Agnieszka Zakrzewicz swą dziennikarską pracę rozpoczęła w Radiu Watykańskim. Dziś, mieszkając od 20 lat w Rzymie i pracując jako korespondent zagraniczny dla polskich mediów, opowiada o kulisach Kościoła i Watykanu. W szczególności o tych sprawach, które najbardziej dotykają problemu kobiet w funkcjonowaniu tej instytucji, pedofilii, homoseksualizmu, sekularyzacji współczesnego społeczeństwa oraz przemian Kościoła katolickiego w epoce „postwojtyłowej“. W blogu „W cieniu San Pietro“ znajdziecie wszystko to, o czym otwarcie pisze prasa zagraniczna, a o czym z trudnością przeczytacie w prasie polskiej.

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Ukazało się wdanie włoskie "Watykańskiego labiryntu"

Kliknij "lubię to" - W cieniu San Pietro fan page na Facebook

niedziela, 13 lutego 2011

30. Dymiący obrzyn - ofiary księży-pedofilów czekają na sprawiedliwość

„Jest nam bardzo przykro, że ci księża do tej pory chodzą po ulicy w sutannach. Dlaczego Kościół maltański ukrywa wciąż te skandale? Dlaczego księża, którzy przyznali się do winy w 2003 r., nadal żyją jakgdyby nigdy nic się nie stało?“ - ofiary księży-pedofilów z Malty napisały w połowie stycznia list do Benedykta XVI, opublikowany przez włoski dziennik „La Repubblica“ i przytaczany także w polskiej prasie.

Choć 18 kwietnia 2010 r. Joseph Ratzinger podczas wizyty duszpasterskiej na Malcie spotkał się z ośmioma ofiarami kościelnej pedofilii z sierocińca św. Venery, modlił się wraz z nimi, obiecywał zadość uczynienie i nawet płakał… do dnia dzisiejszego nic się nie zmieniło – pedofile w sutannach pozostali na swoim miejscu.

Dziś to 30-40 leni ludzie. Dzieciństwo spędzili w sierocińcu, gdzie księża zmuszali nieletnie ofiary do przebierania się w damskie ubrania i zaspakajania swoich perwersji o każdej porze nocy. Minęło już siedem lat, odkąd “ocaleni” z Malty (jak woli nazywać ofiary pedofilii Bernie McDaid ze stowarzyszenia “Survivor's Voice”, aby przywrócić im godność) złożyli pozew przeciwko Kościołowi, ale bariera milczenia nadal nie została przełamana. Wśród oskarżonych duchownych jest m.in, ksiądz Charles Pulis, który nadal pracuje w katolickiej instytucji sąsiadującej ze szkołą dla chłopców. Kościelne "investigatio previa" (dochodzenie wstępne) przeciwko niemu toczyło się za zamkniętymi drzwiami, a rozprawy odbywały się jedynie co cztery miesiące. Joseph Magro, jedna z ofiar wykorzystywania seksualnego i sygnatariusz listu, przed wizytą papieża na Malcie porówn Kościół katolicki do mafii. – “Tak samo ma władzę i wszyscy się go boją” – powiedział wtedy 38-letni Maltańczyk. Po spotkaniu z Benedyktem XVI, Joseph Magro czuł się usatysfakcjonowany i miał nadzieję… Jak widać łudził się, tak jak łudził się McDaid, po spotkaniu z głową Kościoła katolickiego w Bostonie w 2008 roku.

Media szkodzą Kościołowi

Niedawno adwokat księży pedofilów – Gianella Caruana Curran zgłosiła do sądu z woli Kurii maltańskiej, że jej klienci są ofiarą „nadmiernej ekspozycji medialnej”, co może wpłynąć na wyrok. Po pielgrzymce papieża na Maltę, oskarżeni księża zdeklarowali się jako niewinni, choć podczas przesłuchań przez policję w 2003 r. przyznali się do gwałtów popełnionych na chłopcach, którzy ich zadenuncjowali. Nawet jeden z ministrów zeznawał na korzyść księży. Proces cywilny pełznie, ale przynajmniej jest w toku… Proces kanoniczny jeszcze wcale się nie zaczął! Jak jednak tłumaczyła Kuria maltańska w liście wysłanym do ofiar – dochodzenie wstępne zakończyło się w październiku i akty zostały wysłane do Rzymu. W każdym razie księża misjonarze św. Pawła - Charles Pulis, Conrad Sciberras i Joe Bonnet, oskarżeni o ciężkie przestępstwa seksualne w stosunku do dzieci – nadal chodzą po ulicy w sutannie. Ksiądz sciberras został nawet przeniesiony do Włoch do Albano Laziale, co raczej jest nagrodą a nie karą dla każdego duchownego…

Lawrence Grech – jeden z „ocalonych“ z Malty, który podpisał się pod listem do papieża, obawia się, że proces zostanie umorzony, gdyż Kościół jest zbyt potężny na Malcie i wszyscy boją się jego władzy. Ludzie zamiast solidaryzować się z ofiarami przestępstw seksualnych na dzieciach – solidaryzują się z księżmi.

List „ocalonych“ z Malty trafił także do rąk księdza prałata Charlesa Scicluna promotora sprawiedliwości Kongregacji Doktryny Wiary, który z ramienia Benedykta XVI zajmuje się sprawami pedofilii. Również on pochodzi z Malty. Prałat wyraził swoje ubolewanie nad powolnością z jaką działa jego rodzinna Kuria, ale wstrzymał się od komentarzy.

Po liście, który dość mocno wstrząsnął Watykanem, Kongregacja Doktryny Wiary zaleciła Kościołowi na Malcie jak najszybsze utworzenie trybunału specjalnego, który osądzi księży pedofilów. Ale upłynie jeszcze dużo wody w Tybrze zanim dojdzie do otwarcia procesu kanonicznego…


Widać Kościół katolicki przyjął nową taktykę w przezwyciężaniu skandalu. sugestywne gesty papieża, który spotyka się z ofiarami i potępia otwarcie pedofilię, o czym pisze cała światowa prasa docierają do światowej opinii publicznej i wybielają Watykan. Natomiast działania na szczeblach lokalnych dążą do spowolnienia cywilnych rozpraw sądowych, w których Kościół nadal stoi po stronie księży a nie ich ofiar. Procesy kanoniczne odwleka się w nieskończoność. Wszystko pozostaje po staremu – skandal zamiata się pod dywan, tak jak to było w przypadku świętej pamięci Marcial Maciel Degollado, założyciela zgromadzenia Legion Chrystusa.


Dowód winy Watykanu


Także inny list opublikowany w tych dniach w mediach irlandzkich poruszył opinię publiczną i Watykan. Chodzi o list, który w 1997 r. nuncjusz apostolski w Irlandii Luciano storero, wysłał do irlandzkich biskupów prosząc ich, aby nie denuncjowali wszystkich przypadków molestowania seksualnego dzieci przez księży, gdyż w ten sposób łamią prawo kanoniczne.


Zdaniem Jeffa Andersona – amerykańskiego prawnika, który pomimo immunitetu dyplomatycznego uznanego Benedyktowi XVI przez Georga W. Busha, nadal próbuje postawić papieża przed sądem, oskarżając Watykan o ukrywanie zbrodni pedofilii w procesie „Anonim vs stolica Apostolska“ (przypadek świętej pamięci księdza irlandzkiego Andrewa Ronan, który był przenoszony z parafii do parafii, pomimo, że powtarzały się oskarżenia o gwałty na dzieciach i Watykan wiedział o tym), list wystosowany przez nuncjusza irlandzkiego to tzw. „smoking gun“ (dymiący rewolwer) czyli dowód winy Watykanu odpowiedzialnego za ukrywanie zbrodni pedofilii. Anderson, który otworzył teraz także swoje biuro w Londynie, twierdzi że to dowód na to, iż Kongregacja Doktryny Wiary, której prefektem był kard. Joseph Ratzinger ustanowiła, że polityka kościoła irlandziekgo, który chciał wprowadzić obowiązkowe denuncjowanie księży na policji była niezgodna z prawem kanonicznym.


Także jeden z przedstawicieli irlandzkiej Amnesty International – Colm O’Gorman, współpracujący z rodzinami ofiar, wyraził opinię, że to dowód winy Watykanu, który świadomie dawał instrukcje biskupom irlandzkim, aby ukrywali zbrodnie.


Watykan oczywiście się broni. Rzecznik prasowy – ojciec Federico Lombardi, tłumaczył, że nuncjusz reprezentował stanowisko jeszcze sprzed 2001 r. kiedy to papież Jan Paweł II zmienił zasady podpisując Delicta Graviora. Także adwokat Watykanu – Jeffery Lena, stwierdził, że to nadinterpretacja, bo celem listu było skłonienie biskupów do karania księży pedofilów zgodnie z prawem kanonicznym.


Już w kwietniu 2010 r., właśnie podczas pielgrzymki Benedykta XVI na Maltę, kolumbijski kardynał Dario Castrillon Hoyos - były prefekt Kongregacji Duchowieństwa, podczas konferncji na Maurycjusie, powiedział, że Jan Paweł II autoryzował w 2001 r. (zaledwie kilka miesięcy po podpisaniu Delicta Gravoria), wysłanie listu z gratulacjami do biskupa Pierre Picana z Bayeux-Lisieux, który nie zadenuncjował księdza pedofila Renè Bissey ze swojej diecezji. „Po konsultacji z papieżem, któremu pokazałem list,wysłałem go do biskupa, gratulując mu, że jest modelem ojca, który nie wydaje swoich synów“ – mówił wtedy Castrillon Hoyos, dodając, że papież Polak kazał mu wysłać list do wszystkich biskupów świata i zamieścić go w internecie, wynosząc biskupa Picana na wzór sługi Kościoła, który woli więzienie niż zdradę sekretu spowiedzi świętej. Po udowodnieniu winy sąd cywilny skazał Bisseya na 18 lat więzienia, a biskupa Picana na 3 miesiące za ukrywanie przestępstwa.


“Kościół katolicki jest kłamliwy jak mafia” – mówił przed wizytą papieża na Malcie Joseph Magro. W świetle tych faktów, adwokat Jefferson powinien mówić nie o dymiącym rewolwerze, lecz o dymiącym obrzynie - strzelba z oberżniętą lufą, którą wykonuje wyroki cosa nostra.


Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu

piątek, 4 lutego 2011

29. Gdy koloratka była zaciasna nawet dla Ratzingera…

Choć sługa Boży Jan Paweł II zostanie wkrótce błogosławionym, to i tak przejdzie do historii jako papież konserwatysta, który nie dokonał reform. Jego następca - Benedykt XVI, który wyniesie go na ołtarze, przejdzie do historii jako kontynuator „epoki postwojtyłowej“. Papież Polak i papież Niemiec, wbrew pozorom są ze sobą bardzo silnie związani. Karol Wojtyła wybrał Josepha Ratzingera na swojego najbliższego współpracownika w 1981 r., powierzając mu stanowisko prefekta Kongregacji Doktryny Wiary – najstarszej z dziewięciu kongregacji Kurii Rzymskiej. W sprawach służbowych najczęściej porozumiewali się po niemiecku. Obaj, ramie w ramie, sterowali Kościołem katolickim przez całe ćwierćwiecze ubiegłego stulecia, w kierunku mielizn obskurantyzmu i reakcjonizmu. Teraz niemiecki papież dalej płynie wspólnie obranym kursem…


List Ratzingera

Choć Joseph Ratzinger kreuje się na światłego intelektualistę, który swoje nauki przekazuje w sympatycznych konwersacjach z Peterem Seewaldem, wydanych w formie książkowej i sprzedających się jako bestsellery - to nie należy zapominać, że to były Wielki Inkwizytor skazał i ekskomunikował licznych teologów oraz wszystkich tych, których idee odchyliły się choćby w minimalnym stopniu od kierunku wyznaczonego przez jego kompas, zagrodził kobietom drogę do kapłaństwa, nie uznał spowiedzi protestantów, potępił homoseksualistów, pozbawił rozwodników eucharystii, zatrzasnął drzwi przed świeckimi, którzy chcieli współkierować wspólnotami wiernych, potwierdził celibat jako jedyną słuszną drogę dla księży i pilnie tropił tych, którzy nią nie podążali.

A przecież młody ksiądz Ratzinger, był zupełnie innym człowiekiem… W okresie II soboru watykańskiego wsławił się jako ambitny rewolucjonista chcący reformować Kościół. A czterdzieści lat temu otwarcie podważał sens obowiązkowego celibatu, wysyłając wraz z innymi 9 młodymi teologami list w tej sprawie do Konferencji Episkopatu Niemiec – proponując, aby Kościół wziął pod uwagę możliwość dopuszczeni księży do życia seksualnego oraz pozwolił im zakładać rodziny. Dziś wypomina mu to niemiecka gazeta Sueddeutsche Zeitung, która 28 stycznia b.r. opublikowała list podpisany przez papieża.


Bez odpowiedzi

9 lutego 1970 r., niespełna 42 letni Ratzinger, ale w końcu już dojrzały mężczyzna, pisał wraz z kolegami teologami: „Myślimy, że konieczna jest refleksja i inne podejście dotyczące celibatu w Kościele. Jesteśmy przekonani, że musi ona nastąpić na najwyższych szczeblach. Z punktu widzenia teologicznego to niesprawiedliwe nie podejmować tego tematu. Jest on ważny zwłaszcza dla młodych księży, którzy w obliczu kryzysu powołań martwią się o przyszłość Kościoła.“ Jako powody swojego apelu młodzi duchowni podawali: masowe nieposłuszeństwo wiernych i duchownych w tej kwestii, kryzys powołań, odchodzenie wiernych i duchownych z Kościoła, brak kontaktu z rzeczywistością…

Na swój list ksiądz Ratzinger nigdy nie dostał odpowiedzi. Sprawa została zignorowana, z niezwykłą umiejętnością z jaką tylko Kościół potrafi ignorować wszelkie apelacje i donosy, a zwłaszcza te dotyczące seksu w jakiejkolwiek postaci. Może wtedy młody ksiądz Ratzinger nauczył się sztuki ignorowania, którą później skrupulatnie wdrożył w życie jako Wielki Inkwizytor i papież, ignorując listy informujące o przypadkach pedofilii.

Jak donosi włoski dziennik La Repubblica, który opublikował informację we Włoszech – „To dość nieoczekiwana niespodzianka dla papieża, który we wrześniu ma zamiar odwiedzić swój rodzinny kraj, gdzie partia CDU z Angelą Merkel na czele jest przeciwna celibatowi“. Widocznie powody niepopularności celibatu są nadal takie same jak 40 lat temu, a wśród młodych księży jest wielu rewolucjonistów, którzy myślą o reformowaniu Kościoła, tak jak myślał o niej papież w młodości.


Ludzie się zmieniają, poglądy też…

Zaledwie w marcu 2010 r. papież Benedykt XVI, stwierdził autorytatywnie, że celibat to święty obowiązek księży, zwracając się do kapłanów zgromadzonych z okazji konferencji Kongregacji ds. Kleru. „Ksiądz musi opierać się ze wszystkich sił dominującej mentalności, która chce sprowadzić jego rolę do funkcji działacza społecznego, obdzierając go ze świętej tajemnicy przynależności do Boga i kapłaństwa w Chrystusie“ – mówił stary Ratzinger po 40 latach…

Natomiast w książce z 2005 r. pt. „sól ziemi. Chrześcijaństwo i Kościół katolicki w XXI wieku” – w wywiadzie z Peterem Seewaldem, na pytanie dlaczego istnieje celibat, przyszły papież tak odpowiadał: „są słowa Jezusa w Ewangelii "(...) są tacy bezżenni, którzy ze względu na królestwo niebieskie sami zostali bezżenni" [Mt 19,12]. Kościół doszedł bardzo szybko do wniosku, że bycie kapłanem to świadczenie o tym, że istnieje królestwo niebieskie”. Tłumaczył, że kapłaństwo to wyrzeczenie się wszystkiego – ziemi oraz wszystkich dóbr materialnych, gdyż jedynym darem jest Bóg. Ratzinger zastanawiał się też dobrodusznie nad tym, czy młody 25-letni chłopak wchodzący do seminarium duchownego może podjąć decyzję o życiu w celibacie aż do śmierci, wyrzekając się wszelkich doświadczeń? Zdaniem starego Ratzinger: „Może, jeżeli naprawdę kocha Boga“. A jak Wielki Inkwizytor tłumaczył kryzys powołań? „To wina rodziców“ – jego zdaniem - „Rodzi się zbyt mało dzieci i rodzice upatrują dla nich inną drogę niż kapłaństwo. Dziś przypada 1,5 dziecka na rodzinę, więc wiadomo, że jest mniej powołań kapłańskich niż w czasach, gdy rodziny były wielodzietne. Na skutek sekularyzacji jest mniej rodzin katolickich gotowych przeznaczyć synów do posługi kapłańskiej.”

No cóż: „Dobre poglądy same w sobie są bezwartościowe. Ważne jest, kto je posiada…”


Agnieszka Zakrzewicz, z Rzymu



wtorek, 1 lutego 2011

28. Niemieckie porządki - papież wyłącza pralkę

Trzeba było papieża Niemca, bankiera o nazwisku “mówiącym“ Gotti Tedeschi (po włosku znaczy Niemcy), mniej katolickiego gubernatora Bankitalia, takiego jak Mario Draghi, a przede wszystkim kilka porządnych wstrząsów ze strony włoskiej policji. Pomogła bez wątpienia książka Gianluigiego Nuzzi „Vaticano S.p.a“, która w sposób systematyczny i udokumentowany wyciągnęła na światło dzienne wszystkie brudy prane w pralni pana Boga.

Wreszcie słowo stało się ciałem – Watykan nie jest już rajem fiskalnym. 30 grudnia 2010 r. powstało święte Oficjum fiskalne – AFI (Autorità di Informazione Finanziaria – Urząd Informacji Finansowej).

W związku z wejściem w życie Konwencji Monetarnej pomiędzy Państwem Watykańskim a Unią Europejską z dnia 17 grudnia 2009 (2010/C 28/05), zostały ustanowione nowe normy dotyczące zapobiegania i przeciwstawiania się praniu brudnych pieniędzy pochodzących z działalności przestępczej i terroryzmu oraz przeciwstawienia się fałszowaniu waluty. Ich zadaniem jest zapobieganie działalności nielegalnej w sferze finansowej. Zostały wydane przez papieża poprzez list apostolski w formie “motu proprio” – czyli są jego własną inicjatywą. Mają obowiązywać także Kurię Rzymską i wszystkie instytucje podlegające Watykanowi, a wśród nich osławiony bank watykański IOR o niewinnej nazwie Instytut Dzieł Religijnych.

Zadaniem Urzędu Informacji Finansowej – ciała bożego niezależnego i niepodległego, będzie kontrolowanie działalności IOR oraz wszystkich eminencji, które deponują w watykańskim banku jakieś pieniądze. Prezydent i rada nadzorcza AFI będą nominowani bezpośrednio przez papieża. Do 1 kwietnia 2011 r., Watykan ma przestać być pralnią i rajem fiskalnym. Już we wrześniu ub.r., Państwo Watykańskie poinformowało we wrześniu, że prowadzi rozmowy z Organizacją Współpracy Gospodarczej i Rozwoju z siedzibą w Paryżu na temat wpisania go na tak zwaną Białą Listę państw przestrzegających międzynarodowych przepisów dotyczących finansowej przejrzystości.

Dla Watykanu powinno to oznaczać także konieczność poddania się niektórym normom międzynarodowym, współpracę z międzynarodowymi organami ścigania oraz podpisanie niektórych umów, mających na celu współpracę sądową, w przypadku dochodzeń prowadzonych w innych krajach. Jednym słowem – jeżeli w przyszłości włoscy sędziowie będą chcieli przesłuchać lub aresztować bankierów IOR (tak jak to miało miejsce w przypadkach Paula Marcinkusa i Angela Caloia), powinno być im to umożliwione ze strony Wtykanu…

Urzędu Informacji Finansowej będzie miał prawo dokonywania inspekcji innych watykańskich instytucji. Jest to absolutna nowość w historii Watykanu, który jak do tej pory stronił zawsze od wszelkich kontroli, zwłaszcza w sferze finansowej. Raz do roku AIF będzie przekazywał raport ze swojej działalności na ręce papieża.

Tak jak kiedyś w przypadku herezji, tak i teraz w przypadku przekrętów finansowych, każdy pracownik Watykanu będzie zwolniony z sekretu profesjonalnego i w dobrej wierze będzie mógł wreszcie donosić na przełożonych oraz kolegów. Każdy podmiot – czy to osoba fizyczna, czy prawna – będzie zobowiązywany do przestrzegania wszystkich norm dotyczących otwierania kont i deponowania pieniędzy, włącznie z załączaniem danych o beneficjentach – szczegół, który tak często umykał w minionych latach przy przelewaniu grubych sum z IOR do zagranicznych banków. Pranie brudnych pieniędzy będzie karane od 4 do 12 lat więzienia. Za ciężkie wykroczenie będzie uważane pranie pieniędzy pochodzących z działalności przestępczej: korupcji, fałszowania pieniędzy, napadu, szantażu, paserstwa.

Wreszcie nie będzie też można przelewać na konta zagraniczne sumy większe niż ustalone przez przepisy międzynarodowe. Wszystkie operacje podejrzane mają być natychmiast sygnalizowane AFI.


Czyżby w Watykanie na prawdę kończył się raj fiskalny? Czyżby kończyły się epoka Marcinkusa i Caloia, którzy za pontyfikatu Pawła VI, a przede wszystkim Jana Pawła II, przeprali w zaciszu murów watykańskich niezliczoną ilość pieniędzy pochodzących z - sam Bóg tylko to wie – jak bardzo nielegalnych działań, włącznie z przemytem narkotyków, broni oraz z korupcji, paserstwa i szantażu? Historia pokaże czy Joseph Ratzinger rzeczywiście zaprowadził w Watykanie porządki w stylu niemieckim, czy to tylko kolejny makijaż elewacji, tak jak w przypadku skandlu pedofilii…


Agnieszka Zakrzewicz, z Rzymu