Agnieszka Zakrzewicz swą dziennikarską pracę rozpoczęła w Radiu Watykańskim. Dziś, mieszkając od 20 lat w Rzymie i pracując jako korespondent zagraniczny dla polskich mediów, opowiada o kulisach Kościoła i Watykanu. W szczególności o tych sprawach, które najbardziej dotykają problemu kobiet w funkcjonowaniu tej instytucji, pedofilii, homoseksualizmu, sekularyzacji współczesnego społeczeństwa oraz przemian Kościoła katolickiego w epoce „postwojtyłowej“. W blogu „W cieniu San Pietro“ znajdziecie wszystko to, o czym otwarcie pisze prasa zagraniczna, a o czym z trudnością przeczytacie w prasie polskiej.

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Kliknij "lubię to" - W cieniu San Pietro fan page na Facebook

wtorek, 13 marca 2012

71. Piotr Szumlewicz - "Ojciec NieŚwięty. Krytyczne głosy o Janie Pawle II"

"Ojciec NieŚwięty. Krytyczne głosy o Janie Pawle II"

Autor: Piotr Szumlewicz (red.)
Seria: One shot
Miejsce i rok wydania: 2012
Wydawca: Czarna Owca
Liczba stron: 311
Wymiary: 13,5x20,5 cm
ISBN: 978-83-7554-217-2
Okładka: Miękka
Ilustracje: Nie
Cena: 34,90 zł (bez rabatów)

OpisZbiór wywiadów ze znanymi postaciami polskiego życia publicznego na temat mrocznych stron pontyfikatu Jana Pawła II. Krytyczne głosy o Janie Pawle II prezentują: Stanisław Obirek, Adam Cioch, Tomasz Żukowski, Joanna Senyszyn, Agnieszka Zakrzewicz, Janusz Palikot, Katarzyna Nadana-Sokołowska, Marek Balicki, Artur Zawisza, Magdalena Środa, Jerzy Urban, Jerzy Krzyszpień, Jakub Majmurek, Tomasz Piątek, Jarosław Klebaniuk. Wśród rozmówców Piotra Szumlewicza są dziennikarze, politycy i naukowcy, przedstawiciele różnych wyznań i opcji światopoglądowych. Mówią oni o innym aspekcie działalności i nauczania Jana Pawła II.
Poruszane tu problemy od dawna są obecne na łamach europejskiej i światowej prasy, która zawsze starała się ukazywać pełną gamę poglądów dotyczących spuścizny Jana Pawła II. W polskiej debacie publicznej ta tematyka nadal jest naznaczona piętnem tabu ze względu na niepisany zakaz krytyki papieża.

W książce znajdują się rozmowy o pedofilii w strukturach Kościoła katolickiego, praniu brudnych pieniędzy i współpracy Watykanu z krwawymi dyktatorami. Skupiając się na faktach i merytorycznych opiniach, Szumlewicz i jego rozmówcy nie dają podstaw do oskarżeń o „tani antyklerykalizm”. Powstała w ten sposób książka stanowi pierwszą w Polsce całościową krytyczną analizę pontyfikatu polskiego papieża. Z pewnością wielu się nie spodoba, ale osoby ceniące nie tylko świecki światopogląd, lecz także niezależność myślenia w każdej dziedzinie, mogą tu odnaleźć potwierdzenie i rozwinięcie własnych wątpliwości oraz poczuć zachętę do otwartego wyrażenia swoich poglądów.

Czy to możliwe, aby w dużym demokratycznym kraju należącym do Unii Europejskiej największym autorytetem, cieszącym się powszechnym szacunkiem, była osoba, która tuszowała skandale pedofilskie, chroniła oszustów, współpracowała z krwawymi reżimami, kwestionowała prawa mniejszości i wspierała dyskryminację kobiet? Odpowiedź na to pytanie jest twierdząca. Tak. Jest to możliwe. Mowa tutaj o Polsce, a tym autorytetem jest zmarły w 2005 roku papież Jan Paweł II.

Niniejsza książka nie jest jedynie krytyką Jana Pawła II, ale także – być może nawet w większym stopniu – oskarżeniem polskich elit, które przez wiele lat pielęgnowały papieskie mity i ukrywały fakty stawiające Jana Pawła II w niekorzystnym świetle. Jeżeli w demokratycznym kraju jedną z podstawowych funkcji mediów jest podejrzliwość
wobec władzy i ujawnianie jej nadużyć, to polskie środki masowego przekazu nie pełnią tej roli w stosunku do władzy kościelnej. Bezkrytyczny kult papieża stał się dla polskiego establishmentu oczywistością. Słowa papieża podlegają egzegezie, a nie krytyce.
Zgoda ponad podziałami w autorytarnej czci dla polskiego papieża okazała się skuteczniejszym instrumentem zamykania ust krytykom niż otwarta cenzura. Po wielu latach powtarzania, że Jan Paweł II był wielkim politykiem, mężem stanu, przywódcą duchowym, myślicielem, nawet część krytycznych wobec Kościoła dziennikarzy zrezygnowała z rzeczowej analizy pontyfikatu polskiego papieża.
(ze wstępu)

70. Piotr Szumlewicz - "Ojciec NieŚwięty. Krytyczne głosy o Janie Pawle II"


Fragment wywiadu z Agnieszką Zakrzewicz


W 2009 roku prokurator rzymski Luca Tescaroli, prowadzący wiele prcocesów i między innymi – proces i apelację w sprawie zabójstwa Calviego, pojechał do Gdańska przesłuchać Lecha Wałęsę. Z niedyskrecji opublikowanych później w dzienniku „La Repubblica“ wiemy, że Wałęsa przyznał, iż Watykan poprzez księży, biskupów i organizacje religijne finansował „Solidarność“. Były lider związków zawodowych powiedział Tescaroli, że on osobiście nie miał nigdy do czynienia z pieniędzmi, bo był pod ścisłą kontrolą służb specjalnych i że nie pamięta nazwisk duchownych, którzy oferowali i dawali „charytatywną“ pomoc finansową, która w większości miała miejsce na poziomie regionalnym i często w darach (papier, maszyny, tusz dla drukarni w podziemiu), a nie w pieniądzach. Kiedy Tescaroli poinformował Wałęsę, że w jednym ze swoich listów Roberto Calvi pisał o tym, że Bank Ambrosiano finansował „Solidarność“ – były syndykalista odpowiedział, że on był przez jakiś czas internowany i może pieniądze przychodziły, ale nikt nigdy nie pytał skąd.

Prokurator Luca Tescaroli jest osobą, która dzięki licznym dochodzeniom i procesom dotyczącym mafii (ja miałam okazję przeprowadzać z nim rozmowę na temat zamachu na sędziego Giovanniego Falcone), przesłuchał olbrzymią ilość świadków koronnych i zdobył wiele dowodów. Tescaroli jest pierwszym prokuratorem włoskim, który dzięki swoim dochodzeniom wykazał, że bank watykański IOR od końca lat 60. był pralnią brudnych pieniędzy mafijnych pochodzących z działalności przestępczej. Pieniądze te były użyte przez Watykan do walki z komunizmem w Europie Wschodniej i w Ameryce Łacińskiej. O tym Luca Tescaroli opowiada w wywiadzie udzielonym Pinottiemu i Galeazziemu w ich książce „Wojtyla segreto“, która była protestem przeciwko beatyfikacji.

W liście Calviego do Wojtyły, który już cytowałam – bankier Boga pisał: „Wielu jest takich, którzy robią mi zachęcające obietnice pomocy pod warunkiem, że ja opowiem o mojej działalności w interesie Kościoła; bardzo wielu chciałoby dowiedzieć się ode mnie czy dostarczyłem broń lub inne środki niektórym reżimom państw południowo-amerykańskich, aby dopomóc im w zwalczaniu naszych wspólnych wrogów, i czy dostarczyłem środków ekonomicznych „Solidarności“ oraz broń i pieniądze innym organizacjom z państw ze Wschodu; ale ja nie daję się szantażować; ja zawsze wybrałem drogę wierności i lojalności nawet za cenę wysokiego ryzyka!“. W tym fragmencie tego desperackiego listu – Roberto Calvi daje jasno do zrozumienia Janowi Pawłowi II, co zrobił dla Watykanu i o czym może opowiedzieć, jeżeli nikt mu nie pomoże.

Żona Calviego opowiedziała, że Roberto wyznał jej, iż podczas spotkania prywatnego z papieżem Polakiem, ten obiecał mu, że jeżeli bankier pomoże mu w sprawie „Solidarności“, postawi go na czele IOR. Natomiast wielebny mistrz loży masońskiej Propaganda 2 – Licio Gelli wspominał: „We wrześniu 1980 Calvi zwierzył mi się, że był zmartwiony, gdyż musiał zapłacić 80 milionów dolarów związkowi zawodowemu „Solidarność“ i na zdobycie pieniędzy miał tylko tydzień“.

W 1997 roku ukazała się książka Marco Politiego i Carla Bernsteina (przetłumaczona także na język polski) „Jego świątobliwość. Jan Paweł II i nieznana historia naszych czasów“ – w której autorzy, na podstawie znalezionych dokumentów napisali, że CIA przekazała na utrzymanie Solidarności 50 milionów dolarów. W wywiadzie jakiego Politi udzielił mi zaraz po opublikowaniu książki, powiedział, że on osobiście jest pewny, że pieniądze dla „Solidarności“ przychodziły także z innych źródeł – bezpośrednio z Watykanu i przez Roberto Calviego. Pisząc książkę autorzy jednak nie znaleźli na to dowodów.

Podczas rzymskiego procesu w sprawie zabójstwa Calviego, prowadzonego przez prokuratora Tescaroli – Francesco Pazienza zeznał, że brał udział w operacji przesłania funduszy dla „Solidarności“, zorganizowanej przez IOR, razem z Bankiem Ambrosiano w 1982 roku, która odbyła się w formie transportu do Gdańska sztabek złota o wartości 4 milionów dolarów ukrytych w samochodzie Łada. Francesco Pazienza jest chyba jedną z najbardziej tajemniczych postaci całego skandalu. Był agentem włoskiego wywiadu SISMI i współpracował z CIA choć nie wiadomo w jakim stopniu. To co robił ten człowiek najlepiej oddaje opis Philipa Willana, jaki dał w udzielonym mi wywiadzie: „Francesco Pazienza był młodym człowiekiem, aferzystą-biznesmenem mającym bardzo szerokie kontakty międzynarodowe. Wszedł w życie Calviego, bardzo głęboko, gdyż najprawdopodobniej miał zadanie przeprowadzić dochodzenie dotyczące wszystkich nielegalnych spraw, jakie były prowadzone przez jego bank. Posiadał dokumenty dotyczące afer Calviego – bardzo kompromitujące i ważne – zamiast jednak przekazać te dokumenty swoim zleceniodawcom, sprzedał je Calviemu i zobowiązał bankiera, aby zatrudnił go jako doradcę. Miał na niego ogromny wpływ – ponieważ Calvi wierzył w sekretną władzę, w nadrzędny poziom tej nielegalnej władzy, jaki stanowiły pewne kręgi polityczne, tajne służby wojskowe, loże masońskie, a także przestępczość zorganizowana. Pazienza miał związki z tymi wszystkimi „sektorami“ – potrafił więc łatwo przekonać Calviego, aby słuchał jego rad.“. Od 2007 roku Pazienza jest na zwolnieniu warunkowym, po spędzeniu wielu lat w więzieniu za liczne przestępstwa – krach Banku Ambrosiano, zdrada sekretów państwowych, zacieranie i mylenie śladów w sprawie zamachu w Bolonii w 1980 r. Zamach na stacji kolejowej w Bolonii (2 sierpnia 1980 r.), to najbardyiej krwawe wydarzenie w historii Włoch od czasów II wojny światowej, w którym było 80 zabitych i 200 rannych, i wskazuje na to, że przez Banco Ambrosiano przechodziły nie tylko „charytatywne“ oferty dla „Solidarności“, ale także dla terroryzmu ekstremalnej prawicy w Europie (kontrastującego Czerwone Brygady i inne organizacje terrorystyczne o matrycy komunistycznej) oraz dla reżimów prawicowych i partyzantki antykomunistycznej w Ameryce Łacińskiej.

Bank Calviego finansował antyrządową partyzantkę Contras w Nikaragui przeciwko sandynistom, z bazami w Hondurasie i Kostaryce. Contras zwalczali nie tylko samych sandinistów, ale i sprzyjającą im ludność cywilną, atakując szpitale, kościoły, gospodarstwa, domy. Istnieje hipoteza, że pieniądze jakie wypompowano z Banco Ambrosiano poprzez spółki zagraniczne w rajach fiskalnych kontrolowane przez IOR, posłużyły również do zakupu rakiet, aby Argentyna mogła prowadzić wojnę z Wielką Brytanią o Falklandy-Malwiny, która rozpoczęła się 2 kwietnia 1982 r. Loża P2 miała uprzywilejowane związki z Argentyną, gdzie zakupem broni zajmował się admirał Emilio Eduardo Massera (członek Propagandy 2), jeden z przywódców prawicowej junty wojskowej po zamachu stanu w 1976 r., a także szef ESMA – Wojskowej Szkoły Mechanicznej, która była centralą tortur dysydentów lewicowych.

W całej makabrycznej historii jest także jeden symboliczny szczegół, o którym zapomina się dzisiaj. Kiedy znaleziono zwłoki Calviego powieszone pod Blackfriars Bridge w Londynie, most był pomalowany w biało-niebieskie pasy jak flaga argentyńska. Jakby to był znak – sfinansowanie wojny przeciwko Koronie to było już zbyt wiele…

Oczywiście wszystkie te fakty miały swoje podłoże polityczno-historyczne, o którym nie możemy zapominać. Toczyła się zimna wojna. Trwała rywalizacja ideologiczna i polityczna pomiędzy Związkiem Radzieckim i satelitarnymi państwami socjalistycznymi a demokratycznymi państwami kapitalistycznymi pod przywództwem Stanów Zjednoczonych. Trwał intensywny wyścig zbrojeń. Komunizm dążył do rozszerzania zasięgu światowej rewolucji proletariackiej, kapitalizm chciał ją ograniczyć i zwyciężyć. To były krwawe, niespokojne lata (terroryzm, zamachy, porwania, rewolucje, przewroty) i wydawało się zawsze, że świat stoi na przepaści wojny nuklearnej. W tej sytuacji wszystkie chwyty były dozwolone. Zaledwie 13 maja 1981 roku miał miejsce zamach na papieża, co mogło też wpłynąć na jego decyzje i osobiste przekonania o konieczności prowadzenia świętej wojny z „Imperium Zła“, w której znalazł nieocenionego sprzymierzeńca Ronalda Reagana – prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Wszystkiego tego, co powyżej już opowiedziałam nie da się jednak zrozumieć bez nakreślenia choć w skrócie postaci Czcigodnego Mistrza loży masońskiej Propaganda 2 – Licio Gelliego. 17 marca 1981 roku sędziowie Gherardo Colombo i Giuliano Turone, prowadzący dochodzenie w sprawie (jak się później okazało upozorowanego) porwania bankiera Michele Sindona, nakazali przeszukanie Willi Wandy i fabryki Gelliego w Arezzo. Przy tej okazji znaleziono listę członków loży P2. Wśród 932 członków były nazwiska 44 posłów, 3 ministrów, 12 generałów Karabiniwrów, 5 generałów Gwardii Finansowej, 22 generałów armii, 4 generałów lotnictwa, 8 admirałów oraz wszyscy szefowie wszystkich wywiadów włoskich (Vito Miceli - SIOS, Giuseppe Santovito - SISMI, Walter Pelosi - CESIS i Giulio Grassini - SISDE), a oprócz nich Silvio Berlusconi,Vittorio Emanuele di Savoia, Roberto Calvi, Michele Sindona, Umberto Ortolani, Flavio Carboni, Francesco Pazienza i inni.

Zdaniem sędziów to była tylko lista oficjalna „loży krytej“, bo oprócz niej musiał istnieć jeszcze wyższy poziom okryty całkowitą tajemnicą (do którego należał najprawdopodobniej także wielokrotny premier Giulio Andreotti, uważany nawet za prawdziwego Mistrza).

We wrześniu 1978 roku znany dziennikarz Carmine Pecorelli (zastrzelony 20 marca 1979 r. przez nieznanych sprawców, których nigdy nie odkryto), w swoim tygodniku „OP“ (Osservatore Politico) opublikował listę 121 duchownych należących do loży masońskiej P2 – wśród nich byli: bp. Paul Marcinkus, kard. Jean-Marie Villot (sekretarz stanu), kard. Agostino Casaroli (ówczesny minister spraw zagranicznych Watykanu i sekretarz stanu za pontyfikatu Wojtyły), abp. Pasquale Macchi (sekretarz papieża Pawła VI), bp. Donato De Bonis (ważna postać w banku IOR), kard. Ugo Paoletti (wikariusz generalny Rzymu), ks. Virgilio Levi (vicedyrektor gazety „Osservatore Romano“), abp. Annibale Bugnini (przewodniczący Komisji Liturgicznej), kard. Roberto Tucci (dyrektor Radia Watykańskiego), i inni.

W latach 1976-1981 kryta loża masońska Propaganda 2 była u szczytu swojej potęgi i rozpoczęła ekspansję także poza granicami Włoch – w Urugwaju, Argentynie, Wenezueli, Rumunii oraz w niektórych krajach arabskich. Licio Gelli cieszył się wszelkimi przywilejami i najwyższą protekcją (miał nawet argentyński paszport dyplomatyczny). Bez wątpienia był związany ze służbami wywiadowczymi i z organizacją paramilitarną „Gladio“, wchodzącą w skład natowskiej „Stay Behind Net“, która działała w krajach Paktu Północnoatlantyckiego i miała za zadanie bronić je przed atakiem ze strony Układu Warszawskiego lub przed dojściem do władzy partii komunistycznych lub lewicowych. Jak wynika z dokumentów ujawnionych we Włoszech w 1990 r., po upadku Muru Berlińskiego – „Gladio“ i bezpośrednio także Gelli stali za „strategią napięcia“, a więc za serią zamachów terrorystycznych zorganizowanych przez ekstremistów prawicowych. Licio Gelli, tak jak Francesco Pazienza został skazany za zdradę sekretów państwowych oraz za zacieranie i mylenie śladów w sprawie zamachu w Bolonii w 1980 r. oraz za krach Banco Ambrosiano.

Bankier Boga dawał Czcigodnemu Mistrzowi pieniądze na te wszystkie działania. Bardzo dużo pieniędzy. Upublicznienie listy członków P2 (21 maja 1981 roku) zbiega się z odkryciem bankructwa Banco Ambrosiano. Po ucieczce Gelliego z Włoch, Calvi został bez protekcji. Jest bardzo prawdopodobne, że później szantażował Czcigodnego Mistrza, aby uratować swój bank i życie.

Wszystkie fakty związane z zabójstwem Robetra Calviego to – użyję słów Philipa Willana – „mieszanka naprawdę wybuchowa i kompromitująca dla tych wszystkich, którzy masowo brali udział w tym wielkim, zbiorowym wysiłku, jakim była walka z komunizmem” i Watykan Jana Pawła II był jednym z głównych graczy, często rozdającym karty.

Ile pieniędzy naprawdę otrzymały związki zawodowe „solidarność“? – dziś jeszcze tego dokładnie nie wiemy i być może będzie to bardzo trudne do ustalenia bo w Polsce chyba nikt tych pieniędzy nie księgował.

Dwa dni po tym, jak Roberto Calvi podpisał się pod swoim listem do papieża – 7 czerwca 1982 r., w Bibliotece Watykańskiej odbyło się spotkanie pomiędzy Janem Pawłem II a prezydentem stanów Zjednoczonych – Rnaldem Reaganem. W sali obok rozmawiali natomiast sekretarz stanu stolicy Apostolskiej - kardynał Agostino Casaroli, biskup Achille silvestrini, sekretarz stanu UsA - Alexander Haig, nowy i stary doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego - William Clark i Richard Allen. Tematem rozmowy była ojczyzna papieża – Polska, w której od siedmiu miesięcy trwał stan wojenny, solidarność była zdelegalizowana, Lech Wałęsa był internowany, ludzie działający w podziemiu musieli się ukrywać przed sB. Wtedy zostało zawarte sekretne „święte przymierze“ pomiędzy Wojtyłą a Reaganem, o którym pisali Bernstein i Politi w swojej książce. Komunizm można było pokonać zaczynając od Polski i wykorzystując do tego „solidarność“, którą trzeba było jednak utrzymać przy życiu i pomóc się jej rozwinąć dając pieniądze i pomoc materialną.

Jest jeszcze jeden interesujący trop, który podał Gordon Thomas w artykule opublikowanym we „Wprost“ w 2004 r. - „Kto ukradł 200 mln dolarów przekazanych „Solidarności“ przez CIA?”, powołując się na Davida Yallopa. Thomas mówi o tym, że CIA i bank watykański IOR utworzyły w 1983 r. tajny fundusz w wysokości 200 mln dolarów, które miały być przesłane do Polski poprzez centralę związkową w Brukseli, przechodząc wcześniej bardzo skomplikowane przelewy przez wiele banków amerykańskich, szwajcarski, panamski, angielski i inne, i skończyć w banku watykańskim. Z IOR pieniądze miały trafić do Bank Lambert w Brukseli. Za operację był odpowiedzialny Richard Brenneke. Thomas twierdzi, że Brenneke, mający poparcie ówczesnego szefa CIA Williama Caseya, prał w Instytucie Dzieł Religijnych miliony dolarów pochodzące od mafii amerykańskiej, z nielegalnej sprzedaży broni oraz z przemytu narkotyków. Jak pisze Thomas „Brenneke opowiada, że fundusze, którymi dysponowała CIA, pochodziły na przykład ze sprzedaży broni Iranowi. Potem kupowano za nie narkotyki w Ameryce Południowej i sprzedawano działającej w USA mafii. Następnie za pieniądze od mafii kupowano broń dla Contras w Nikaragui.”

O planach przekazania 200 mln dolarów przez administrację Raegana nuncjusz nadzwyczjny abp. Luigi Poggi poinformował dwóch najbliższych współpracowników Jana Pawła II – biskupa Paula Marcinkusa i prałata stanisława Dziwisza. Szczegóły operacji Marcinkus omawiał z Caseyem i Brenneke'em w Villa Sritch. Jak twierdzi Thomas – pieniądze nigdy nie dotarły do banku w Brukseli i tym bardziej do Polski. 200 mln dolarów przeznaczonych przez administrację Raegana dla „solidarności“ rozpłynęło ię gdzieś pomiędzy bankiem watykańskim, służbami bezpieczeństwa (CIA, Mossad, KGB, polskie komunistyczne służby specjalne?). O planach przekazania pieniędzy wiedziało KGB i Mossad – ten dzięki programowi komputerowemu Promis sprzedanemu władzom PRL przez Roberta Maxwella, który też zginął w niewyjaśnionych okolicznościach w 1991 roku.

Jak pisał Gordon Thomas w artykule opublikowanym we „Wprost“ – „Sposób przeprowadzenia tej operacji stał się później przedmiotem publicznego sporu między prof. Richardem Pipesem, jednym z głównych doradców prezydenta Ronalda Reagana, a prof. Zbigniewem Brzezińskim, byłym doradcą prezydenta Jimmy'ego Cartera ds. bezpieczeństwa narodowego. Pipes pytał Brzezińskiego: „Jeśli pieniądze nigdy nie dotarły do „Solidarności“, to co się z nimi stało?. Brzeziński nie odpowiedział.”

Jak widać na podanych przykładach jest wiele źródeł, które podają różne sumy i różne okresy ich przepływu dla „solidarności“. Czy rzeczywiście polski związek zawodowy otrzymał te miliony dolarów, czy tylko jakieś symboliczne pieniądze, które pozwoliły mu przetrwać, uzbierane i przekazane przez związki zawodowe innych krajów? A może większość brudnych pieniędzy, ale przeznaczonych oficjalnie i legalnie na walkę antykomunistyczną w Polsce, rozpłynęła się gdzieś po drodze, tworząc kolejne „czarne fundusze“ przeznaczane na kolejne brudne operacje? Nie wiem - w końcu u nas finansowano tylko podziemne drukarnie, a nie walkę zbrojną… Widząc jednak, że istnieje ogólne przekonanie poza granicami kraju, że w „solidarność“ wpompowano setki milionów dolarów pochodzących z nielegalnych interesów – myślę, że również w Polsce tę sprawę powinno się potraktować poważniej i zacząć szukać prawdy.