Jak można przeczytać w jednym z blogów iberoamerykańskich "Iglesia y pedofilia en el mundo" - to właśnie statystyki zmuszają do pewnej refleksji: "Ponad 4150 duchownych zamieszanych w skandale seksualne, 10.123 ofiary, 3971 przypadków pedofilii na świecie odnotowanych przez Kościół do marca 2013 roku. Natomiast z danych podawanych przez różne organizacje pozarządowe jak "bishop-accoutntability.org", "Vunetnews" czy "Wikipedia" wynika, że tylko w Stanach Zjednoczonych było 3777 przypadków pedofilii klerykalnej. To znaczy, że na resztę świata przypada ich tylko 194?".
Do tej pory wielkie skandale wybuchły w USA, Irlandii, Niemczech, Austrii, Wielkiej Brytanii, Holandii, Belgii, Australii, Kanadzie, na Malcie i w tych krajach w jakimś stopniu z problemem się uporano, próbując wejść na drogę całkowitej jawności i prewencji. Sprawa nuncjusza Wesołowskiego może być przełomowa dla Ameryki Łacińskiej, zwłaszcza, że blisko 80 procent obywateli we wszystkich krajach tego kontynentu krytykuje milczenie Kościoła.



 Jak papież Franciszek rozwiąże całą sprawę?

Afera z udziałem polskiego duchownego będzie też wielką próbą dla Franciszka, która pokaże czy i jak chce on walczyć z pedofilią. Bergoglio zdobędzie się na wielki krok i rzeczywiście doprowadzi do tego by Kościół współpracował z cywilnymi organami sprawiedliwości poszczególnych państw oraz zezwoli na to, by duchowni, odpowiedzialni za gwałty i molestowania nieletnich ponosili odpowiedzialność zgodnie z kodeksem karnym?
Jeżeli zarzuty wobec abp Wesołowskiego zostaną potwierdzone, co najwyżej grozi mu wydalenie ze stanu duchownego. Przepisy kościelne dopuszczają jednak, że w przypadku choroby lub podeszłego wieku można nakazać winnej osobie prowadzenie życia w pokucie i modlitwie, tak jak to miało miejsce w przypadku Maciela. W rezultacie nie będzie więc mógł nosić sutanny i odprawiać mszy świętej. Czy to adekwatna kara dla pedofila, który wykorzystywał dzieci, a zwłaszcza ubogie dzieci z Trzeciego Świata?
Prokurator generalny Dominikany Francisco Domínguez Brito zapowiedział, że planuje wszcząć śledztwo w sprawie oskarżeń o nadużycia seksualne, skierowane pod adresem odwołanego 21 sierpnia nuncjusza apostolskiego. Nie ma jednak pewności, czy będzie to możliwe ze względu na dyplomatyczny status duchownego.
Ze sprawą Wesołowskiego łączy się jeszcze jedna smutna refleksja dotycząca ukrywania duchownych o skłonnościach "non sanctas", o których Kościół dobrze wiedział, na placówkach w dalekich krajach, w małych parafiach na końcu świata, z dala od tych, co wiedzą i widzą, a przede wszystkim od mediów.
Jak papież Franciszek rozwiąże całą sprawę? - zobaczymy.

Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu

112. Pedofilia - kwestia wiarygodności Kościoła


Czy i jak Franciszek będzie walczył z plagą pedofilii klerykalnej, to się dopiero okaże w trakcie jego pontyfikatu. Oskarżenie wobec abp Józefa Wesołowskiego to na pewno jedno z większych wyzwań, przed którymi stanął dotąd papież. To także konkretna próba czy na tym polu naprawdę ma on zamiar kontynuować politykę swojego poprzednika: "zerowa tolerancja". Przede wszystkim jednak to upadek wielkiego tabu, że w Polsce i w Ameryce Łacińskiej nie istnieje problem pedofilii w Kościele katolickim.


Marcowe konklawe, które wybrało Jorge Maria Bergoglia na papieża nie było wolne od polemik związanych ze skandalem pedofilii. Dotyczyły one udziału w nim kardynałów: Seana Brady'ego, Rogera Mahony'ego i Godfrieda Danneelsa. Prymas Szkocji przyznał się 14 marca 2010, że w roku 1975 był obecny, gdy dwie spośród ofiar księdza pedofila Brendana Smytha zostały zmuszone do podpisania zobowiązania zachowania milczenia. Arcybiskupowi Los Angeles przypisuje się zatuszowanie 129 przypadków nadużyć seksualnych na nieletnich. Były prymas Belgii był przesłuchiwany przez policję i zarzucano mu, że zmuszał ofiary księży do milczenia.
Pomimo protestów stowarzyszeń ofiar pedofilii i amerykańskich organizacji katolickich wszyscy trzej wybierali nowego papieża.
Tylko szkocki kardynał Keith O'Brien, zamieszany w aferę homoseksualną, nie pojawił się w Rzymie, by uniknąć mediów. 25 lutego 2013 papież Benedykt XVI przyjął jego rezygnację, a watykańskie biuro prasowe podało, że opuści Szkocję na jakiś czas, by "oddać się modlitwie i pokucie". 

Dopiero na początku kwietnia, przy okazji audiencji udzielonej aktualnemu prefektowi Kongregacji Doktryny Wiary, bp Gerhardowi Ludwigowi Müllerowi, papież Franciszek po raz pierwszy zabrał głos w dramatycznej kwestii pedofilii klerykalnej, która wywarła głębokie piętno na Kościele. Bergoglio ogłosił wtedy oficjalnie, że jego zamiarem jest kontynuowanie linii Benedykta XVI - czyli zerowa tolerancja, wprowadzenie nowych norm chroniących nieletnich, pomoc ofiarom nadużyć seksualnych, konkretne procedury przeciwko winnym, zobowiązanie narodowych Konferencji Episkopatu, aby wdrażały normy wprowadzone już przez Watykan i pomagały w formułowaniu nowych, zapobiegających temu, by problemy się powtarzały. Franciszek powiedział również przy tej okazji, że walka z pedofilią to kwestia wiarygodności Kościoła.

Pierwszym konkretnym aktem potwierdzającym jego wolę było zreformowanie watykańskiego kodeksu karnego poprzez Motu Proprio ogłoszone 11 lipca br. Między innymi zostały zaostrzone kary za wszelkie nadużycia seksualne wobec nieletnich i rozszerzono definicję tego typu przestępstw, które obejmują teraz także prostytucję, handel żywym towarem, nakłanianie do nierządu, gwałt, produkcję oraz posiadanie pornografii dziecięcej. Nowe normy dotyczą przestępstw popełnianych nie tylko przez członków Kurii Rzymskiej, ale także przez pracowników Watykanu oraz instytucji z nim połączonych, również poza jego granicami, czyli na przykład na placówkach dyplomatycznych.
Zaostrzenie kar papież ogłosił krótko po tym, jak Komitet Narodów Zjednoczonych ds. Praw Dziecka poprosił Watykan o szczegółowe wyjaśnienia dotyczące skandalu pedofilii w Kościele.

Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu

111. Zmartwienia Francszka – czyli kardynał Dolan i prałat Ricca


 Na początku lipca, światowa opinia publiczna dowiedziała się, że kardynał Timothy Michael Dolan - arcybiskup Milwaukee w latach 2002-2009, a od 2009 arcybiskup Nowego Jorku i przewodniczący Konferencji Episkopatu USA oraz poważny papabili na ostatnim konklawe - po uzyskaniu zgody Stolicy Apostolskiej, przekazał w 2007 roku niemal 57 milionów dolarów funduszowi cmentarnemu, który posiada oddzielną osobowość prawną i nie może zostać zmuszony do spłacania długów archidiecezji. W liście skierowanym do Stolicy Apostolskiej abp Dolan miał przekonywać, że taki krok zabezpieczy pieniądze przed roszczeniami wierzycieli i osób domagających się odszkodowań, wśród których są ofiary pedofilii. Kardynał Dolan odparł publicznie wszelkie zarzuty.
– Te dokumenty pokazują, że jeśli Kościół chce przelać pieniądze, by chronić je przed ofiarami, to potrafi działać z szybkością lisa – powiedział mecenas Jeff Anderson, który reprezentuje część poszkodowanych.
         Dwa tygodnie później wybuchł skandal dotyczący dyrektora Domu Świętej Marty - księdza Battisty Ricci, którego w drugiej połowie czerwca Franciszek wyznaczył na swego delegata ds. banku watykańskiego IOR. Włoski tygodnik "L'Espresso" opublikował informacje dotyczące bujnej homoseksualnej przeszłości Ricci podczas jego pracy w nuncjaturze w stolicy Urugwaju, Montevideo od 1999 roku. Ksiądz Ricca przyjechał tam ze swym poznanym wcześniej w Bernie przyjacielem, kapitanem szwajcarskiego wojska, który otrzymał pracę i pokój w nuncjaturze. Podczas wizyty w lokalu dla gejów w Montevideo został pobity i musiał wezwać na pomoc dwóch księży, aby go stamtąd zabrali. Innym razem, w zablokowanej między piętrami windzie w nuncjaturze został nakryty z młodym mężczyzną.
Nuncjusz abp Janusz Bolonek zażądał wtedy natychmiastowego zwolnienia księdza i jego przyjaciela. Ricca został skierowany do pracy w Trynidadzie i Tobago, a potem powrócił do Watykanu. Abp Bolonek krytykował wielokrotnie podczas wizyt w Watykanie zachowanie Ricci - ale prałat zamiast być odsunięty, awansował na coraz ważniejsze stanowiska. Zanim Franciszek mianował go na swojego pełnomocnika w banku watykańskim, przejrzał jego teczkę, ale nic tam nie znalazł, bo nic tam nie było... Wszystkie kompromitujące donosy podobno usunęło watykańskie lobby gejowskie.
W drodze powrotnej z Brazylii, Franciszek powiedział jednak do dziennikarzy, że oskarżenia w stosunku do dyrektora Domu Świętej Marty były niesprawiedliwe.
          Do zmartwień Franciszka należy dodać jeszcze sprawę księdza Poggi, który chciał wywołać fałszywą aferę informując media, że w Watykanie jest lobby pedofilskie.
To pozwoli zrozumieć lepiej w jakiej atmosferze dojrzewał kolejny światowy skandal - czyli odwołanie z nuncjatury na Dominikanie, abp Józefa Wesołowskiego.

Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu

110. Sprawa księdza Poggi i pułapka, w jaką wpadły media


Pod koniec czerwca w Rzymie wydarzyło się coś, co umknęło uwadze światowych mediów, ale co bez wątpienia odbije się na stosunku Franciszka i Kurii Rzymskiej do problemu walki z pedofilią.
Były ksiądz Patrizio Poggi, który odbył karę 5 lat więzienia za przestępstwa seksualne na nieletnich i został zawieszony a divinis w 2010 roku - w marcu br. udał się na policję i złożył doniesienie na kilku księży oraz ważnych członków Kurii Rzymskiej. Wśród nich był ks. Franco Camaldo - ceremoniarz papieski oraz biskup Giuseppe Filippi - sekretarz byłego prezydenta Episkopatu Włoch, Camilla Ruiniego, a teraz kardynała Agostino Villiniego, wikariusza Rzymu.
Sprawa otarła się o włoskie media po trzech miesiącach, gdy były ksiądz pokazał dziennikarzom dokumenty. Poggi twierdził, że rumuńscy chłopcy i dziewczęta byli zwabiani by brać udział w imprezkach księży pedofilów. Młodzi imigranci, samotni i zdesperowani, wyszukiwani przez byłego policjanta w nocnych klubach, saunach lub w okolicach dworca Termini w Rzymie, albo ściągani specjalnie do stolicy, byli oddawani na żer grupie kapłanów z bardzo wysokimi koneksjami. Nieletnich wykorzystywano seksualnie w kościele San Lauro, niedaleko od Watykanu, za 100 lub 200 €.
Oskarżenia Poggiego miał uwiarygodnić biskup Luca Lorusso z Nuncjatury Apostolskiej we Włoszech, zastępca watykańskiego ambasadora Adriano Bernardiniego, bliskiego Bergogliowi, gdyż będącego nuncjuszem apostolskim w Buenos Aires przez 10 lat.
Informacja podana przez włoski dziennik telewizyjny La7 wzbudziła ostrą reakcję rzymskiego wikariatu.
W krótkim czasie były ksiądz pedofil skończył w areszcie domowym oskarżony o zniesławienie. Chciał się zemścić za brak zrehabilitowania i przywrócenia go do stanu duchownego, co podobno obiecał mu poprzedni papież. Dla wielu, sprawa Poggiego była "bombą zegarową" podłożoną papieżowi Franciszkowi tuż przed podjęciem decyzji o ważnych nowych nominacjach w Kurii Rzymskiej i na szczycie banku watykańskiego IOR. Choć nie wybuchła jako skandal międzynarodowy w przeddzień jego pielgrzymki do Brazylii, przyniosła pewne konsekwencje. Przede wszystkim pozwoliła podważyć wiarygodność mediów, które w pogoni za sensacją nabierają się na plotki, zmuszając je w ten sposób do większej ostrożności na przyszłość. Pokazała również jasno, że epoka skruchy księży pedofilów już się skończyła i nastał czas używania oskarżeń o pedofilię do wewnętrznych porachunków, prowokacji, intryg i prywatnych zemst.
To na pewno zaszkodzi walce z pedofilią, jaką Franciszek powinien kontynuować w duchu Benedykta XVI, tłumaczy jednak pewne wahania, wątpliwości i ostrożność w podejmowaniu decyzji. Nie wiadomo czy ta ostrożność jest dobra, czy zła.

Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu

109. Zerowa tolerancja - recepta Benedykta XVI na pedofilię



         Kiedy w 2009 roku po opublikowaniu Raportu Murphy zrobiło się głośno o skandalu pedofilii w Kościele irlandzkim i spotkaliśmy się ze znanym włoskim karnistą Ninem Marazzitą, prezesem honorowym włoskiego stowarzyszenia walczącego z pedofilią "La Caramella Buona", by porozmawiać na ten temat - wszyscy dziennikarze zagraniczni obecni na konferencji zastanawiali się, jak to możliwe, że tyle zła wydarzyło się w Kościele i przez tyle lat było ono ukrywane. Naturalnym było też pytanie, kto ponosi za to większą odpowiedzialność - Jan Paweł II, czy Benedykt XVI, za którego pontyfikatu wybuchł skandal. Wojtyła wiedział o tym wszystkim, czy nie wiedział?
Dziś, z perspektywy czterech lat wiemy już, że przedstawienie światowej opinii publicznej Raportu Maurphy i wcześniejszego Raportu Ryana, to była już faza końcowa skandalu nadużyć seksualnych, który rozpoczął się w 1994 roku w Irlandii, gdy wyszła na jaw sprawa księdza Brendana Smytha, który w ciągu swojej czterdziestoletniej kariery duszpasterskiej dopuścił się nadużyć seksualnych w stosunku do blisko setki nieletnich.
Czy De delictis gravioribus - list z 2001 roku podpisany przez kard. Josepha Ratzingera i wprowadzający kontrolę Kongregacji Nauki Wiary nad trybunałami diecezjalnymi - był ostatnią próbą tuszowania skandalu pedofilii, który rok później wybuchł z wielką siłą w Stanach Zjednoczonych? Czy też był to pierwszy krok na drodze reform, do których dążył prefekt tej Kongregacji, a co silnie utrudniała mu "partia negacjonistów" w Kurii Rzymskiej?  Czy Benedykt XVI z własnej woli wprowadził reformę w zakresie walki z pedofilią w Kościele katolickim, bo jako prefekt byłego Świętego Oficjum, jedyny miał dostęp do wszystkich skarg napływających do Watykanu i zdawał sobie sprawę z ogromu problemu? Czy też do przeprowadzenia reformy został zmuszony przez światowe media i oburzenie opinii publicznej oraz samych katolików?
Pytania te w dalszym ciągu budzą spory i znani dziennikarze jak: Marco Politi, Sandro Magister, Giacomo Galeazzi, Paolo Flores d'Arcais czy John L. Allen, z którymi rozmawiałam o tym dla potrzeb mojej książki "Głosy spoza chóru" (Czarna Owca 2013), mają w tych kwestiach różne zdania.

To czy Ratzinger działał z własnej woli, czy do działań został zmuszony ocenią historycy. Dziś jednak, trzeba przyznać, że temat walki z nadużyciami seksualnymi dokonywanymi przez duchownych na nieletnich, był jednym z głównych wątków pontyfikatu Benedykta XVI. Rozpoczęły ją słynne słowa wypowiedziane podczas Drogi Krzyżowej w 2005 roku: "Ile brudu jest w Kościele, i to właśnie wśród tych, którzy poprzez kapłaństwo powinni należeć całkowicie do Niego!".
Po śmierci Jana Pawła II, prefekt Kongregacji Nauki Wiary otworzył ponownie dochodzenie kanoniczne w sprawie Marciala Maciela Degollado (otwarte już wcześniej w 1997 roku, ale zawieszone) i w ciągu krótkiego czasu usunął go, skazując na "spędzenie reszty dni na modlitwie i pokucie".
Stając się papieżem Ratzinger przyjął tylko na siebie cały ciężar skandalu pedofilii, nie ujawniając nigdy podziałów jakie miały miejsce w Kurii i obstrukcjonizmu, którego niejednokrotnie był ofiarą. Był on też podmiotem dwóch poważnych oskarżeń. Jako prefekta Kongregacji Nauki Wiary oskarżono go przed trybunałem amerykańskim o "obstrukcję wymiaru sprawiedliwości", jako papieża - czyli głowę państwa watykańskiego - stowarzyszenia ofiar pedofilii oskarżyły go przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym w Hadze o zbrodnie przeciwko ludzkości.
Benedykt XVI powierzył swojemu zaufanemu współpracownikowi z Kongregacji - ojcu Charlesowi Sciclunie, zadanie prowadzenia dochodzeń w zakresie tzw. delicta graviora, a ten - jako promotor sprawiedliwości wypełniał je dość energicznie i z dużym odzewem medialnym. Papież Emeryt podczas swojego pontyfikatu spotkał się z wieloma ofiarami księży pedofilów, w ramach audiencji prywatnych w Watykanie, USA, Australii, na Malcie, w Wielkiej Brytanii i Niemczech. W ciągu ośmioletnich rządów Benedykt XVI usunął blisko 80 duchownych, także wysokiej rangi, odpowiedzialnych za przestępstwa seksualne na nieletnich lub za ich tuszowanie.
W końcu, na mocy decyzji z 21 maja 2010 r., zatwierdził, nakazując ich promulgowanie, nowy tekst "Norm dotyczących delicta graviora", przewidujący przedłużenie przedawnienia przestępstw pedofilii z 10 do 20 lat od momentu ukończenia pełnoletności przez ofiarę, zrównanie z nieletnimi ofiar pełnoletnich upośledzonych umysłowo, uznanie przestępstwa pornografii dziecięcej. W nowych normach nie było mowy o współpracy z wymiarem sprawiedliwości cywilnej, ani o obowiązku denuncjowana księży cywilnym organom ścigania. Sprawy te miały być regulowane przez diecezje, w zależności od wymogów obowiązującego prawa w danym kraju. Niezależnie od tego, Watykan zalecił jasno wszystkim biskupom współpracę z władzami cywilnymi, w tym zakresie.
Benedykt XVI wprowadził jasną politykę dotyczącą pedofilii w Kościele: prośba o wybaczenie i spotkania z ofiarami, zerowa tolerancja w stosunku do księży pedofilów (choć kwestia biskupów tuszujących skandale pozostała nadal otwarta), współpraca z cywilnymi organami ścigania. Ratzinger dał Kościołowi odpowiednie narzędzia do walki z pedofilią klerykalną - pojawił się jednak problem niechęci używania ich na szczeblach lokalnych.
Tym samym Watykan - pogrążony w innych, ważniejszych problemach jak Vatileaks, skandale finansowe IOR oraz abdykacja papieża - uznał problem pedofilii za zamknięty.

Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu