Agnieszka Zakrzewicz swą dziennikarską pracę rozpoczęła w Radiu Watykańskim. Dziś, mieszkając od 20 lat w Rzymie i pracując jako korespondent zagraniczny dla polskich mediów, opowiada o kulisach Kościoła i Watykanu. W szczególności o tych sprawach, które najbardziej dotykają problemu kobiet w funkcjonowaniu tej instytucji, pedofilii, homoseksualizmu, sekularyzacji współczesnego społeczeństwa oraz przemian Kościoła katolickiego w epoce „postwojtyłowej“. W blogu „W cieniu San Pietro“ znajdziecie wszystko to, o czym otwarcie pisze prasa zagraniczna, a o czym z trudnością przeczytacie w prasie polskiej.

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Kliknij "lubię to" - W cieniu San Pietro fan page na Facebook

środa, 27 kwietnia 2011

43. Karol Wojtyła wielki obskurantysta

Nie tylko prasa amerykańska prześciga się w pisaniu o tym, że Wojtyła na aureolę nie zasłużył. Maureen Dowd - popularna felietonistka "New York Timesa" konkuruje z Johnem L. Allenem z „National Catholic Report“ – publicystą „Newsweeka“, o to, kto dosadniej powie, że to Jan Paweł II ponosi winę za politykę przymykania oczu na seksualne wykorzystywanie nieletnich przez księży i dowodem na to jest sprawa Marcial Maciel Degollado.

Także we Włoszech jest już więcej głosów krytycznych niż pozytywnych pod adresem tej przyśpieszonej beatyfikacji. A jest co krytykować, choć lista grzechów pozostaje taka sama jak podczas trwania pontyfikatu.


„Santo? Dubito…“


Pod takim tytułem – „święty? Wątpię…“ agencja informacji religijnych „Adista“ wydała specjalny numer e-booka, gdzie pontyfikat Jana Pawła II został wzięty pod lupę rok po roku – blaski i cienie papieża Polaka… od całkowitej represji teologii wyzwolenia, poprzez kontrowersyjne związki z dyktatorami, Legionem Chrystusa i Opus Dei, aż po skandal pedofilii. Czytając i analizując wszystkie te fakty wyłania się zupełnie inny obraz Karola Wojtyły, niż ten jaki stworzono i upowszechniono w Polsce. Był to człowiek, który wolał przyjaźnić się z możnymi i potężnymi tego świata, niż opowiedzieć się po stronie tych, którym odebrano godność i życie w Ameryce Łacińskiej – jedynym powodem tego były jego radykalnie prawicowe przekonania polityczne. „Czy był to prawdziwy święty?“ – pyta „Adista“ parafrazując słynne powiedzenie Manzoniego po śmierci Napoleona. Na to pytanie bez wątpienia odpowie historia, która rozliczy Jana Pawła II, bez ulg i bez sentymentów. Dziś już jednak jest zbyt wiele wątpliwości…


„Karol Wojtyła wielki obskurantysta“


Pod takim tytułem ukazał się natomiast ostatni numer znanego i cenionego magazynu „MicroMega“, poświęcony w całości analizie pontyfikatu Jana Pawła II. „Celebrowana przez wszystkich – katolików i laików, wierzących i niewierzących, jako kamień milowy dialogu pomiędzy Kościołem a światem współczesnym “Fides et Ratio” – jedna z najważniejszych encyklik polskiego papieża, w rzeczywistości jest przedsoborowym monumentem integralizmu katolickiego, który odrzuca autonomię rozumu i jednostki, a także fundamenty demokracji“ – napisał Paolo Flores d’Arcais – profesor filozofii i redaktor naczelny magazynu, na którego łamach odbyła się dyskusja dotycząca encykliki, z udziałem takich autorytetów jak Ganni Vattimo, Massimo Cacciari, Umberto Galimberti, Carlo Augusto Viano, Leszek Kołakowski, Fernando Savater, Enzo Bianchi, Piero Coda, Emanuele Severino, Andrea Riccardi i innych.

Ponadto w numerze „MicroMega“ ukazał się tekst byłego księdza Giovanniego Franzoni – „Dlaczego Wojtyła nie jest świętym?“, wysłany już w 2007 r. do Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, jako głos sprzeciwu przeciwko beatyfikacji Jana Pawła II. Dom Franzoni w 1964 r. został wybrany na przełożonego Opactwa św. Pawła za Murami w Rzymie i był najmłodszym uczestnikiem Soboru Watykańskiego II. W 1973 r. jeszcze za pontyfikatu Pawła VI, został zmuszony do dymisji po opublikowaniu listu otwartego „Ziemia należy do Boga“ i skrytykowaniu działalności banku watykańskiego IOR. Rok później został skomunikowany i zmuszony do opuszczenia stanu duchownego za udzielenie poparcia Włoskiej Partii Komunistycznej. Podczas swojego pontyfikatu Jan Paweł II zrobił wszystko, aby odizolować go i wszystkich księży, którzy popierali we Włoszech teologię wyzwolenia.

Czytając list Franzoniego, który zarzuca Karolowi Wojtyle wiele uchybień (skandal banku watykańskiego IOR zamieszanego w krach Banku Ambrosiano, beatyfikacja Piusa IX, karanie teologów, którzy mieli odmienną wizję ortodoksyjnej doktryny, definitywne zamknięcie kwestii kapłaństwa kobiet, sprawa biskupa Oscara Romero i jego zabójstwa, zaostrzenie dyspensy dla duchownych żyjących w konkubinacie i zamknięcie wszelkiej dyskusji na temat celibatu, nie zastosowanie także w stosunku do siebie samego normy, która zgodnie z postanowieniami Soboru Watykańskiego II, zmusza biskupów do złożenia dymisji w wieku 75 lat, bo papież jest przecież także biskupem Rzymu), zdajemy sobie jasno sprawę z tego jak bardzo postępowy był Kościół przedsoborowy i że Wojtyła wprowadził go w epokę obskurantyzmu – całkowitego zacofania pod względem poglądów społecznych i naukowych oraz wstecznictwa kulturalnego.

Oprócz listu księdza Giovanniego Franzoni w magazynie „MicroMega“ został opublikowany także tekst Hansa Künga „Santo subito? Sprawa Maciela i inne cienie“. Hans Küng – szwajcarski teolog i ksiądz - w latach 1962–1965, z nominacji papieża Jana XXIII, był oficjalnym doradcą Soboru Watykańskiego II. W 1979 Kongregacja Nauki Wiary w deklaracji o niektórych aspektach nauczania teologicznego profesora Hansa Künga "Christi Ecclesia" orzekła, że odszedł on w swoich pismach od integralnej wiary katolickiej. Pozbawiono go prawa nauczania, ale nie święceń kapłańskich.

„Pięć lat po jego śmierci (Karola Wojtyły – przyp.aut.) w Watykanie zaczęły pełzać wątpliwości związane z przypadkami seksualnych nadużyć kleru: przede wszystkim wiele osób pamiętało jeszcze jak wiedeński kardynał pedofil – Hans Herman Groër, następca wielkiego kardynała Königa był chroniony przez długi czas przez papieża Wojtyłę, nawet gdy Konferencja Episkopatu Austrii udowodniła jego winę. Papież chronił przez zbyt długi czas także innego austriackiego przyjaciela biskupa St. Pölten - Kurta Krenna, który podał się do dymisji dopiero, gdy po opowieściach seminarzystów i ich przełożonych o aktach homoseksualnych, biskup został poddany silnej presji opinii publicznej. Później papież – wzbudzając irytację wielu katolików amerykańskich, nominował arcykapłanem bazyliki Santa Maria Maggiore – jednej z czterech najważniejszych w Rzymie, kardynała Bernarda Law, który z powodu skandali seksualnych musiał opuścić diecezję w Bostonie w Massachusset. Wierność wasalowi była dla tego papieża usprawiedliwieniem każdej winy.“ – pisał Küng w MicroMega, przypominając o faktach, o których za życia Wojtyły było już głośno.

Na końcu numeru zostały opublikowane dwa teksty anestezjolog Liny Pavanelli – kontrowersyjny esej „Słodka śmierć Karola Wojtyły“, w którym 2007 r. autorka po raz pierwszy postawiła tezę, że w stosunku do Wojtyły oraz zgodnie z jego wolą nie zostały zastosowane terapie medyczne jakich stosowania Kościół domaga się w przypadku wszystkich pacjentów w stanie wegetatywnym – nie zależnie od ich woli. Zdaniem Pavanelli "Pacjent zmarł z powodów, o których ewidentnie nie mówiono. Podstawowym zagrożeniem dla życia pacjenta nie była ostra niewydolność układu oddechowego. Papież umierał z powodu efektu, jaki choroba Parkinsona wywiera na mięśnie gardła: nie był w stanie przełykać". Włoska profesorka twierdzi, że w przypadku Jana Pawła II nie została zastosowana sonda nosowo-gastryczna, dzięki której jest odżywiany organizm i która pozwoliłaby, aby Wojtyła przykuty do łóżka żył jeszcze dość długo. W nowym tekście „Eutanazja zapomniana“ – Pavanelli mówi o tym, że w ostatnich dniach swojego życia papież schudł ponad 15 kg., co świadczy o tym, że był jednak niedożywiony oraz że jak do tej pory nikt nie kwestionował faktu, iż sonda nosowo-gastryczna została założona Wojtyle dopiero 30 marca – a więc zaledwie na dwa dni przed śmiercią (co potwierdził lekarz papieski Renato Buzzonetti). Lina Pavanelli raz jeszcze podkreśla fakt, że Kościół uznaje za eutanazję nie tylko ulżenie cierpieniom pacjenta poprzez przerwanie życia, ale także zaniechanie niektórych terapii – jak sztuczne odżywianie czy oddychanie. Włoska anestezjolog w nowym eseju „Eutanazja zapomniana“ potwierdza swoją opinię, że w stosunku do Jana Pawła II zostały zaniechane terapie, które mogły utrzymać go przy życiu, podczas gdy w przypadku Piergiorgia Welbyego zatrzymanie maszyny, za pomocą której oddychał – zostało uznane za eutanazję. „Jan Paweł II teraz zostaje wyniesiony na ołtarze, a Piergiorgio Welbyemu odmówiono nawet chrześcijańskiego pochówku.“ – napisała Pavanelli w nowym artykule w „MicroMega“.

Choć numer magazynu pt. „Karol Wojtyła wielki obskurantysta“ tylko w niewielkim stopniu jest poświęcony przymykaniu oczu na skandale pedofilii i analizuje przede wszystkim filozoficzny aspekt encykliki “Fides et Ratio”, to Paolo Flores d’Arcais we wstępie do numeru przypomina, że Jan Paweł II autoryzował w 2001 r. (zaledwie kilka miesięcy po podpisaniu Delicta Gravoria), wysłanie listu z gratulacjami do biskupa Pierre Picana z Bayeux-Lisieux, który nie zadenuncjował księdza pedofila Renè Bissey ze swojej diecezji. (zobacz 30. Dymiący obrzyn - ofiary księży-pedofilów czekają na sprawiedliwość http://wcieniusanpietro.blogspot.com/2011/02/30-dymiacy-obrzyn-ofiary-ksiezy.html)


„Wojtyła ukryty“


To tytuł książki wydanej tuż przed beatyfikacją przez wydawnictwo Chiarelettere, której autorami są Giacomo Galeazzi – watykanista dziennika „La Stampa“ i Ferruccio Pinotti – dziennikarz sensacyjny, autora innej znanej książki – „Lobby Boga“. Książka obala całkowicie mit papieża Polaka, ujawniając wszystkie ciemne strony pontyfikatu. Autorzy opowiadają o relacji papieża z kard. Marcinkusem, bankierem Roberto Calvim oraz Zbigniewem Brzezińskim - doradcą do spraw bezpieczeństwa prezydenta USA Cartera. Nie brakuje faktów dotyczących podejrzanych kontaktów z lożą masońską P2 oraz przekazania pieniędzy dla Solidarności, pochodzących często z nielegalnych źródeł. Zdaniem Galeazziego i Pinottiego wartość symboliczna walki papieża z sowieckim „Imperium Zła“, nie może przysłonić ciężaru winy jaką papież ponosi poprzez swoje milczenie w stosunku do łamania praw człowieka w Ameryce Łacińskiej. Wojtyła odsunął biskupa Romero, zabitego później przez szwadrony śmierci i do końca bronił dyktatora Pinocheta, nawet gdy aresztowano go w Anglii.

Autorzy podkreślają, że papież Polak dał zbyt wiele Opus Dei oraz Komunii i Wyzwolenie, organizacjom sekciarskim które koncentrują się tylko na pomnażaniu władzy, i dóbr materialnych. Ta polityka doprowadziła do podziałów w łonie Kościoła katolickiego. Zabrakło też prawdziwego dialogu z ortodoksami i protestantami, gdyż papież wzmocnił prymat uznający, że Kościół katolicki jest matką, a nie siostrą innych kościołów. Niestety – zdaniem dziennikarzy włoskich – Wojtyła zawrócił kościół z drogi postępu i demokratyzacji na jaką wszedł po Soborze Watykańskim II, czyniąc z niego konserwatywną monarchię absolutną.

Można by powiedzieć, że Galeazzi (do tej pory dość stonowany watykanista) i Pinotti odkryli gorącą wodę, bo w rzeczywistości w książce „Wojtyła nie powinien być błogosławionym“, powtarzają to, o czym mówią i piszą inni watykaniści już od dawien dawna. Robią wrażenie jednak te wszystkie fakty zebrane razem, gdyż zamiast wizerunku Wielkiego papieża Polaka widzimy portret makiawelistycznego władcy, który osiąga swoje polityczne cele bez żadnych skrupułów.

Jak się okazuje – wiele autorytatywnych głosów uważa, że ten papież nie zasłużył na aureolę – zabrakło jednak samokrytyki, zarówno w Kościele, jak i wśród wiernych, która pozwoliłaby spojrzeć na ten pontyfikat bardziej krytycznie. Błogosławiony Karol Wojtyła przechodzi do historii jako wielki obskurantysta i papież milczenia…


Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu

42. Jakie grzechy wypomina się błogosławionemu?



1. Jednym z oskarżeń, które najczęściej wysuwają pod adresem Jana Pawła II „adwokaci diabła", jest to, że w imię walki z komunizmem, wspierał politycznie i finansowo nie tylko Solidarność, ale także prawicowe dyktatury w Ameryce Południowej - nie zrozumiał roli i znaczenia teologii wyzwolenia. Trudno zapomnieć zdjęcie papieża z Augusto Pinochetem na balkonie Pałacu La Moneda, podczas wizyty w Chile w 1987 r. i to jak chłodno przyjął ojca Oscara Romero zabitego w 1980 r., oraz odmówił spotkania Matkom z Placu Majowego).
2. Nie brakowało nigdy krytyk za uprzywilejowanie Opus Dei — organizacji laickiej uważanej niemal za sektę. Jan Paweł II w 1982 zmienił status Opus Dei z instytutu świeckich na prałaturę personalną i kanonizował w 2002 r. założyciela organizacji Josemaría Escrivá de Balaguera. Wiele dyskusji w mediach wywołała informacja, że Karol Wojtyła używał włosiennicy i umartwiał swoje ciało.
3. Nie tylko media, ale i opinia publiczna krytykowała politykę seksualną papieża, a przede wszystkim całkowity zakaz używania prezerwatywy, nawet w celach ochrony przed AIDS. Choroba ta rozwinęła się w latach trzydziestych XX wieku - niektórzy podkreślają zbieżność wybuchu epidemii w Stanach Zjednoczonych z początkiem pontyfikatu Jana Pawła II. Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że od momentu odkrycia wirusa umarło 25 milionów osób, co czyni z AIDS największą epidemię w historii. Wirusem HIV jest zarażonych ok 33 mln ludzi. Tylko w 2005 r. (rok śmierci papieża) umarło od 2,8 do 3,6 mln ludzi.
4. Krytykowano także brak otwarcia Wojtyły w stosunku do homoseksualizmu, który zmieniłby politykę Kościoła i uprzedzenia znacznej części katolików. Skoro Jan Paweł II dokonał mea culpa za liczne grzechy Kościoła na przestrzeni wieków - prześladowania Żydów czy masakry na rdzennej ludności Ameryki Południowej, dlaczego nie potrafił wybaczyć homoseksualistom, napiętnowanym od czasów biblijnych? Niektórzy uważają, że podczas pontyfikatu Karola Wojtyły wzrosła homofobia.
5. Podczas swojego pontyfikatu Jan Paweł II był wielokrotnie krytykowany przez kobiety, które domagały się równouprawnienia poprzez kapłaństwo — nie tylko przez feministki, także przez katoliczki, a nawet siostry zakonne. Karol Wojtyła zamknął definitywnie temat kapłaństwa kobiet.
6. Najcięższym oskarżeniem wysuwanym coraz częściej w stosunku do Jana Pawła II jest przymykanie oczu na skandale pedofilii, które były znane już podczas jego pontyfikatu i o których byli informowani jego najbliżsi współpracownicy - kard. Angelo Sodano i sekretarz osobisty abp. Stanisław Dziwisz. Wielka plama pontyfikatu to ochrona wielebnego pedofila Marcial Maciela Degollado. Najprawdopodobniej papież zrobił w sprawie pedofilii zbyt mało.
7. Zbyt mało zrobił także w stosunku do afer finansowych, które podczas jego 27 letniego pontyfikatu przynajmniej dwa razy mocno skompromitowały bank watykański - IOR, który funkcjonował na terenie Watykanu niczym okienko „raju fiskalnego".


Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu

niedziela, 24 kwietnia 2011

41.. Wszystkie grzechy świętego - o sprawie Marcial Maciel Degollado

Jan Paweł II bez wątpienia był jednym z najbardziej kochanych i charyzmatycznych papieży w całej historii Kościoła kat. Przynajmniej 250 tys. pielgrzymów, którzy przyjadą do Rzymu na beatyfikację z całego świata, jest najlepszym wyrazem spontanicznych, żywych uczuć jakie potrafił wzbudzić jedynie polski papież. „Santo subito!“ – krzyczały tłumy na pogrzebie w 2005 r. I rzeczywiście Karol Wojtyła pobił nowy rekord. Jest Sługą Bożym najszybciej wyniesionym na ołtarze, bo o 15 dni wyprzedził nawet Matkę Teresę z Kalkuty. Do świętości pozostał już tylko jeden krok…

Nie brakuje jednak głosów, że cały ten pośpiech był dość dziwny. I o wątpliwościach - dwa tygodnie przed beatyfikacją - przypomniał nie byle kto – bo nowojorski „Newsweek“, w artykule „Fast-Track Saint“ autorstwa Johna L. Allena z „National Catholic Report“.


„Niektórzy mają obiekcje co do tego (pośpiech z jakim beatyfikacja się odbywa – przyp. aut), biorąc pod uwagę pytania które pozostały bez odpowiedzi, dotyczące ukrywania przez Jana Pawła II skandali seksualnych w Kościele katolickim.“ - pisał John L. Allen w swoim artykule w „Newsweek“ z 17 kwietnia 2011 r. - „Jan Paweł II notorycznie przewodził „fabryce świętych“ podczas swojego 27-letniego pontyfikatu. On sam wyprodukował więcej beatyfikacji (1.338) i kanonizacji (482) niż wszyscy jego poprzednicy razem wzięci – a widząc, że tradycja katolicka na przestrzeni 2000 lat uznawała jedynie 263 świętych, jest to wyczyn nie byle jaki. Ta lawina aureoli była rezultatem przemyślanej polityki. W 1983 r., Jan Paweł II zrewolucjonizował proces kanonizacyjny, czyniąc go szybszym, tańszym i mniej antagonistycznym, poprzez wyeliminowanie urzędu „adwokata diabła“ i obniżenie wymaganej liczby cudów. Jego celem było wywyższyć współczesne wzory świętości, aby pokazać znużonemu, świeckiemu światu, że świętość żyje także w chwili obecnej.“

Znany i ceniony korespondent z Rzymu, autor biografii Benedykta XVI, który zaledwie w marcu 2010 r. bronił zaciekle nowego papieża oskarżonego przez „New York Times“ o tuszowanie sprawy ojca Lawrencea Murphyego z Milwauke, gdy ten był jeszcze szefem Kongregacji Doktryny Wiary - dziś nie ma skrupułów: „Kiedy entuzjazm został stemperowany przez ujawnienie roli, jaką papież (Jan Paweł II) odegrał w skandalu pedofilii, wątpliwości same się nasuwają“.

Niektóre beatyfikacje uruchomione przez Wojtyłę pokazały, że lepiej śpieszyć się powoli, więc może należało postąpić w ten sam sposób również i w jego przypadku? - rozważał rzymski korespondent z „National Catholic Report“, przypominając w „Newsweek“ o sprawie Marcial Maciel Degollado – założyciela kontrowersyjnego zgromadzenia Legion Chrystusa i o tym, że Jan Paweł II był jego wielkim mecenasem, który chronił go do końca. Pomimo, że w połowie lat 90., dochodzenia pokazały, że Maciel prowadził podwójne życie, które dobrze ukrywał, pomimo, że oskarżenia o pedofilię zostały przedstawione w Kongregacji Doktryny Wiary i kardynał Ratzinger chciał zareagować - osoby bliskie papieżowi stanęły mu na drodze. Dopiero w 2006 r., gdy Ratzinger został papieżem, odsunął meksykańskiego Legionistę. Hierarchia watykańska przymykała oko i nie nakazywała biskupom, aby zgłaszali księży pedofilów na policję. „Sposób w jaki Benedykt XVI odwrócił ten stan rzeczy, może zostać poddany dyskusji, ale odpowiedzialności Karola Wojtyły nie można negować.“ – pisał Allen.

To prawda, że artykuł Allena, który odbił się echem także we Włoszech, jest przynajmniej „dziwny“. Kto, jak kto – ale Allen jest akurat osobą dobrze poinformowaną o tym, co dzieje się za murami Watykanu i to on w epoce postwojtyłowej stał się dziennikarskim barometrem nastrojów purpurowej arystokracji. Powracają obawy, które już w styczniu powtarzali doświadczeni watykaniści, że to nie jakość cudu (uzdrowienie siostry Marie Simon Pierre z choroby parkinsona) wyhamowała beatyfikację, która była przewidywana już wiosną 2010 r., lecz cienie, które zaczęły padać na pontyfikat Jana Pawła II, może nie bezpośrednio na osobę Sługi Bożego, ale na jego najbliższych współpracowników, których wybierał i darzył zaufaniem (zobacz „Santo subito“, ale bez pośpiechu http://wcieniusanpietro.blogspot.com/2011/01/27-santo-subito-ale-bez-pospiechu.html). Ten sam powód był najprawdopodobniej katalizatorem beatyfikacji, która powinna nastąpić jak najszybciej – zanim Kościół będzie musiał rozliczyć się ze skandalu pedofilii. Trudno oprzeć się wrażeniu, że na Watykanie trwają porachunki wewnętrzne „nowych“ i „starych“ stronnictw kardynałów i że papież Benedykt XVI nie ma ochoty brać tylko na siebie winy za grzechy księży-pedofilów.


Adwokaci diabła


Nawet jeżeli papież Polak zlikwidował urząd „Adwokata diabła“, aby przyśpieszyć procesy kanonizacyjne i pracę „Fabryki świętych“ – jak powszechnie nazywa się Kongregację Spraw Kanonizacyjnych, również w kuluarach watykańskich – nie uciszył go. Rolę adwokata diabła przejęła prasa. Jak widać – dziennikarze, nawet katoliccy, nie wahają się przypominać o grzechach najświętszego ze świętych.

Już w kwietniu ubiegłego roku watykanista Marco Politi przypomniał historię Marcial Maciel Degollado na łamach dziennika „Il Fatto quotidiano“, dodając jednak nowy szczegół: Ratzinger chciał ukarać wielebnego pedofila, ale zatrzymał go kard. Angelo Sodano. Zdaniem Politiego „są dowody na to, że skandal był ukrywany“. Oskarżenia przeciwko katolickiemu prezbiterowi z Meksyku po raz pierwszy zostały wysunięte już w 1948 r. W 1978 r. o pedofilię oskarżał go były prezydent Legionu Chrystuasa w USA Juan Vaca (i jedna z jego ofiar) w liście skierowanym do nowego papieża Polaka Jana Pawła II. Pisał także do Jego świątobliwości w 1989 r. – bez odpowiedzi i bez skutku.

W końcu – widząc bezkarność Marciala Maciel Degollado, który przez dziesięciolecia molestował wielokrotnie ponad 30 nieletnich uczniów Legionu – w 1997 r. ośmiu byłych Legionistów ujawniło seksualne przestępstwa swojego zwierzchnika na łamach dziennika „The Hartford Courant“. Wtedy po raz pierwszy wybuchł skandal, bo szczegóły były wstrząsające. Ulubionym zajęciem wielebnego pedofila była wzajemna masturbacja – ojciec Marcial Maciel leżał nagi w swoim łóżku i prosił chłopców, aby masowali mu obolały brzuch i genitalia. Zapewniał ich, że papież dał mu specjalną dyspensę na to, bo nie ma w tym nic złego.

Karol Wojtyła był już wtedy chory na parkinsona – zajmował się tylko najważniejszymi sprawami Kościoła i problemy natury administracyjnej delegował swoim najbliższym współpracownikom: sekretarzowi stanu – kard. Angelo Sodano, osobistemu sekretarzowi – abp. Stanisławowi Dziwiszowi oraz prefektowi Kongregacji Doktryny Wiary – kard. Josephowi Ratzingerowi.

„17 października 1998 r., dwie ofiary – Arturo Jurado Guzman i José Barba Martin, udali się bezpośrednio do sekretariatu Kongregacji Doktryny Wiary, kierowanej przez Ratzingera. Spotkali się z sekretarzem – ojcem Gianfranco Gtrotti, domagając się oficjalnie otwarcia procesu kanonicznego w stosunku do Marciala. Towarzyszył im adwokat Martha Wegan, znana dobrze w Watykanie i znana kardynałowi Ratzingerowi. Fakt, że mogli złożyć oficjalne oskarżenie o pedofilię w stosunku do ojca Marcial Maciela Degollado, założyciela Legionu Chrystusa, dodał odwagi byłym Legionistom. Lecz 24 grudnia 1999 r. adwokatka Wegan napisała do swoich podopiecznych: „Upłynęło już siedemnaście miesięcy i jedyna oficjalna wiadomość jaką otrzymałam to, że sprawa jest bardzo delikatna i są też inne donosy.“ 31 lipca 2000 r. doszło do kolejnego spotkania w Watykanie z ojcem Girotti. 31 lipca 2000 r. adwokatka Wegan poinformowała swoich podopiecznych: „Chwilowo sprawa jest zamknięta“. – pisał Marco Politi w kwietniu 2010 r. w „Il Fatto quotidiano“.

Już w 1999 r. Sandro Magister – watykanista włoskiego tygodnika „L’Espresso“ opisał dokładnie cały skandal pedofilski, przytaczając szczegółowo zeznania ofiar. Wracając do tematu w 2002 r. Magister pisał na łamach „L’Espresso“, że Watykan blokuje proces kanoniczny bardzo znanego i wpływowego duchownego, oskarżonego o liczne nadużycia seksualne. W portalu prowadzonym przez znanego i cenionego watykanistę „Chiesa.espressoonline“ znajduje się wiele dokumentów, a wśród nich list do abp. Stanisława Dziwisza – sekretarza papieskiego, z dnia 2 listopada 2002 r., napisany przez księdza Antonio Roqueñí Ornela - byłego członka "Legio Christi" i adwokata seminarzystów, którzy w młodości cierpieli ciężkie i wielokrotne agresje seksualne ze strony założyciela zgromadzenia. Jest także tłumaczenie na język polski, w którym można przeczytać: „1. Towarzyszyłem profesorom Arturo Jurado Guzmán i Jose de Jesús Barba Martín, pełnomocnikom legalnym grupy moich klientów przed sekretarzem świętej Kongregacji dla Obrony Wiary, żeby przedstawić tę sprawę; P. Gianfranco Girotti, Ofm, w sobotę 17 października roku 1998; 2. Oskarżenie w języku łacińskim było przedstawione oficjalnie w tej samej Kongregacji dnia 18 lutego 1999. Oskarżenia, zgodnie z prawem kościelnym, są wolne od przekroczenia terminu; 3. Odpowiedź, za pośrednictwem trzeciej osoby, przyszła do moich klientów datowana z dniem 24 grudnia 1999, bez żadnej eksplikacji: "pro nunc przyczyna procesu jest zawieszona"; 4. W dniu 9 września roku, adwokat Martha Wegan doręczyła osobiście mój list dla ojca G.G., w którym ja jako prawnik nalegałem, że prawo kościelne obowiązuje obie strony w procesie. Na ten list nigdy nie przyszła odpowiedź bezpośrednia albo pośrednia.“ (http://chiesa.espresso.repubblica.it/articolo/7684). Także na list księdza Antonio Roqueñí Ornela nie przyszła nigdy żadna odpowiedź. Zdaniem Sandro Magister list ten jest jednak dowodem, że papież Jan Paweł II był poinformowany o przestępstwach Marcial Maciel Degollado, a przynajmniej były poinformowane najbliższe mu osoby.


Dopiero Benedykt XVI zareagował


Legion Chrystusa i jego założyciel spotkał się ze szczególnie dużą życzliwością papieża Jana Pawła II. Ojciec Maciel został zaproszony do towarzyszenia papieżowi w czasie jego pielgrzymek do Meksyku w 1979, 1990 i 1993. Jan Paweł II powołał go także na eksperta Światowego Synodu Biskupów w Watykanie (1991, 1993 i 1997), stałego radcę Kongregacji Duchowieństwa (od 1994), delegata na Konferencję Episkopatów Latynoamerykańskich w Santo Domingo (Dominikana, 1992). Maciel był również m.in. kanclerzem Papieskiego Athenaeum Regina Apostolorum w Rzymie. W 1994 uroczyście obchodził 50-lecie święceń kapłańskich.

W 1993 roku Jan Paweł II publicznie wskazał na ojca Maciela jako na "przewodnika, wzór dla młodych", wcześniej był trzykrotnie delegatem papieskim na synody biskupów, w 2002 roku osobiście witał papieża w Meksyku, a w 2004 roku papież zdążył jeszcze pogratulować mu osobiście z okazji 60-lecia święceń kapłańskich za jego "ogromną, hojną i owocną kapłańską posługę".

Dopiero w 2004 r., kilka miesięcy przed śmiercią Jana Pawła II, kard. Ratzinger otworzył dochodzenie w sprawie Marcial Maciel Degollado. „Nawet kiedy Ratzinger zorientował się, że to nie dym lecz ogień, osoby bliskie Janowi Pawłowi II stały na przeszkodzie“ – pisał Johna L. Allena w „Newsweeku“ 17 kwietnia br. Tama pękła gdy nastał nowy papież. W maju 2006 r. Benedyk XVI nakazał by Marcial Maciel Degollado wycofał się i spędził resztę życia na modlitwie i pokucie, a Legioniści uznali jego grzechy, włącznie z bigamią i posiadaniem dzieci. Wielebny pedofil zmarł 30 stycznia 2008 w Houston – nie poniósł żadnej kary. 1 maja 2010, po naradzie z udziałem papieża Benedykta XVI na temat skandalu pedofilii i seksualnego wykorzystywania seminarzystów przez Degollado, Watykan przyznał, że duchowny dopuścił się skandalu najcięższego i niemoralnego zachowania, licznych przestępstw i prowadził życie pozbawione skrupułów. Miejmy nadzieję, że w przyszłości nikomu nie przyjdzie do głowy by zrobić go świętym…

„Maciel przedstawia model negowania i utrudniania dochodzeń w sprawach skandali seksualnych ze strony Jana Pawła II“ – napisał Allen. – „Watykan twierdzi, że uznanie kogoś za świętego wcale nie oznacza uznania wszystkich wyborów politycznych jego pontyfikatu. Na przykład, kiedy papież Pius IX był beatyfikowany w 2000 r., funkcjonariusze Watykanu zapewnili, że gest ten nie oznacza aprobowania jego polityki względem Żydów. Pielgrzymi i wierni, którzy zapełnią Plac św. Piotra pierwszego maja, bez wątpienia będą wdzięczni za okazję, że mogą ponownie poczuć czar starego Jana Pawła II. Inni, jednakże, będą zastanawiać się czy to nie jest przypadek, w którym legendarna powolność Watykanu w podejmowaniu decyzji nie przysłużyłaby mu się lepiej.“


Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu


Zobacz też

http://wcieniusanpietro.blogspot.com/2011/01/wywiad-z-bernie-mcdaid-zaozycielem.html

40. Gdzie ci Polacy?


Na beatyfikację Jana Pawła II do Rzymu miały zjechać nawet trzy miliony pielgrzymów. W połowie kwietnia rezerwacje zrobiło 250 tys. osób, z Polski zaledwie 22 tys. Beatyfikacja może nie być wydarzeniem na miarę papieskiego pogrzebu.


Podczas gdy pielgrzymi z zagranicy będą uczestniczyć w beatyfikacji Jana Pawła II, Rzymianie będą obchodzić święto Pracy. Rzym jest tradycyjnie lewicowym miastem i Koncert 1 Majowy to rzecz święta. Jest organizowany od 1990 r. przez włoskie związki zawodowe CGIL, CISL i UIL, na Placu św. Jana przed katedrą Laterańską. Co roku uczestniczą w nim setki tysięcy osób i jest transmitowany na żywo przez telewizję RAI3. W poprzednich latach gościł takie gwiazdy jak Robert Plant z Led Zeppelin czy Iron Maiden.

W tym roku gwiazd też nie będzie brakowało. Imprezę poprowadzi znany aktor Neri Marcorè, a gościem honorowym będzie Ennio Moricone, który po raz pierwszy przedstawi swój nowy utwór „Elegia dla Włoch“, napisany specjalnie na tę okazję, która przypada w150 rocznicę Zjednoczenia Włoch. Wykona go orkiestra złożona z 72 elementów i 60 osobowy chór, pod dyrekcją Francesco Lanzillotta. Tematem tegorocznego święta Pracy, które Włosi zawsze obchodzą hucznie jet „My jesteśmy historią – Historia, Ojczyzna, Praca“.

Od miesięcy mówiło się o niefortunnej koabitacji beatyfikacji Jana Pawła II i święta Pracy, i o tym, że pierwsza może przyćmić drugą. Może być jednak odwrotnie, bo koncert przyciągnie swoich stałych fanów, a beatyfikacja znacznie mniej pielgrzymów, niż się tego spodziewano…


W Domu Polskim przy Via Cassia nie ma już wolnych łóżek. U nas ostatnie wolne miejsca znikły na długo przed beatyfikacją. Mamy stałych gości, wiec kiedy ogłoszono datę, rezerwacje były automatyczne – mówi siostra i odsyła do „Seven Hills”, ośrodka turystycznego z bungalowami i campingiem 12 km od Rzymu. – są jeszcze miejsca w domkach drewnianych z toaletą na zewnątrz, za 15 euro od osoby – mówi Francesca. – Możemy gościć do tysiąca osób, prawie wszystko zajęte przez Polaków. Znają nas, bo nocowali tu, gdy był pogrzeb papieża, przyjeżdżają też w wakacje. My lubimy polskich gości, bo są bardzo spokojni. Wiele osób będzie nocować na campingu, przyjadą w ostatnim momencie, na pewno będzie „full“! – dodaje.

W samym Wiecznym Mieście są jeszcze miejsca noclegowe w instytucjach religijnych i domach prywatnych, gdzie pokoje są udostępniane na tę okazję za 40 euro od osoby. Im bliżej Watykanu, tym drożej – ta zasada dotyczy nie tylko hoteli komercyjnych, ale także kościelnych. „Hosianum Palace” to luksusowa rezydencja religijna przy Via dei Polacchi w samym centrum Rzymu, tuż obok polskiego kościoła św. Stanisława. – Nie ma miejsc, wszystko zarezerwowane – informuje włoski portier. – sami dygnitarze kościelni i politycy. Ksiądz schował listę, pokoje dwuosobowe są w cenie 240 euro. Nic więcej nie wiem, ja w maju biorę urlop – dodaje.


200 tys. łóżek

W trzy- lub czterogwiazdkowym hotelu próżno szukać wolnego miejsca. Rzym to miasto sztuki, a maj to najlepszy miesiąc na jego zwiedzanie – nie ma jeszcze upałów, ani wakacyjnych tłumów. W ubiegłym roku w maju przez Rzym przewinęło się 2,2 mln turystów, 8 proc. więcej niż w 2009 r. Milion zatrzymał się w hotelach, z tego połowa wybrała cztery gwiazdki. Przyjeżdżają głównie turyści z krajów bogatych: UsA, Niemcy, Wielka Brytania, Japonia, Francja. W Rzymie są 934 hotele, w sumie 46 tys. pokoi i 94 tys. łóżek. Do tego dochodzą hotele na prowincji, campingi, apartamenty – łącznie 3907 obiektów turystycznych i blisko 200 tys. łóżek.

sezon turystyczny trwa od marca do czerwca i od września do listopada. Hotelarze mają prawo stosować taryfy elastyczne, mieszczące się w określonych widełkach: w tzw. „sezonie niskim” ceny mogą być dwukrotnie niższe niż w wysokim” . Dla przykładu pokój dwuosobowy w lutym w hotelu czterogwiazdkowym kosztuje 120 euro, a w maju już 240 euro. Giuseppe Roscioli, prezes federacji rzymskich hotelarzy, nie chce słyszeć o podwyżkach na beatyfikację. – Każdy właściciel hotelu musi zdeklarować ceny do 1 października. Wtedy data beatyfikacji nie była jeszcze znana. Kryzys spowodował, że ceny bardzo spadły, a teraz tylko wracają do normy – mówi.

Spekulacja w Rzymie jest jednak namacalna. Doba w dwójce w Grand Hotel Fleming, w luksusowej dzielnicy Parioli, a więc niedaleko polskiej ambasady, od 31 marca na 1 kwietnia kosztowała 71 euro, ale od 30 kwietnia do 1 maja już 340 euro! Włoskie stowarzyszenie konsumentów Codacons od tygodni otrzymuje skargi od Włochów, którzy chcieli zarezerwować nocleg w Rzymie w pierwszy weekend majowy, ale muszą zrezygnować, bo ceny podskoczyły o 100-300 proc. są nawet przypadki hoteli, gdzie pokoje zdrożały ze 170 na 1000 euro za noc. Codacons złożył już skargę do włoskiego Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta.

Prezes Roscioli tłumaczy, że beatyfikacja Jana Pawła II nie wpłynie na zyski rzymskich hotelarzy i właścicieli restauracji, bo pielgrzymi zazwyczaj nie śpią w hotelach i nie korzystają z usług turystycznych, jakie oferuje miasto. Baza hotelarska w samym mieście liczy tylko 140 tys. łóżek, a Watykan dysponuje na terenie Rzymu i okolic ponad milionem miejsc noclegowych. W zakonach i domach pielgrzymkowych nie obowiązuje standard wymagany od hoteli, więc ceny mogą być niższe.


Jak to się odbędzie?

Uroczystości beatyfikacyjne zaczną się w sobotę 30 kwietnia modlitewnym czuwaniem na terenie antycznego teatru Circo Massimo. W niedzielę 1 maja na Placu Świętego Piotra odbędzie się msza beatyfikacyjna, którą odprawi Benedykt XVI. Na wejście na plac nie ma biletów – konsulat polski i władze miasta przestrzegają przed oszustami, którzy będą próbowali sprzedawać karty wstępu. Wpuszczaniem wiernych kierować będą siły porządkowe. Obowiązuje zasada pierwszeństwa – Plac Św. Piotra może pomieścić ok. 150 tys. osób, a dla tych, którzy nie zmieszczą się przed świątynią, w różnych punktach miasta będą ustawione telebimy.

Po mszy w bazylice Św. Piotra zostanie wystawiona trumna Jana Pawła II. Czas wystawienia uzależniony będzie od napływu wiernych, którzy zechcą oddać hołd beatyfikowanemu. W poniedziałek 2 maja o godz. 10.30 watykański sekretarz stanu kard. Tarcisio Bertone odprawi mszę dziękczynną za beatyfikację Karola Wojtyły. Złożenie szczątków nowego błogosławionego w kaplicy św. Sebastiana odbędzie się w formie prywatnej, bez udziału wiernych.

Dla pielgrzymów władze miasta przygotowały specjalną kartę, tzw. JP II Special Pass. Kosztuje 18 euro, można ją nabyć też przez internet. – Karta pozwala poruszać się bezpłatnie po Rzymie od 30 kwietnia do 2 maja wszystkimi środkami komunikacji miejskiej tłumaczy Joanna Regulska z rzymskiego Biura Turystyki. – Karta gwarantuje też prawo do korzystania z opieki medycznej w nagłych wypadkach. Będzie też można otrzymać w dniu 1 maja suchy prowiant oraz informator o wydarzeniach i ceremoniach, także w języku polskim.

Posiadacze karty mogą zwiedzić bezpłatnie Bazylikę na Lateranie i Więzienie Mamertyńskie, a także odbyć wycieczkę autobusem turystycznym po najsłynniejszych chrześcijańskich zabytkach. ­– Już samo to kosztuje zwykle 24 euro – podkreśla Regulska. – Dla miasta to nie są imprezy zarobkowe, to nasza wizytówka. Urząd inwestuje w takie uroczystości, bo to reklama dla Rzymu, która przyciąga turystów. Od 1 stycznia miasto wprowadziło dzienną opłatę klimatyczną dla turystów: 1 euro dla tych, którzy mieszkają na campingu, 2 euro w hotelach. Będzie ona pobierana przy zakwaterowaniu i wszyscy pielgrzymi muszą ją zapłacić.


Polacy przesadzają

Pielgrzymów, którzy przybędą na beatyfikację, władze miasta dzielą na trzy grupy. Ta najliczniejsza i najbiedniejsza przyjedzie do Rzymu autokarami 30 kwietnia wieczorem na modlitewne czuwanie, do rana przeczeka na Circo Massimo i uda się na Plac św. Piotra. Zaraz po mszy odjedzie – najprawdopodobniej prosto do Polski. Jeżeli się zatrzymają na nocleg, będzie to w odległości od 50 do 300 km od miasta Rzym. Druga grupa, mniej liczna i nieco zamożniejsza, przyleci lotami czarterowymi i zatrzyma się na obrzeżach miasta, głównie nad morzem. Najmniej liczni pielgrzymi przylecą lotami liniowymi już 28 lub 29 kwietnia i wylecą dopiero 2 lub 3 maja. Mają zakwaterowanie w centrum Rzymu i będą zwiedzać miasto jak wszyscy turyści.

W mediach nadal słyszy się o astronomicznej liczbie pielgrzymów, jaka przyjedzie z Polski na beatyfikację, ale w urzędzie miasta panuje lekka konsternacja. Zdecydowaliśmy, również na prośbę Watykanu, że z okazji beatyfikacji nie będziemy robić tzw. wielkiego wydarzenia ani stosować procedur kryzysowych“ – oświadczył już w marcu prezydent Rzymu Gianni Alemanno. Ostatni raz uruchomiono je na pogrzeb Jana Pawła II. Tiziano Vetro, jeden z szefów włoskiej Obrony Cywilnej, odpowiedzialny za obsługę wielkich wydarzeń informuje, że nie otrzymał jeszcze wezwania. – Może zrobią to, gdyby sytuacja stała się kryzysowa. Tym razem wszystko jest pod kontrolą Urzędu Miasta Rzymu, który współpracuje z prefekturą – wyjaśnia.

W gabinecie wiceburmistrza Rzymu Maura Cutrufo, który odpowiada także za turystykę, nie ukrywają, że jest im przykro z powodu alarmistycznych artykułów, jakie ukazały się w prasie zagranicznej i trochę odstraszyły pielgrzymów. Polska prasa jest monitorowana i biuro prasowe Wiceburmistrza uważa, że trochę u nas przesadzono w złych ocenach Rzymu. Wiceburmistrz nie jest jednak zmartwiony: 1 maja zjedzie do miasta ponad milion osób, oprócz beatyfikacji jest także wielki koncert z okazji święta Pracy, który zawsze przyciąga setki tysięcy osób i fala turystów przybywających do Wiecznego Miasta wciąż rośnie.

Także ks. Piotr studnicki z rzymskiego biura pielgrzymkowego uważa, że media krajowe szkodzą negatywnymi artykułami i odwodzą wiele osób od przyjazdu. – Mam nadzieję, że jeszcze to się zmieni i wielu pielgrzymów zdecyduje się w ostatnim momencie, zwłaszcza, że miejsca jeszcze są i ceny spadają – mówi i przypomina, aby ze względów organizacyjnych wszystkie pielgrzymki zbiorowe i indywidualne zgłaszać w jego biurze w Rzymie. Prosi też, aby Polacy wybierający się na beatyfikację Jana Pawła II zabrali ze sobą małe radyjka, by słuchać komunikatów organizacyjnych podawanych przez Radio Watykan.


Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu

39.. Rozmowa z wiceburmistrzem Rzymu Mauro Cutrufo

Ilu pielgrzymów spodziewa się miasto na beatyfikację Jana Pawła II?

Baza noclegowa jest już prawie wyczerpana, może ona przyjąć jednorazowo ponad 200 tys. osób. W dniach 30 kwietnia-1 maja spodziewamy się jednak przynajmniej 600 tys. osób, dlatego też zorganizowaliśmy dla nich noclegi również w Toskanii i Kampanii. Można więc będzie nocować w Rzymie i okolicach w cenie od 20 euro wzwyż.

W niektórych hotelach ceny wzrosły o 200-300 proc. Czy karzecie nieuczciwych hotelarzy?

Rynek dyktuje ceny. Widać to także w przypadku Londynu, gdzie również rozpoczyna się szalony wyścig cen przed olimpiadą w 2012 r. W Rzymie, w odróżnieniu od innych miast, mamy tzw. widełki cenowe, których nie można przekraczać. Urząd miasta rozpoczął surowe kontrole i są już pierwsze kary.

Ile osób będzie obsługiwać beatyfikację?

Organizujemy i kierujemy wszystkim z Kapitolu. Współpracujemy z Obroną Cywilną, Czerwonym Krzyżem, policją oraz trzema tysiącami wolontariuszy – w sumie 7-8 tys. ludzi.

Czy tak wielka impreza nie jest zbyt dużym ciężarem jak na władze miejskie?

Oczywiście na stolicę spadła olbrzymia odpowiedzialność, ale już przy innych okazjach pokazaliśmy, że potrafimy temu sprostać. Rzym potrafi organizować wielkie imprezy na 1-2 mln ludzi, jak w przypadku pogrzebu papieża. Współpracujemy ściśle z Watykanem, z Rzymskim Dziełem Pielgrzymek, z rządem włoskim. Nie da się ukryć, że poniesiemy olbrzymie koszty z budżetu miasta – na obsługę wydamy 6-8 mln euro. Musimy opłacić nadgodziny straży miejskiej, darmową komunikację, sprzątanie miasta, zapewnić pierwszą pomoc.

Czy takie uroczystości jakoś się zwracają?

Mamy nadzieję, że pielgrzymi wrócą w przyszłości jako turyści.

Powszechnie sądzi s, że Rzym żyje z Watykanu. Czy miasto zarabia na uroczystościach

religijnych, które przyciągają tłumy?

Turystyka religijna to jedynie 30 proc. turystyki Rzymu. My jednak nie wprowadzamy żadnych rozróżnień pomiędzy Rzymem i Watykanem – to tak, jakby chcieć rozdzielić Kraków i Wawel. Ludzie z całego świata przybywają tu, by zaspokoić potrzeby duchowe, poznać historię, nacieszyć się pięknem. To jest Wieczne Miasto – jedyne na świecie.


rozmawiała Agnieszka Zakrzewicz

niedziela, 17 kwietnia 2011

38. Habemus papam – nie tylko papież potrzebuje psychoterapeuty


Trzeba przyznać, że watykanista Salvatore Izzo nie mógł zrobić większego prezentu Nanniemu Morettiemu swoim listem opublikowanym na łamach dziennika „Avvenire“, w którym apeluje do katolików, by nie szli do kin na film „Habemus papam“, bo obraża uczucia religijne.

Lepszej reklamy przed beatyfikacją włoski reżyser nie mógł się spodziewać!


Jak do tej pory film zebrał same pozytywne recenzje. Zarówno Vittorio Messori na łamach "Corriere della Sera", jak i Andrea Tornielli w "La Stampa" ocenili nowe dzieło Morettiego bardzo przychylnie, chwaląc go głównie za to, że do filmowej rzeczywistości nie przedostały się wydarzenia i skandale, jakie w ostatnim czasie wstrząsnęły Kościołem katolickim: pedofilia czy afery finansowe banku watykańskiego.

Nawet Radio Watykańskie zakwalifikowało film z Michelem Piccolim i Jerzym Stuhrem do wartościowych: „Żadnej ironii, żadnej karykatury, wszystko bardzo ludzkie, tak jak głęboko ludzki jest ogólny wstrząs, jaki ogarnia kolegium kardynalskie, kiedy po oczekiwanym "Habemus papam" wybrany papież odmawia wyjścia na balkon bazyliki świętego Piotra, chowa się w Kaplicy Sykstyńskiej, modli się, płacze…“

Jeszcze dwa dni wcześniej ten sam dziennik katolicki „Avvenire“ pisał: „Habemus papam“ jest filmem nakręconym dobrze. Rozśmiesza ironia i autoironia Morettiego, która obejmuje ten współczesny „wyrzut sumienia“ owinięty mackami psychoanalizy, która ogarnia wszystko, ale nic nie ulecza. Jak tu nie uśmiechnąć się, patrząc na elegancką twarz Morettiego, który opowiada kardynałom, dlaczego jego żona – także psychoterapeutka – zostawiła go dla innego psychoterapeuty? I ten zagubiony papież – wielki Michel Piccoli – czyż nie rozczula, gdy szuka siebie samego po Rzymie i nie potrafi się odnaleźć? Także kardynałowie są pokazani z czułą sympatią – zwykli ludzie, którzy grają w karty i w siatkówkę by rozładować napięcie oczekiwania. Niestety, ten przyjazny Kościół opowiedziany zza kulis Konklawe, kończy się, gdyż następca Piotra, zagubiony, abdykuje.“ (Marina Corradi – „Habemus Papam è anche tanto altro“, Avvenire, 15 kwietnia 2011).

Już wydawało się, że film nie wywoła skandalu – okazuje się jednak, że zawsze znajdą się świętsi od papieża…

„To my przesądzimy o sukcesie tego smutnego filmu, jeżeli damy się przekonać, aby iść do kina, bo laicką publiczność nudzi on śmiertelnie i oni dezerterują z sal kinowych. Na nas się liczy, robiąc rachunek pokaźnych kosztów spowodowanych koniecznością rekonstrukcji Kaplicy Sykstyńskiej w studiu“ – grzmiał Salvatore Izzo w liście opublikowanym na łamach „Avvenire“ – „Do lekkości z jaką media traktują tematy religijne przyzwyczailiśmy się już. Nowością jest jednak to, w jaki sposób niektórzy komentatorzy traktują film „Habemus papam“. Chcę więc zaapelować: nie ufajcie katolickim krytykom, nawet jeśli to księża, którzy rozgrzeszają film – tłumacząc „Moretti mógł pokazać gorsze rzeczy“. Jeżeli chcemy oddychać atmosferą Konklawe – zamiast do kina, pójdźmy prosto do Kaplicy Sykstyńskiej, bo z okazji beatyfikacji Muzea Watykańskie obniżyły cenę biletów.“

Bojowy watykanista Salvatore Izzo poucza także katolików, że niekoniecznie muszą skakać z dziesiątego piętra, żeby się przekonać, że można zrobić sobie krzywdę – w stosunku do filmu Morettiego zasada „przekonać się na własne oczy“ nie obowiązuje, bo nie można finansować tego, który obraża uczucia religijne. Moretti – nawet jeśli grzecznie – w końcu znieważa głowę Kościoła Katolickiego, bo pokazuje słabego papieża, który potrzebuje psychoterapeuty. „Nie potrzebujemy „Habemus papam“, bo mamy prawdziwego Papieża!“ – Izzo kończy swój apel do katolików.


Także Daniele Venturi – prezes stowarzyszenia Papaboys, znany z tego, że jest już świętszy od papieża – zaatakował Morettiego: „Nie mogliśmy spodziewać się po Morettim dzieła sztuki, ale żeby drugorzędny film wynosić na piedestał najlepszego kina, to już zbyt wiele." Ciekawe od kiedy naczelny skaut papieski stał się wybitnym krytykiem filmowym? Dołącza się także ultrakatolicki portal “Pontifex.roma” – znany artykułów homofobicznych i antysemickich. Adwokat Alessandro Volpe złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez Morettiego – obraza papieża. Nie tylko reżyser – także producent Domenico Procacci oraz prezes włoskiej telewizji RAI (która była kooproducentem) – mieliby odpowiadać z art. 278 włoskiego kodeksu karnego, w połączeniu z art 8 traktatów laterańskich – chodzi o obrazę głowy obcego państwa, co jest karane więzieniem od 1 do 5 lat (nasz Art. 136. § 4 Kto na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej publicznie znieważa osobę określoną w § 2 [przedstawiciela innego państwa, akredytowanych etc.], podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku). "Film - utrzymuje „Pontifex.roma“ – nie odwołuje się bezpośrednio nigdy do któregokolwiek papieża, ale widać jasno, że jest to parodia Benedykta XVI i jest to znieważenie papieża“. Adwokat Volpe wyspecjalizował się ostatnio w polowaniu na czarownice – skarży już za obrazę uczuć religijnych rysownika Vauro i najpopularniejszego komika w spódnicy – Lucianę Littizzetto.

Tymczasem film Morettiego z Jerzym Szturem w roli rzecznika prasowego Watykanu, którego budżet wynosił 8 mln. euro - wszedł do włoskich kin 15 kwietnia 20011 r. i już pobił kasowy rekord – zarabiając w pierwszy dzień ponad 400 tys. euro. A reżyser odpowiada: „Na szczęście żyjemy jeszcze w wolnym kraju, gdzie każdy ma prawo do własnego zdania. Niech myślący katolicy najpierw pójdą do kina i zobaczą film, a później niech bojkotuja…“

Jak widać nie tylko papież potrzebuje psychoterapeuty. Także wielu normalnych włoskich katolików, zmęczonych nadmiarem świętości oraz dyskusjami o cudach i relikwiach, pewnie z chęcią położyłoby się na kozetce. Na szczęście mogą iść do kina zobaczyć wreszcie „ludzki“ Watykan – chyba lepiej się pośmiać, niż płakać…

Szkoda, że Polakom nie będzie dane zobaczyć papieża w depresji przed 1 maja lub tuż zaraz po. Jak mówi stara polska mądrość – najlepiej klin zabić klinem. Papieska depresja zrobiłaby nam dobrze na depresję.


Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu


http://www.habemuspapam.it/

37. Muzeum kiszek i podrobów

Zobacz zdjęcia w portalu CESNUR

Ma racje jezuita ks. Krzysztof Mądel, że pomysł umieszczenia w kościele w Łagiewnikach ampułki z krwią Jana Pawła II „to powrót do średniowiecznych praktyk Kościoła“ także i w Polsce. Jeszcze przed rozpoczęciem procesu beatyfikacyjnego zaczęły się spekulacje na temat relikwii Karola Wojtyły, mające makabryczny posmak. Kardynał Dziwisz – wykonawca papieskiego testamentu - w wielu wywiadach i w książce "Świadectwo" podkreślał, że nie ma mowy o dzieleniu szczątków papieża i wkładania ich w relikwiarze. Zareagował też ostro na pomysł włoskiej telewizji RAI, by po beatyfikacji szczątki papieskie zostały na jakiś czas przywiezione do Polski. A skąd u Włochów zrodził się ten pomysł? Był reakcją pełną zgorszenia na to, że Polacy chcą serce papieża. „Niech już sobie wezmą na trochę całe ciało i wystawią na pokaz. Co za dzikusy… wypatroszyli Chopina i Piłsudskiego“ – szeptano z oburzeniem, gdy zagraniczne media obiegła wiadomość, że biskup Tadeusz Pieronek „nie wykluczył, że serce polskiego papieża spocznie na Wawelu” i że ponad połowa Polaków tego oczekuje.

Bardzo pouczające ze strony Włochów, jakby to nie oni przechowywali papieskie interna corporis lub praecordia w kościele św. Wincentego i Anastazego, przy fontannie Di Trevi, który słynny poeta rzymski Giuseppe Gioachino Belli nazwał „muzeum kiszek i podrobów“ (un museo de corate e de ciorcelli). Nie mówiąc już o tym, co zrobili ze świętym Ojcem Pio…


Święty Pio po manicure


Przez półtora roku trwała makabryczna ekspozycja zwłok ekshumowanych po 40 latach, w nocy z 2 na 3 marca 2008 r. Jak powiedział biskup San Giovanni Rotondo Domenico D'Ambrosio: „Ciało zachowało się w stanie doskonałym. Zeszkieletowała się część czaszki i kończyny górne, ale zachowały dobrze podbródek, kolana i dłonie. Jeżeli Ojciec Pio pozwoli – wygląda, jakby był po manicure.“ W rzeczywistości twarz Francesca Forgione była w takim stanie rozkładu, że trzeba było nałożyć na nią sylikonową maskę. Ostensione (wystawienie ciała) celebrowane przez kardynała Saraiva Martins było transmitowane przez telewizje całego świata. Resztki świętego zostały wystawione na widok publiczny od 24 kwietnia 2008 r. do 24 września 2009 r. „Adorowało“ je 9 milionów osób. Również św. Pio został „wypatroszony“. Nie można znaleźć jednak informacji czy stało się to przy okazji ekshumacji, czy zaraz po śmierci w 1968 r., bo aby trup przetrwał w tym stanie przez 40 lat musi być przynajmniej w części zabalsamowany. Proces zeszkieletowania w normalnej trumnie zachodzi w okresie ok. 20 lat. Faktem jest, że serce św. Pio zamknięte w relikwiarzu pobłogosławił sam papież Benedykt XVI, który przybył 21 czerwca 2009 r. Tym samym papież Niemiec zaaprobował powrót do makabrycznych praktyk.

W rocznicę śmierci ciało przeniesiono do nowej plastikowej gabloty na specjalny materac utrzymujący stałą wilgotność, zdjęto sylikonową maskę, twarz przykryto kirem i relikwię zamknięto w sarkofagu, pozostawionym w małym kościele Łaskawej Madonny braci kapucynów. Wstrzyknięto także azot do gabloty, aby zapobiegał dalszej dekompozycji. Zgodnie z tradycją Kościoła kat. szczątki, które nie ulegają rozkładowi są znakiem świętości.

19 kwietnia 2010 r. odbyła się translacja relikwii do kaplicy wyłożonej mozaikami ze sklepieniem ze złota (przetopionego z ex-voto ofiarowanych kapucynowi), w nowym, futurystycznym sanktuarium w San Giovanni Rotondo, zaprojektowanym przez architekta Renzo Piano. Translacja wywołała wielką polemikę. Zdaniem niektórych wiernych – kapucyni i biskup Lecce złamali ostatnią wolę świętego, aby wzbogacić się dzięki pielgrzymkom.

Podczas ekshumacji ze zeszkieletowanej czaszki wypadła kość gnykowa, która w swym kształcie przypomina żuchwę. Zamknięto ją w dużym kryształowym relikwiarzu i przesłano do rodzinnej Pietralciny. To jedyna relikwia, która znajduje się poza sanktuarium w San Giovanni Rotondo, od kiedy Watykan zabronił dzielenia szczątków. Kość gnykowa, do której można się modlić w kościele Sacra Famiglia, robi makabryczne wrażenie...


Rekognicja i translacja obowiązkowa


„Jeszcze trzy lata temu kard. José Saraiva Martins, wówczas prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, jak i archiprezbiter bazyliki watykańskiej kard. Angelo Comastri kreślili zupełnie inny scenariusz uroczystości beatyfikacyjnych polskiego papieża. Po rekognicji na twarz Jana Pawła II miała zostać nałożona woskowa maska, a szczątki w liturgicznych szatach miały spocząć w przeszklonym sarkofagu tak, by „kto przyjdzie modlić się do Bazyliki św. Piotra, mógł zobaczyć i rozpoznać ciało Jana Pawła II, co przybliży Wojtyłę wiernym skłaniając ich do wspominania go i oddawania się pod jego opiekę”. Trudno spekulować, dlaczego stanie się inaczej. Być może w pewnym sensie zaważyła wola Jana Pawła II, który pragnął być pochowany w ziemi, bez sarkofagu. Zaważyć mogły też ogromne kontrowersje związane z przeprowadzoną w marcu 2008 r. ekshumacją szczątków najpopularniejszego we Włoszech współczesnego świętego Ojca Pio.“ – pisał Piotr Kowalczuk w swojej korespondencji dla Tygodnika Polityka („Spektakl za szkłem“ Polityka - nr 14 (2801) z dnia 2011-04-02; s. 60-62), opowiadając niektóre tajemnice pogrzebów papieskich, rekognicji i translacji ich ciał.

O tym, że beatyfikacja odbędzie się bez ekshumacji i w zamkniętej trumnie - można powiedzieć tylko, że jak na razie Janowi Pawłowi II się udało…

Nie znaczy to jednak, że tak będzie też w przyszłości, bo rekognicja i translacja to tradycja Kościoła od VII wieku i może odbywać się nawet po wielu latach czy stuleciach. Jak możemy się dowiedzieć z cennego materiału „śmierć Papieża – rytuały, ceremonie i tradycje od średniowiecza po współczesność“ autorstwa prof. Antonio Margheriti, opublikowanego wraz z fotografiami w portalu CENSNUR, prowadzonym przez socjologa Massimo Introvigne – pierwszy pochówek papieża jest prawie zawsze prowizoryczny, a przeprowadzki na Watykanie to rzecz normalna. Niestety są to obrządki makabryczne…

Faktycznie – po pierwszomajowej uroczystości trumna Sługi Bożego Jana Pawła II spocznie w Kaplicy św. Sebastiana, gdzie do tej pory można było oglądać relikwie Innocentego XI, który trafi teraz w miejsce mniej honorowe - pod ołtarz Przemienienia Pańskiego.

Innocenty XI (1676–1689) był ekshumowany po blisko trzech stuleciach, w latach 50. ubiegłego wieku z okazji beatyfikacji. Zwłoki znaleziono w tak złym stanie, że aby wystawić go na pokaz za szkłem zrobiono mu srebrną maskę na twarz. Grzegorza VII (1015-1085) „Wygnańca“ ekshumowano dopiero po ponad dziesięciu wiekach i leży dziś z maską sylikonową w przezroczystym sarkofagu w katedrze w Salerno. Manekin legendarnego Celestyna V (1209-1215) – którego tak, jak Wojtyłę błyskawicznie wyniesiono na ołtarze – do niedawna był ozdobą katedry w Aquila, dziś zrujnowanej na skutek trzęsienia ziemi. Benedykta XIII (1649-1730), pochowanego w kościele św. Minerwy ekshumowano dwa razy – także w 1998 przed beatyfikacją.


Czarne mumie i balony


Jak można dowiedzieć się z portalu CENSNUR - ostatni papież-król Pius IX (1792 –1878) - beatyfikowany w 2000 r. przez Wojtyłę - do 1920 r. spoczywał w „niszy tymczasowej“, po lewo od Kaplicy Chóru (to był tzw. depozyt papieży do czasu śmierci następcy – teraz stoi tu pomnik Piusa X). Był ekshumowany 4 razy – w 1883 r. w 1920, w 1956 r., i w 2000 r. podczas rekognicji w latach 50. okazało się, że mumia Piusa IX całkowicie szczerniała, gdyż przez 5 lat trumna papieża była anonimowo pochowana w ziemi – w bazylice św. Laurencjusza na cmentarzu Verano, w obawie przed tym, że włoscy liberałowie wykradną zwłoki i wyrzucą je do Tybru. Rekognicja przed beatyfikacją pokazała, że stan mumii pogorszył się, a wszystkie złocenia pokryły się niebieską patyną. Okropne zdjęcia papieskich zwłok obiegły świat – nie zdecydowano się wystawić ich na widok publiczny.

Papież Leon XIII (1810-1903) – był ostatnim, którego zabalsamowano w całości, usuwając wszystkie wnętrzności przekazane do „muzeum kiszek i podrobów“. Był też ostatnim papieżem, którego po śmierci wystawiono w Kaplicy Najświętszego Sakramentu na łożu z baldachimem na tradycyjny „pocałunek stóp“, praktykowany przez wiernych przez stulecia, którzy oddając hołd całowali stopy zmarłego Ojca świętego. Pochowano go na Lateranie. Po 1903 r. zakończyło się „patroszenie“ najświętrzych ciał – jak się jednak okazało przyniosło to opłakane skutki.

Pius X (1835-1914) zabronił w testamencie jakiejkolwiek formy balsamacji swoich zwłok. Zaraz po śmierci ciało Melchiora Sarto spuchło i szczerniało. Kiedy został wystawiony na prostym katafalku bez baldachimu, gazy tak wypełniły jamę brzuszną, że papieskie szaty zaczęły odsłaniać nogi, które rozsuwały się na boki. Aby temu zapobiec na miejscu skonstruowano specjalne buty, aby trzymały stopy razem. Został pochowany w Grotach Watykańskich po 8 godzinach, zgodnie z własną wolą. Przeniesiono go później do „niszy tymczasowej“. Podczas rekognicji przed kanonizacją w 1954 r. ekshumowano zwłoki w opłakanym stanie. Również Piusowi X nie oszczędzono wystawienia na widok publiczny… zapakowano go tylko w metalową kapsułę o ludzkich kształtach. Spoczywa pod ołtarzem w Kaplicy Zwiastowania – jak zawsze za szkłem.


Klątwa Żydów


Śmierć Piusa XII (1876-1958) – kontrowersyjnego papieża, który przemilczał zbrodnie Hitlera - to horror jakich mało. Już podczas przedłużającej się agonii w Castel Gandolfo, osobisty lekarz Riccardo Galeazzi Lisi zrobił kilka kompromitujących zdjęć umierającego i sprzedał je francuskiej prasie. Ten sam lekarz balsamował również ciało Eugenio Pacelliego według własnej recepty. „Po kilku minutach rozpoczęła się przyśpieszona dekompozycja, gazy wypełniły brzuch jak balon, twarz zsiniała, a z otworów cielesnych zaczęła wypływać brunatna, cuchnąca ciecz.“ - tak relacjonowały fenomen osoby obecne, które mdlały na skutek fetoru. Jak pisze prof. Antonio Margheriti - podczas podróży z Castel Gandolfo do Rzymu, zwłoki papieża wybuchły i pękły. Zaszyto je i wystawiono na monumentalnym katafalku na widok publiczny po raz pierwszy przed baldachimem Berniniego w Bazylice św. Piotra, a nie w Kaplicy Najświętszego Sakramentu. Niestety fenomen powtórzył się – ciało spuchło w sposób niewyobrażalny, w bazylice rozchodził się smród, zwłoki szczerniały, odpadł nos i zęby wyszczerzyły się przeraźliwie. W nocy ekipa lekarzy próbowała zrobić nową balsamację zwłok układając je na posadzce kościoła, na twarz założono maskę woskową. W końcu pochowano je w Grotach Watykańskich. Niektórzy twierdzą, że przerażająca śmierć Piusa XII to był klątwa Żydów.

W 1990 r. Jan Paweł II ogłosił Piusa XII Sługą Bożym i rozpoczął jego proces beatyfikacyjny, wstrzymany jednak w grudniu 2007 r. przez papieża Benedykta XVI. Być może w końcu dojdzie do beatyfikacji i do ekshumacji zwłok. Można sobie wyobrazić jak makabryczna będzie ta rekognicja.


Coś pachnie nieprzyjemnie


Częściowa balsamacja Jana XXIII (1881-1963) dokonana przez prof. Gennaro Goglia udała się i zwłoki zachowywały się dobrze podczas publicznej ekspozycji. To był ostatni klasyczny pogrzeb papieża na wysokim katafalku z całym rytuałem. Ekshumacji Angelo Roncalli dokonano w 2000 r., z okazji beatyfikacji. Zwłoki były zachowane w naprawdę dobrym stanie i przez kilka dni trzymano je w ołowianej skrzyni wypełnionej konserwującym płynem antybakteryjnym. Po kilku tygodniach ciało wymyte i zdyzenfekowane zostało ubrane i „złożone“ w kryształowej skrzyni wmurowanej nie daleko ołtarza głównego. Niestety po jakimś czasie w tej okolicy zaczął rozchodzić się nieprzyjemyn zapach. Ciało papieża przeszło kolejną kąpiel w formalinie, na twarz i ręce nałożono maski woskowe i wystawiono za szkłem na widok wiernych i turystów.


Skromny pogrzeb i pochówek w ziemi


Także Paweł VI (1897-1978) umarł w Castel Gandolfo. Eksperymentalne zabiegi balsamacyjne odbyły się w pośpiechu ze względu na upał, bez usuwania wnętrzności. Ciało pryskano konserwantami w rozpylaczu. Po kilku godzinach rozpoczęła się fermentacja – twarz Giovanniego Battisty Montiniego stała się najpierw czerwona, a później zzieleniała. Papież w testamencie wyraził wolę aby jego pogrzeb był skromny, bez katafalku i aby pochowano go w ziemi. Ten pogrzeb zrewolucjonizował obrzędy watykańskie – zamiast monumentalnego katafalku ciało spoczywało na niewysokim łożu – niestety spuchło strasznie. Po raz pierwszy w historii ciało papieża złożono do otwartej trumny i pokazano publicznie (było to zakazane przez wieki), później pochowano w potrójnej trumnie bez sarkofagu w Grotach Watykańskich. Jan Paweł II otworzył proces beatyfikacyjny Pawła VI 11 maja 1993. Został on jednak wstrzymany, głównie ze względu na fakty ujawnione w książce ks. Luigiego Villa „Paweł VI błogosławiony?“. Gdyby doszło do beatyfikacji i rekognicji – można byłoby się przekonać jak zachowuje się po śmierci źle zabalsamowane ciało spoczywające w ziemi 33 lata…

W portalu CENSNUR można wyczytać, że ciało Jana Pawła II (1920-2005) zostało częściowo zabalsamowane i poddane zabiegom tanatokosmetycznym przez specjalistów z Zakładu Anatomii i Medycyny Sądowej rzymskiego Uniwersytetu Tor Vergata, gdyż na twarzy i na skórze były widoczne znaki przebytych chorób i kuracji dożylnych. Tak jak Paweł VI, Karol Wojtyła w testamencie wyraził wolę, aby jego pogrzeb był skromny i żeby został pochowany w ziemi. Potrójną trumnę umieszczono w Grotach Watykańskich w grobie Jana XXIII. 1 maja 2011 r. po uroczystościach beatyfikacyjnych zostanie ona przeniesiona do Kaplicy św. Sebastiana, na miejsce Innocentego XI. Po raz pierwszy translacja odbędzie się bez rekognicji i wystawienia zmumifikowanego ciała w kryształowej skrzyni. Trumna znajdzie się w zamkniętej niszy z napisem “Beatus Ioannes Paulus II”.


Skąd taki przywilej?


Już od lutego konserwatorzy zabytków pracowali w kaplicy św. Sebastiana w bazylice św. Piotra, polerując mozaiki oraz marmury i przygotowując miejsce dla nowego gościa – czyli Jana Pawła II „Wielkiego“. Jak napisał dziennik włoski „Il Foglio“ - tak bardzo wielkiego, że beatyfikowano go na skróty. Za watykańskimi murami w ostatnich miesiącach dużo dyskutowano o tej translacji i zadawano pytania: „Dlaczego Jan Paweł II nie zostanie poddany rekognicji, która jest etapem obowiązkowym w drodze do świętości? Skąd taki przywilej?“ Odpowiedzi są różne, ale przeważa jedna wersja – widocznie 6 lat od śmierci to zbyt krótki czas, otworzenie trumny zaszkodziłoby zwłokom i przyśpieszyło ich rozkład. Lepiej poczekać jeszcze kilka lat i dopiero przy okazji kanonizacji ekshumować papieża i wystawić go na widok publiczny w kryształowej skrzyni, jak św. Pia.

Podobno chęć Watykanu, by także Karol Wojtyła stał się bohaterem równie makabrycznego spektaklu jaki odbył się w San Giovanni Rotondo z udziałem biednych zwłok Francesca Forgione, była wielka – tylko kard. Dziwisz stanął na przeszkodzie zasłaniając się testamentem papieskim. Także wierni chcieli raz jeszcze ujrzeć swojego ukochanego papieża i oglądając stan jego zwłok wzmocnić swoją wiarę. Jeżeli okaże się, że na beatyfikację przybędzie mniej pielgrzymów, niż oczekiwano i że będzie ona mniej solenna niż papieski pogrzeb - wiadomo gdzie szukać winnych…

Co się odwlecze nie uciecze. Droga do świętości jest długa… Makabryczny „spektakl za szkłem“ trwa od wieków.


Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu


* un museo de corate e de ciorcelli – z sonetu włoskiego poety Giuseppe Gioachino Belli