Agnieszka Zakrzewicz swą dziennikarską pracę rozpoczęła w Radiu Watykańskim. Dziś, mieszkając od 20 lat w Rzymie i pracując jako korespondent zagraniczny dla polskich mediów, opowiada o kulisach Kościoła i Watykanu. W szczególności o tych sprawach, które najbardziej dotykają problemu kobiet w funkcjonowaniu tej instytucji, pedofilii, homoseksualizmu, sekularyzacji współczesnego społeczeństwa oraz przemian Kościoła katolickiego w epoce „postwojtyłowej“. W blogu „W cieniu San Pietro“ znajdziecie wszystko to, o czym otwarcie pisze prasa zagraniczna, a o czym z trudnością przeczytacie w prasie polskiej.

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Kliknij "lubię to" - W cieniu San Pietro fan page na Facebook

piątek, 31 maja 2013

97. W Watykanie działają siły nieczyste – słowo egzorcysty Gabriela Amortha

 Coraz częściej mówi się o egzorcyzmach i coraz częściej słucha bacznie oficjalnego egzorcysty Państwa Kościelnego i diecezji rzymskiej - ojca Gabriela Amortha.
 
Wiele polemik wzbudził ostatnio rzekomy egzorcyzm odprawiony przez papieża Franciszka po niedzielnej mszy na Placu świętego Piotra, 19 maja 2013 roku. Na zakończenie objazdu placu odkrytym samochodem papież zatrzymał się jak zawsze przy grupie niepełnosprawnych i chorych. Jak podało wiele mediów: „Nieco więcej czasu poświęcił chłopcu na wózku, kładąc ręce na jego głowie i modląc się w skupieniu, z zamkniętymi oczami“. Wszyscy to widzieli, a informację o rzekomym egzorcyzmie jako pierwsza podała telewizja włoskiego episkopatu.
Watykan jednak bardzo szybko zdementował pogłoskę jakoby Franciszek dokonywał egzorcyzmów – czyli wypędzał szatana.

Ojciec Gabriele Amorth uważa jednak,  że gest papieża Franciszka był właśnie tym. „Jeżeli ojciec Lombardi temu zaprzeczył oznacza to, że nic nie rozumie.“ – powiedział Amorth udzielając wywiadu włoskiemu dziennikowi „Tgcom24“.
''To był prawdziwy egzorcyzm, a powiem więcej: człowiek, którego papież dotykał, przyszedł do mnie. To nie było dziecko. On ma 43 lata, żonę i dzieci. Nazywa się Angelo i jest opętany przez cztery demony. Odprawiłem nad nim długi egzorcyzm.'' – dodał Amorth.

Kim jest ojciec Amorth?.

Ojciec Gabriele Amorth skończył właśnie 88 lat. Od czerwca 1986 roku jest oficjalnym egzorcystą Państwa Kościelnego i diecezji rzymskiej. Do zakonu paulistów wstąpił po ukończeniu studiów prawniczych. Święcenia kapłańskie przyjął w 1954 roku. Jego nauczycielem był ojciec Candido Amantini. Amorth jest członkiem Towarzystwa św. Pawła. Dwadzieścia lat temu założył Międzynarodowe Stowarzyszenie Egzorcystów, którego był prezesem aż do 2000 roku – czyli do przejścia na emeryturę w wieku 75 lat. Obecnie jest jego honorowym prezesem. Na swoim koncie ma podobno 160 000 egzorcyzmów. Amorth mówi jednak: „Po pierwszych stu przestałem liczyć“.

Napisał wiele interesujących książek o uwalnianiu od złego ducha i o swoim doświadczeniu w tym zawodzie. Kilka z nich wydano również w Polsce – jak: Egzorcyści i psychiatrzy, Świadectwo egzorcysty, Wspomnienia egzorcysty. Jego dwa ostatnie dzieła napisane wspólnie z Paolo Rodarim to L'ultimo esorcista. La mia battaglia contro Satana, (Ostatni egzorcysta. Moja batalia przeciwko szatanowi) oraz Il segno dell'esorcista. Le mie ultime battaglie contro Satana, (Znak egzorcysty. Moje ostatnie batalie z szatanem).
Choć w swoich książkach opowiada, że przypadki prawdziwego opętania są raczej rzadkie i większość egzorcystów ma tylko do czynienia z dręczeniami lub zniewoleniami – mistrz mistrzów odziedziczył po ojcu Candido niezłą klientelę opętanych. Do niego wszyscy egzorcyści z całego świata kierują najtrudniejsze i najbardziej oporne przypadki.

Przede wszystkim jednak paulista ma na swoim koncie wiele kontrowersyjnych wypowiedzi. W jego słowa trudno wierzyć, ale też trudno nie brać ich pod rozwagę.

Emanuela Orlandi ofiara orgii seksualnych w Watykanie

W wywiadzie udzielonym Giacomo Galeazziemu w maju 2012 roku watykański egzorcysta oznajmił publicznie: „Jak twierdził również prałat Simeone Duca, watykański archiwista, były organizowane imprezy, w których jako odpowiedzialny za «rekrutację dziewczyn» brał udział także żandarm Stolicy Apostolskiej. Myślę, że Emanuela padła ofiarą tego kręgu. Nigdy nie wierzyłem w międzynarodowy spisek, mam powody sądzić, że był to przypadek wykorzystywania seksualnego, w wyniku którego wkrótce po porwaniu nastąpiło morderstwo i ukrycie ciała”. I dalej: „W sprawę był również zaangażowany personel dyplomatyczny obcej ambasady przy Stolicy Apostolskiej”. Tę wersję faktów Amorth potwierdził w prywatnej rozmowie z rodziną Orlandi, napisał to w swojej książce Ostatni egzorcysta i raz jeszcze powtórzył w wywiadzie telewizyjnym przeprowadzonym przez Gianluigiego Nuzziego.

Niestety ślad na jaki wskazał ojciec Gabriele urywa się, bo prałat Duca już nie żyje i nie może potwierdzić jego słów. Jak do tej pory tak zwany „ślad seksualny“ w sprawie zaginięcia Emanueli Orlandi, mającego miejsce trzydzieści lat temu, nie znalazł żadnego potwierdzenia dowodowego. Prokuratura rzymska wpisała jednak do rejestru podejrzanych księdza Pietro Vergariego, byłego rektora Bazyliki Świętego Apolinarego w Rzymie. Duchowny, któremu przypisuje się zorganizowanie pochówku w swojej bazylice znanego przestępcy i bossa rzymskiej bandy z Magliany Enrica De Pedisa – twierdzi jednak, że ze zniknięciem piętnastoletniej dziewczynki nie ma nic wspólnego. W trakcie dochodzenia prokuratorskiego i późniejszych dochodzeń dziennikarskich wyszło jednak na jaw, że wpływowy ksiądz, który miał zawsze kontakt z kryminalistami jako kapelan więzienny, był bohaterem kompromitujących rozmów telefonicznych o treści homo-seksualnej oraz że także w szkole muzycznej przy Bazylice Świętego Apolinarego miały miejsce przypadki molestowania seksualnego.

Monti i Neapolitano to masoni, papież Franciszek może skończyć jak Jan Paweł I

Kolejna kontrowersyjna wypowiedź ojca Amortha zelektryzowała wszystkich tuż po intronizacji Jose Maria Bergoglia. W wywiadzie filmowanym dla dziennika „Il Giornale“, watykański egzorcysta powiedział o premierze i prezydencie Włoch:
"Władzę ma ten, kto kontroluje pieniądze. Nasz świat jest rządzony przez 7-8 ludzi, którzy mają pieniądze. Co mam powiedzieć o Montim? Nie na darmo został wprowadzony tak wysoko przez masona! Bo Napolitano jest masonem. Tylko z mocą masonerii mógł się tam dostać." – i dodał:  "Wolnomularstwo ma wpływy na całym świecie. Nawet w Watykanie, niestety. Tu też jest masoneria, ponieważ ona opiera się na pieniądzach i karierach. Oni pomagają sobie nawzajem."

"Jana Pawła I-ego noszę tutaj.“ - trzymając rękę na sercu, ojciec Amorth wypowiedział wstrząsające słowa o Franciszku: - „Nie chciałbym aby nowego papieża spotkał ten sam koniec."
Albino Luciani zmarł po 33 dniach swojego pontyfikatu. Okoliczności jego śmierci pozostały niewyjaśnione, gdyż ciała papieża nie można poddać autopsji. Jedni uważają, że był to zwykły zawał serca, inni podejrzewają, że Jan Paweł I mógł zostać
usunięty, gdyż chciał zreformować bank watykański IOR.

Egzorcysta skomentował również słowa nowo wybranego papieża Franciszka "Chciałbym Kościół biedny i dla ubogich!"
"Niestety, nawet w Kościele, są tacy, którzy idą na przód i robią karierę, dzięki pieniądzom, dzięki korupcji. W Kościele znajduje się bardzo wielu masonów. Także wśród kardynałów! Bo dla pieniędzy niektórzy zabiliby nawet własną matkę i ojca. Nawet człowiek Kościoła może to zrobić, jeśli nie ma wiary. Masoneria stała się mistrzynią w zarządzaniu pieniędzmi, ma ogromną moc. Co myślicie? Prezydent Stanów Zjednoczonych, Barack Obama, może sam rządzić? Wcale nie. W polityce wszyscy podlegają masonerii." – mówił Gabriele Amorth w marcowym wywiadzie dla „Il Giornale“.

Diabeł w Watykanie

Papież Paweł VI powiedział: „Przez jakąś szparę szatański dym wszedł do Kościoła“. Jego słowa swego czasu wzbudziły zdumienie i oburzenie wielu, zwłaszcza w świecie katolickim.
W bardzo ważnym wywiadzie ze Stefano Maria Paci dla katolickiego tygodnika „30Giorni“, udzielonym w 2001 roku, ojciec Gabriele Amorth wyznał: „Teraz walka przeniosła się głównie do domu Pana. Ten dym rozprzestrzenia się na najwyższych piętrach w wielu komnatach“.

Były prezes Międzynarodowego Stowarzyszenia Egzorcystów, skupiającego wybitnych fachowców z całego świata, nie może zapomnieć, że po zjeździe egzorcystów nie zostali oni wpuszczeni na publiczną audiencję Jana Pawła II.
„To na pewno nie Jan Paweł II przyczynił się do wykluczenia nas. Ale fakt, że 150 księży egzorcystów otrzymało zakaz udziału w audiencji publicznej papieża na Placu Świętego Piotra, mówi wiele o tym, jak zadanie egzorcystów jest utrudnione przez sam Kościół, i że są oni niemile widziani przez wielu przedstawicieli władz kościelnych.“ – powiedział wtedy Amorth i dodał – „Dym szatana idzie wszędzie. Wszędzie! Może wyłączono nas z audiencji papieża, ponieważ niektórzy obawiali się, że tylu egzorcystów byłoby w stanie wypędzić legiony demonów, które osiedliły się w Watykanie. Nie mam wątpliwości, że diabeł próbuje przede wszystkim dostać się na sam szczyt Kościoła, tak jak próbuje opanować wszystkie wierzchołki polityki, finansów i przemysłu.
Jego zdaniem egzorcyści są traktowani bardzo źle. Kapłani, którym powierzono to delikatne zadanie są postrzegani jak szaleńcy i obłąkani. Na ogół są ledwo tolerowani przez samych biskupów, którzy ich powołali.

O tym, że diabeł podjął walkę z egzorcystami na najwyższym szczeblu, miał świadczyć fakt, że w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku zmieniono całkowicie rytuał egzorcyzmów, pomimo tego, że sobór Watykański II nakazał tylko rewizję tekstów. Usunięto z niego stare modlitwy, które były skuteczne przez dwanaście wieków i zastąpiono je nowymi, nie przynoszącymi rezultatu. Zdaniem Amortha – to na szczęście ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary, kardynał Joseph Ratzinger zrobił wiele, by wpłynąć na podjęcie decyzji, aby egzorcystom pozwolić korzystać także ze starego rytuału. Były papież Benedykt XVI miał watykańskiego egzorcystę zawsze w dużym poważaniu.

Kościół nie wierzy już w szatana

Co jest największym sukcesem szatana? zdaniem Amortha: „To, że jest w stanie sprawić, iż ludzie uważają, że nie istnieje. I prawie mu się to udało. Nawet w Kościele. Mamy duchowieństwo i episkopat niewierzący w diabła, w egzorcyzmy, w nadzwyczajne siły zła jakie ​​diabeł może uwalniać, ani w moc udzieloną przez Jezusa, aby wypędzać demony.“

Przez trzy wieki Kościół łaciński - w przeciwieństwie do Kościoła prawosławnego i protestanckiego - zrobił wszystko, aby porzucić posługę egzorcystów. Nie praktykuje się już więcej egzorcyzmów, nie przygląda się im, nie uczy ich młodych księży. Duchowni nie wierzą w nie. I nawet nie wierzą w diabła. Mamy całe szeregi biskupów przeciwnych egzorcystom. Są kraje, całkowicie pozbawione egzorcystów, takie jak Niemcy, Austria, Szwajcaria, Hiszpania i Portugalia. Przy parafiach istnieją urzędowi egzorcyści, który jednak nigdy nie wykonywali rytuału. Na około stu francuskich egzorcystów, tylko pięciu wierzy w istnienie diabła, pozostali wysyłają wiernych, którzy się do nich zwracają do psychiatrów.“ – opowiadał Amorth w wywiadzie ze Stefano Maria Pacim.

Zdaniem watykańskiego egzorcysty - jeśli biskup odrzuci poważne żądanie o dokonanie egzorcyzmu, z jakim się do niego zwrócono - popełnia grzech śmiertelny i jest odpowiedzialny za straszne cierpienia tej osoby, które czasami mogą trwać przez lata lub przez całe życie. Duchowni nie wierzący w egzorcyzmy i w szatana, zdaniem Amortha nie wierzą w Ewangelię i propagują herezję.

„Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy z księdzem Pellegrino Ernetti, znanym egzorcystą, który praktykował przez czterdzieści lat w Wenecji, powiedziałem mu: "Jeśli mógłbym porozmawiać z papieżem chciałbym mu powiedzieć, że spotykam zbyt wielu biskupów, którzy nie wierzą w diabła". Następnego popołudnia ojciec Ernetti przyszedł do mnie, aby powiedzieć mi, że rano został przyjęty przez papieża Jana Pawła II. "Wasza Świątobliwość" - powiedział mu - " Jest pewien egzorcysta w Rzymie, ojciec Amorth, który twierdzi, że zna zbyt wielu biskupów, którzy nie wierzą w diabła." Papież odpowiedział ostro: "Kto nie wierzy w diabła, nie wierzy w Ewangelię". - To anegdota, którą mistrz mistrzów lubi często powtarzać.

Św. Franciszek też odprawiał egzorcyzmy

Trudno się dziwić entuzjazmowi egzorcystów, którzy po rzekomym geście papieża Franciszka, zdementowanym przez Watykan, wyrazili radość, że nowy papież kontynuuje praktykę, której celowość i skuteczność podaje się ostatnio w wątpliwość, negując w ten sposób także przekonanie o istnieniu złego ducha.
Czy Bergoglio rzeczywiście powróci do średniowiecznych tradycji? Jego słynny imiennik św. Franciszek wypędzał demony z miasta Arezzo, o czym przypomina fresk Giotta w bazylice w Asyżu.
Jednak słuchając i czytając wypowiedzi ojca Gabriela Amortha trudno się dziwić, że Watykan je dementuje lub najczęściej ignoruje…

Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu

czwartek, 30 maja 2013

96. Jaka przyszłość czeka Kościół? - Proroctwo Malachiasza i Trzecia Tajemnica Fatimska


W ostatecznym okresie prześladowań Kościoła rzymskokatolickiego zasiądzie na papieskim tronie Piotr Rzymianin, który będzie pasł swoją trzodę wśród wielu udręk, a kiedy te przeminą, miasto siedmiu wzgórz zostanie zniszczone i srogi Sędzia osądzi swój lud. Amen.
Proroctwo Malachiasza
            Zgodnie z proroctwem irlandzkiego biskupa Malachiasza, który żył w latach 1094–1148, Benedykt XVI miał być przedostatnim papieżem rządzącym Kościołem, określonym jako Oliwkowa Chwała. 112 papież z listy Malachiasza (czyli 266 w kolejności) ma być ostatnim, zwanym Piotrem Rzymianinem. Za jego pontyfikatu przepowiada się prześladowania Kościoła katolickiego i zniszczenie Rzymu oraz Paruzję – czyli powtórne przyjście Jezusa Chrystusa jako sędziego świata. Jak twierdzi włoski historyk Claudio Rendina - powinno to nastąpić czterysta czterdzieści dwa lata od „środka znaku” przypadającego na 1585 rok. Zdaniem Rendina, dokonując prostego rachunku (442 + 1584), możemy obliczyć, że proroctwo Malachiasza powinno się spełnić w 2026 roku, czyli za trzynaście lat. Niektórzy twierdzą, żo Piotr Rzymianin to imię symboliczne - oznacza ostatniego papieża w historii Kościoła, tak jak pierwszym był też Piotr. Znaczenie imienia może się ujawnić dopiero w przyszłości.
            Równie niepokojące są spekulacje włoskiego dziennikarza i pisarza katolickiego - Antoniego Socci,  który opublikował książkę pt.: Czwarta Tajemnica Fatimska (Il Quarto Segreto di Fatima), wydaną również w Polsce przez Wydawnictwo AA. Zdaniem Socciego, 26 czerwca 2000 roku Watykan nie ujawnił całej Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej, a tylko przedstawił jej interpretację mówiącą o tym, że przepowiadała ona zamach na Jana Pawła II. Socci pisze: „W książce przygotowanej przez księdza Paula Kramera The Devil’s Final Battle, będącej zbiorem prac różnych autorów, zarzuca się, że Watykan nie wysłuchał żądań Matki Boskiej Fatimskiej i stwierdza się, że cena za nie podjęcie tej decyzji przez Watykan może być niezwykle wielka i będzie płacona przez całą ludzkość".
Natomiast John Vennari, redaktor naczelny pisma The Catholic Family News, w swoim obszernym artykule będącym recenzją książki Socciego, tak przedstawił problem: "Nawet dziennik The Washington Post zauważył tę różnicę: Trzecia Tajemnica pobudza do kolejnych pytań: Interpretacja Fatimskiej Tajemnicy odbiega od Przesłania, pisząc: „13 maja kardynał Angelo Sodano, wysoki przedstawiciel Watykanu oświadczył o nadchodzącym ujawnieniu pieczołowicie strzeżonego tekstu. Kardynał powiedział, że Trzecia Tajemnica Fatimska nie przepowiada końca świata, jak niektórzy spekulowali, ale zamach na papieża Jana Pawła II na placu św. Piotra 13 maja 1981 roku.  Sodano wyjaśniał, że manuskrypt [...] mówi o ‘biskupie ubranym na biało’, który krocząc pośród zwłok męczenników ‘upada na ziemię jak martwy pod serią kul z karabinu’. Jednak odtajniony tekst nie pozostawia wątpliwości co do losu biskupa, mówiąc, że jest on ‘zabity przez grupę żołnierzy, którzy strzelali w niego  kulami i strzałami’. Wszyscy przebywający z Papieżem również padają zabici: biskupi, księża, bracia zakonni, zakonnice oraz osoby świeckie. A przecież Jan Paweł II przeżył zamach z rąk pojedynczego zamachowca, Mehmeta Ali Agcy, i nikt z tłumu nie ucierpiał.”
            Jeżeli dodamy do tego wszystkiego właśnie ostatnie wynurzenia Mehmeta Ali Agcy, z jego książki opublikowanej we Włoszech pt.: Obiecali mi Raj  (Mi hanno promesso il Paradiso) - przyszłość Kościoła katolickiego jawi się naprawdę w czarnych barwach. Agca, który po trzydziestu dwóch latach twierdzi, że prawdziwym mocodawcą zamachu na papieża Polaka był ajatollah Ruhollah Chomeini, ujawnia również, że zlecony mu zamach na "przywódcę Krzyżowców" miał być pierwszym aktem podboju niewiernego Zachodu. Pisze również o tym, że w Fatimie 13 maja 1917 roku trzem pastuszkom - Franciszkowi i Hiacyncie Marto oraz Łucji dos Santos, ukazała się nie Matka Boża, lecz Fatima Zahra, córka Mahometa. „To Watykan oszukał ludzkość przedstawiając Fatimę jako Matkę Boską Fatimską i dlatego właśnie z zemsty Chomeini kazał mu zabić Karola Wojtyłę 13 maja“ – twierdzi turecki zamachowiec.
            Agca jest zwany "człowiekiem stu prawd", dlatego też jego najnowsze wynurzenia należy brać z dużą ostrożnością - zwłaszcza, że niektóre fakty i dokumenty procesowe (jak kartka znaleziona przy nim w chwili aresztowania z zapisanymi trzema możliwymi datami zamachu), podważają jego słowa.
            Turek przepowiada też, że już wkrótce "nazizm islamski" zniszczy serce chrześcijaństwa, poprzez kolejny atak, tym razem w wielkim stylu. 
            W ten sposób apokaliptyczne wizje - proroctwo i tajemnica -  dotyczące przyszłości Kościoła i świata łączą się w logiczną całość: "Biskup ubrany na biało, który krocząc pośród zwłok męczenników upada na ziemię jak martwy pod serią kul z karabinu, zabity przez grupę żołnierzy, którzy strzelali w niego  kulami i strzałami" oraz „W ostatecznym okresie prześladowań Kościoła rzymskokatolickiego zasiądzie na papieskim tronie Piotr Rzymianin, który będzie pasł swoją trzodę wśród wielu udręk, a kiedy te przeminą, miasto siedmiu wzgórz zostanie zniszczone i srogi Sędzia osądzi swój lud. Amen.“
       I to miałoby wydarzyć się podczas tego nowego pontyfikatu - praktycznie za kilka lat...? 
Aż trudno wierzyć…

Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu

czwartek, 2 maja 2013

95. Głosy spoza chóru - Ofiarom milczenia

 
Poruszając temat pedofilii klerykalnej w książce dedykowanej ofiarom milczenia, należy przede wszystkim oddać głos tym, którzy naprawdę byli wykorzystywani seksualnie. Bernie McDaid – współzałożyciel stowarzyszenia Survivor’s Voice (Głos Ocalonych), pomagającego ofiarom pedofilii na całym świecie i organizator manifestacji Dzień Reformowania, która odbyła się w Rzymie, w pobliżu Watykanu, trzydziestego pierwszego października 2010 roku – opowiada o gehennie, jaką jemu i dziesiątkom innych dzieci zgotował w Bostonie ksiądz Joseph Birmingham. McDaid mówi również o tym, jak próbował informować Jana Pawła II o losie ofiar diecezji bostońskiej, oraz relacjonuje swoje spotkanie z Benedyktem XVI, które odbyło się siedemnastego kwietnia 2008 roku w kaplicy Nuncjatury Apostolskiej w Waszyngtonie i na które – jako jedna z pierwszych ofiar – został wybrany właśnie on. Sue Cox współzałożycielka Survivor’s Voice Europe (Głos Ocalonych Europy), która wraz z Richardem Dawkinsem i innymi osobami brała udział w proteście przeciwko wizycie papieża Benedykta XVI w Wielkiej Brytanii w 2010 roku opowiada, jak w wieku dziesięciu lat została w noc przed bierzmowaniem zgwałcona przez księdza, który później wykorzystywał ją wielokrotnie w jej domu, co zaakceptowała bardzo religijna macocha. Francesco Zanardi, założyciel Rete Abuso (Sieć Nadużycie), który odbył pieszą pielgrzymkę z Savony do Rzymu, aby zwrócić uwagę Ojca świętego i świata na tuszowanie przestępstw seksualnych w savońskiej diecezji, mówi o swojej walce przeciwko księdzu, który wykorzystał go seksualnie i którego kuria – wiedząc o jego skłonnościach pedofilskich – oddelegowała do pracy z dziećmi trudnymi. O głuchoniemych z Werony, których księża molestowali nawet pod ołtarzem w kościole, opowiada w imieniu Stowarzyszenia Niesłyszących „Antonio Provolo” jego rzecznik, Marco Lodi Rizzini. Odrażające fakty miały miejsce ponad trzydzieści lat wcześniej, głuchoniemi jednak postanowili je ujawnić, gdy dowiedzieli się, że w tym samym instytucie kościelnym, w którym nadal żyją ich oprawcy, ma powstać dom dziecka.
O działalności największego włoskiego stowarzyszenia walczącego z pedofilią, La Caramella Buona (Dobry Cukierek), mówi jego prezes Roberto Mirabile. Kilka lat temu stowarzyszenie to zorganizowało konferencję w Watykanie, po której zgłosił się do nich pewien ksiądz i ujawnił, że jego były przełożony Ruggero Conti, doradca prezydenta Rzymu do spraw rodziny, wykorzystywał seksualnie nieletnich. Odkąd Dobry Cukierek doprowadził do skazania księdza pedofila na ponad piętnaście lat więzienia, działaczom organizacji przypina się etykietkę „antyklerykalnych”.
Zbieranie na potrzeby tej książki świadectw ofiar pedofilii (osoby te wolą, gdy nazywa się je Ocalonymi) to jedno z najcięższych zadań dziennikarskich, jakie wykonywałam. Przełamanie nieufności i wysłuchanie ich historii było naprawdę trudne. Kiedy Stowarzyszenie Niesłyszących „Antonio Provolo” zaprosiło mnie do Werony na obchody Dnia Pamięci Ofiar Przestępstw Pedofilii Popełnionych przez Duchownych i kiedy starsi, upośledzeni ludzie tłumaczyli mi na migi, co spotkało ich w dzieciństwie, pytałam się w duchu, jak to możliwe, że zostało wyrządzone tyle zła… 

Agnieszka Zakrzewicz

ze wstępu do "Głosów spoza chóru"

94. Skandal pedofilii czy efebofilii?



Gdy w styczniu 2013 roku zastanawiałam się, jak wytłumaczyć swoim czytelnikom, dlaczego ta książka zaczyna się od rozmów o homoseksualizmie w Kościele katolickim, nie przypuszczałam, że bezprecedensowe wydarzenia mające miejsce kilka tygodni później doprowadzą do upadku tego wielkiego tabu.
Homoseksualizm był tematem bardzo żywym za pontyfikatu Benedykta XVI, podobnie jak w okresie długich rządów Jana Pawła II rola kobiet w Kościele i ich ewentualne kapłaństwo. Już w kilka miesięcy po wstąpieniu Josepha Ratzingera na tron Piotrowy została przyjęta nowa instrukcja na temat „kryteriów rozeznawania powołania u osób z tendencjami homoseksualnymi ubiegających się o przyjęcie do seminarium i dopuszczenia do święceń”. Ów dokument – choć oświadcza, że Kościół szanuje „osoby, których dotyczy ten problem” – w gruncie rzeczy zamyka drogę do kapłaństwa tym, którzy „praktykują homoseksualizm, wykazują głęboko zakorzenione tendencje homoseksualne lub wspierają tak zwaną «kulturę gejowską»”.
Małżeństwa homoseksualne – które zostały wprowadzone już w kilku krajach, jak na przykład w katolickiej Hiszpanii, i o których legalizacji myślą również inne państwa – według byłego papieża Benedykta XVI nie tylko stanowią zagrożenie dla tradycyjnej rodziny zbudowanej na wartościach katolickich i destabilizują społeczeństwa, lecz także „w poważny sposób ranią sprawiedliwość i pokój”..
Wobec słów tak brzemiennych trudno nie zadać sobie pytania, dlaczego Kościół tak otwarcie przeciwstawia się homoseksualizmowi lub nawet z nim walczy. I czy homoseksualizm naprawdę jest tak niebezpieczny?
Jest. Gdyż przede wszystkim stanowi zagrożenie i poważny problem dla samego Kościoła. Po raz pierwszy stało się to jasne, gdy w 2010 roku we Włoszech wybuchł skandal spowodowany publikacją przez tygodnik „Panorama” reportażu Carmela Abbate Szalone noce księży gejów, demaskującego księży homoseksualistów i ich niemoralne prowadzenie się. Również w Polsce tygodnik „Newsweek” przeprowadził w 2012 roku podobne dochodzenie dziennikarskie, zatytułowane Seks po bożemu, ujawniając, iż gejów w koloratkach jest bardzo wielu i nie zawsze prowadzą oni cnotliwe życie, zgodne z przykazaniami Kościoła. Polski „Newsweek” przy tej okazji opublikował również część wywiadu przeprowadzonego na potrzeby tej książki z włoskim dziennikarzem, autorem światowego bestsellera Sex and the Vatican. Dlatego też jemu, jako pierwszemu oddałam głos w Głosach spoza chóru.
Choć Watykan twierdzi, że rozpustni księża geje to tylko „zgniłe jabłka”, margines, a reszta Kościoła jest zdrowa – tezę o tym, że Kościołem rządzi lobby homoseksualne, wysunęli nie laiccy publicyści czy wojujący ateiści – lecz polski ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski w swojej książce Chodzi mi tylko o prawdę.
„Homoseksualizm jest w Kościele tematem tabu. To rezultat sytuacji, w jakiej znalazło się środowisko księży rzymskokatolickich. Kościół powinien otworzyć się na święcenie viri probati, czyli sprawdzonych żonatych mężczyzn, jak to miało miejsce w pierwszych wiekach. Celibat sprawia, że homoseksualiści mają większe wpływy wśród duchownych rzymskokatolickich. W Kościele jest lobby homoseksualne, które czasami decyduje o nominacjach. To lobby wpływa na decyzje, kto zostanie ważnym urzędnikiem w Kościele i kto awansuje. Bez wsparcia lobby homoseksualnego awanse w niektórych strukturach kościelnych są bardzo trudne. Kościół potrzebuje debaty i reform” – mówił Tadeusz Isakowicz-Zaleski w wywiadzie dla Onetu w czerwcu 2012 roku.
Wielu katolików napiętnuje homoseksualizm i nawet uważa go jeszcze za chorobę. Tóż przed abdykacją wstrząsem dla wszystkich była więc publikacja włoskiego tygodnika „Panorama“, mówiąca o tym, że na podjęcie decyzji o dymisji przez Josepha Ratzingera najprawdopodobniej wpływ miał sekretny raport komisji kardynalskiej (w składzie Julian Herranz Casado, Jozef Tomko i Salvatore De Giorni), przekazany papieżowi pod koniec grudnia 2012. „Może część raportu, która zszokowała Papieża to ta mówiąca o istnieniu sieci przyjaźni i szantaży na tle homoseksualnym, która jest obecna w kurii“ – pisał w swoim artykule Il dossier segreto condizionerà conclave (sekretny raport wpłynie na konklawe) watykanista „Panoramy“ Ignazio Ingrao.
O to, czy „lobby homoseksualne” istnieje i rządzi Kościołem, dlaczego Kościół walczy z homoseksualizmem i jak to możliwe, że w tak katolickim kraju jak Hiszpania zezwala się na śluby parom jednopłciowym – zapytałam Rossenda Domènecha, korespondenta hiszpańskiego dziennika „El Periódico” i portugalskiego tygodnika „Espresso”, dziennikarza od lat zajmującego się problematyką kościelną.
Wokół homoseksualizmu i celibatu toczy się również moja rozmowa z profesorem Richardem Sipe’em, światowym specjalistą od spraw seksualności i zdrowia psychicznego duchownych rzymskokatolickich, autorem dzieła Sex, Priests, And Power: Anatomy Of A Crisis. Ten były duchowny spędził osiemnaście lat w służbie Kościoła, zajmując się rozwiązywaniem wielu niewygodnych spraw kapłanów, którzy nie potrafili okiełznać własnego libido. Sądzi, że 25–30 procent księży oraz biskupów angażuje się w relacje seksualne z kobietami, przynajmniej 40–50 procent duchownych jest orientacji homoseksualnej i co najmniej połowa z nich jest seksualnie aktywna. Zdaniem Sipe’a, nie tyle sam celibat – który stanowi dar od Boga – ile celibat obowiązkowy księży rzymskokatolickich to powód wielu problemów w łonie Kościoła, w tym również seksualnego wykorzystywania nieletnich. Uważa on także, że stanowisko Kościoła wobec homoseksualizmu to hipokryzja, bo wielu świętych było orientacji homoseksualnej, a wielu dobrych księży to geje żyjący w celibacie.
Szacunki profesora Sipe’a co do liczby homoseksualistów w seminariach potwierdza opinia Anonima – młodego mężczyzny orientacji homoseksualnej, który studiował w seminarium najpierw w dużym mieście w Polsce, a później we Włoszech, ale zrezygnował z drogi kapłańskiej. Dziś mieszka w Warszawie i pracuje w znanej firmie ubezpieczeniowej – dlatego to jedyny wywiad, w którym nazwisko rozmówcy nie zostaje ujawnione. Anonim jest zdeklarowanym zwolennikiem PiS-u i Jarosława Kaczyńskiego, przeciwnym legalizacji związków partnerskich i małżeństw homoseksualnych, bo uważa to za sztuczny problem. Niedoszły ksiądz ujawnia jednak wiele ciekawych szczegółów z życia seminarzysty oraz porównuje katolicyzm polski i katolicyzm włoski – przesiąknięty nadal duchem posoborowym.
Dlaczego jednak w tej książce rozmawia się o homoseksualizmie? W Rzymie czasów Inkwizycji palono gejów na stosach, tak jak heretyków i czarownice. Homofobia cechowała wszystkie reżimy totalitarne – hitlerowcy wysyłali homoseksualistów wraz z Cyganami i osobami pochodzenia żydowskiego do obozów koncentracyjnych, zmuszając ich do noszenia różowych trójkątów, ale homokaust to jednak nadal temat tabu. W komunistycznym zsrr kierowano gejów do szpitali psychiatrycznych, a na Kubie do obozów reedukacji.
Z powodów edytorskich zabrakło, niestety, w tej książce miejsca dla dwóch jeszcze głosów spoza chóru – Vladimira Luxurii, pierwszej europejskiej parlamentarzystki transseksualnej, i Heleny Veleny, znanej pisarki transgender – które opowiadały o prześladowaniach, jakich na przestrzeni wieków zaznała wspólnota LGBTQ.
Nie ulega wątpliwości, że osoba homoseksualna to idealny kozioł ofiarny, którego jeszcze dziś można poświęcić za milczącym przyzwoleniem. Zazwyczaj kozłowi ofiarnemu przypisuje się cechy, które się wypiera i których nie akceptuje się w sobie samym, lub wręcz własne winy, z którymi nie można się pogodzić. Im większą zbrodnię popełnia się wobec kozła ofiarnego, tym większą zbrodnię, dla usprawiedliwienia, kozłowi się zarzuca.
Watykański sekretarz stanu Tarcisio Bertone podczas swojej podróży do Chile w 2010 roku powiedział, że „wielu psychologów i psychiatrów udowodniło, że nie ma związku między celibatem a pedofilią, natomiast wielu innych wykazało, że istnieje związek pomiędzy homoseksualizmem a pedofilią”. Jego słowa wywołały oburzenie i krytykę środowisk homoseksualnych, podobnie jak słowa Benedykta XVI dotyczące ślubów jednopłciowych, które ranią sprawiedliwość i pokój.
Także były watykański promotor sprawiedliwości Charles Scicluna w opublikowanym przez portal Stolicy Apostolskiej wywiadzie z włoskim dziennikarzem Giannim Cardinale mówił, że dziennikarze niesłusznie nazywają problem nadużyć seksualnych w Kościele „skandalem pedofilii”, bo na trzy tysiące przypadków zgłoszonych w latach 2001–2010 do Kongregacji Nauki Wiary tylko mniejszość, czyli 10 procent, to akty „prawdziwej pedofilii, która jest określona przez pociąg seksualny do dzieci przed okresem dojrzewania”. 30 procent przypadków dotyczyło heteroseksualnego współżycia z nieletnimi dziewczynami. Natomiast aż 60 procent przypadków nadużyć seksualnych z ostatnich pięćdziesięciu lat to efebofilia, która jest wynikiem pociągu seksualnego do młodzieży tej samej płci.
W czerwcu 2012 roku ukazał się na łamach „Frondy” ciekawy artykuł, w którym inny polski ksiądz, Dariusz Oko, pisał: „Trzeba tu najpierw zdemaskować powszechne kłamstwo medialne. Media mówią ciągle o pedofilii duchownych, tymczasem najczęściej chodzi tu efebofilię, czyli o wynaturzenie polegające na pociągu dojrzałych homoseksualnych mężczyzn nie do dzieci, ale do pokwitających i dorastających chłopców. Jest to typowe zboczenie łączące się z homoseksualizmem. Do podstawowej wiedzy na ten temat należy prawda, że aż ponad 80 procent przypadków przemocy seksualnej duchownych, ujawnionych w USA, była to efebofilia, a nie pedofilia! Ten fakt jest skrzętnie ukrywany, przemilczany, bo szczególnie dobrze ujawnia zakłamanie zarówno światowego, jak i kościelnego homolobby. Tym bardziej trzeba go nagłaśniać”.
Artykuł Dariusza Oko Z papieżem przeciwko homoherezji odbił się dyskretnym echem poza granicami Polski. Gdyby przeczytało go więcej osób na Zachodzie, spotkałby się z ostrą krytyką. Ksiądz Oko pisze otwarcie: „…trzeba zatem pamiętać, że skandale przemocy seksualnej, które wstrząsnęły Kościołem światowym, w zdecydowanej większości były dziełem duchownych homoseksualnych”. I jego opinia nie jest w Kościele odosobniona, bo odpieraniem homoideologii oraz homopropagandy zajmuje się on od lat „na polecenie oraz za zachętą szeregu kardynałów i biskupów”.
Zdania co do znaczenia terminu „efebofilia” są podzielone. Według profesora Richarda Sipe’a efebofilia to aktywność seksualna osoby dorosłej z nastoletnim chłopcem bądź nastoletnią dziewczynką – nie jest to więc „zboczenie typowo homoseksualne”. Może raczej bardziej adekwatny byłby termin „pederastia” (z greckiego dosłownie: miłość do chłopców), oznaczający specyficzną formę homoseksualizmu męskiego, polegającą na związkach erotycznych lub kontaktach seksualnych mężczyzn lub młodzieńców (erastesów, miłośników) z młodzieńcami lub chłopcami (eromenosami, lubymi, oblubieńcami), zazwyczaj opartych na różnicy wieku. Mniejsza zresztą o nazwę… Spory na temat terminologii pozostawmy specjalistom.
Nie wiem, czy Kościołowi uda się w końcu przekonać światową opinię publiczną do tego, że na przełomie XX i XXI wieku wybuchł skandal nie pedofilii, lecz efebofilii klerykalnej (lub pederastii), i że całą odpowiedzialność za to ponosi lobby homoseksualne, które kryło się nawzajem. Myślę jednak, tak jak Rossend Domènech, że „jeżeli ktoś próbuje umniejszać ciężar skandalu pedofilii w Kościele katolickim i odpowiedzialność za niego, mówiąc, że tak naprawdę to nie były przypadki pedofilii, lecz efebofilii, popełnia duży błąd”.
Czy homoseksualiści mogą być przyjmowani do seminarium oraz wyświęcani na kapłanów to wyłącznie wewnętrzna sprawa Kościoła. Watykan ma prawo mieć swoje prerogatywy i wprowadzać ograniczenia, jeżeli chodzi o własnych księży. Zdaniem hiszpańskiego dziennikarza instrukcję ustalającą kryteria przyjmowania do seminariów osób o tendencjach homoseksualnych i ich wyświęcania wydano dlatego, że Benedykt XVI chciał przejrzystości.
„Przejrzystość” to słowo pada wielokrotnie w Głosach spoza chóru, zarówno w przypadku skandalu pedofilii, jak i afer finansowych banku watykańskiego IOR, i jest emblematyczne dla pontyfikatu Josepha Ratzingera. W ostatnich latach wyborcy, wierni i opinia publiczna domagają się od instytucji większej przejrzystości. Nic więc dziwnego, że wzrasta jej znaczenie nie tylko w polityce i relacjach międzyludzkich, lecz także w Kościele. 

Agnieszka Zakrzewicz

ze wstępu do książki "Głosy spoza chóru"

Głosy spoza chóru. Rozmowy o Kościele, papieżach, homoseksualizmie, pedofilii i skandalac



 

AGNIESZKA ZAKRZEWICZ
Głosy spoza chóru

Rozmowy o Kościele, papieżach, homoseksualizmie, pedofilii i skandalach
Wydawnictwo Czarna Owca



Ta książka powstawała w jednym z najtrudniejszych momentów współczesnej historii Kościoła – od afery Vatileaks po abdykację papieża Benedykta XVI. Przeprowadzając wywiady i pisząc ją nie zdawałam sobie oczywiście sprawy, że powstaje ona w tak przełomowym momencie i jest jego żywym świadectwem. Dlatego czytając zebrane tu rozowy można prześledzić przyczyny i narastanie kryzysu, którego efektem był gest poruszający i zadziwiający cały świat. „Uznaję przed Bogiem i w zgodzie ze swoim sumieniem, moją niezdolność do kierowania Kościołem. Ustępuję dla dobra Kościoła. Nie czuję się już na siłach, by kontynuować posługę.” – powiedział Benedykt XVI jedenestego stycznia 2013 roku podczas konsystorza w sprawie kanonizacji męczenników z Otranto i poinformował, że zakończy pontyfikat dwudziestego ósmego  lutego 2013 roku o godzinie dwudziestej.
Będzie musiało upłynąć dużo czasu, żebyśmy mogli właściwie pojąć konsekwencje decyzji Benedykta XVI i jej wpływ na kluczowe kwestie w Kościele. Dlatego nie zdecydowałam się prowadzić z moimi rozmówcami spekulacji na temat kolejnego pontyfikatu, choć nazwisko nowego papieża padło tu na długo przed jego wyborem. Ten tom zamyka się wraz z odlotem Josepha Ratzingera do Castel Gandolfo na pokładzie helikoptera.
Głosy spoza chóru to zbiór rozmów poświęconych najnowszej historii Kościoła, zadedykowanych ofiarom milczenia. Wśród tematów znalazły się: homoseksualizm duchownych, skandal pedofilii klerykalnej, oszustwa finansowe Banku Watykańskiego, dokumenty ujawnione w tzw. aferze Vatileaks, prawdopodobne przyczyny dymisji Josepha Ratzingera, kondycja Kościoła w epoce postwojtyłwej. Autorka i jej rozmówcy próbują podsumować pięćdziesięciolecie soboru Watykańskiego II, wpływy i politykę Kościoła w Ameryce Łacińskiej, a w szczególności jego rolę w ukrywaniu zbrodni junty wojskowej w Argentynie w latach 1976-1983. Wywiadów do książki udzielili znani watykaniści, dziennikarze, pisarze, historycy, filozofowie, prawnicy a przede wszystkim ofiary i ich bliscy:
 
Carmelo Abbate, Anonim, A.W. Richard Sipe,
Rossend Domènech, Paddy Agnew,
Bernie McDaid, Sue Cox, Francesco Zanardi,
Stowarzyszenie Niesłyszących „Antonio Provolo“,
Roberto Mirabile, Nino Marazzita,
Sandro Magister, John L. Allen Jr., Giacomo Galeazzi,
Giovanni Avena, Giovanni Franzoni, Vittorio Bellavite,
Maurizio Campisi, Julio Algañaraz, María Josefina Cerutti,
Marco Politi, Gianluigi Nuzzi, Paolo Flores d’Arcais
Ignazio Ingrao, Claudio Rendina



Wydanie: I
Data wydania: kwiecień 2013
Ilość stron: 368
Format: 135 x 205
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-7554-526-5
cena detaliczna: 39.90 pln